Reklama.
Walka o życie dziecka jest czymś niesamowicie trudnym dla każdego rodzica. Gdy wkrada się bezradność, gdy kończą się możliwości, jedyne co pozostaje to nadzieja. O tym jest ten tekst.
Rodzice małych dzieci czekających na przeszczep serca są w kropce. Stoją przed ścianą. Aniela nie nadaje się na komory, które mogłyby wydłużyć czas oczekiwania, bo przy jej wadzie albo nie przeżyje wszczepienia, albo odejdzie w wyniku powikłań neurologicznych, prawdopodobnie w ciągu 3 miesięcy podłączona do wielkiej maszyny.
Zaczęliśmy szukać ratunku poza granicami kraju i okazało się, że nie jesteśmy w euro transplancie, więc przykro nam bardzo, nie możemy przyjąć waszego dziecka, albo przepisy danego kraju tak to regulują, że trzeba tam po prostu mieszkać wcześniej przez jakiś czas (6 miesięcy).
Ściana, nie ma ratunku ani tu, ani nigdzie indziej. I pieniądze nie mają tu żadnego znaczenia.
Przede wszystkim to jest kwestia zwiększenia liczby dawców. Tu są dla nas nadal rzeczy do zrobienia organizacyjne, po pierwsze, żeby można było np. od każdego, kto jest zgłoszony jako potencjalny dawca pobrać narządy wszystkie, które można pobrać. Po drugie, żeby zgłaszać tych potencjalnych dawców i po trzecie, żeby rozpoznawać śmierć mózgu.
Dziś dochodzi do mylenia pojęć. W mediach pokazuje się przypadki, gdzie "błędnie rozpoznano śmierć mózgu", albo w ogóle jej nie rozpoznano, a pacjenci nagle się wybudzili. Sugerowanie, że osoby, u których błędnie stwierdzono śmierć mózgu mogą się wybudzić i podważanie przez to kryteriów medycznych, jest po prostu nieprofesjonalne. Rodzic, który nie jest z tym na co dzień związany, nie jest w stanie zrozumieć tych niuansów i to wywołuje wątpliwości.
Moja ukochana córka umiera.
Umiera na moich oczach. Lekarze dwoją się i troją, aby utrzymać ją w jako - takim stanie, aby nadawała się na bycie biorcą, bo właściwie to już o to walczymy. Pompy podające leki dożylne pracują 24 h. Wszystko, aby doczekać jakiegoś rozwiązania sytuacji.
Niestety jej cierpienie i ich walka nie mają sensu, jeśli w tym kraju nie będzie transplantacji dziecięcej.
Koszt wpisania pacjenta na listę w Eurotransplancie to 500
euro - to był jeden z powodów, dla którego Polski nie ma w
Eurotransplancie! Proszę mi wierzyć, sama tą kasę bym wyżebrała, aby ratować moje ukochane dziecko.
Aniela nie jest jakąś liczbą statystyczną czy numerkiem czekającym na serce. To jest moja Aniela, która ma 1,5 roku, która się świetnie rozwijała, która lubi muzykę i przez pierwsze miesiące swojego życia ani razu nie płakała. Jaka ja
byłam dumna z siebie, że potrafię przewidzieć jej potrzeby, że nie płacze. Teraz jej łzy to codzienność.
Proszę mi wierzyć, na przeszczep serca nie czekają tylko dzieci, które urodziły się chore, czekają też dzieci z powikłaniami po grypie lub anginie. To może spotkać każdego! Każdy rodzic może znaleźć się na naszym miejscu. Jeśli nie zaczniemy o tym mówić, jeśli nie znajdziemy przyczyny tego pata, będziemy żegnać kolejne dzieci.
Ja nie wiem, czemu nie ma małych dawców, lekarze mówią, że rodzice nie wyrażają zgody a inne źródła, że lekarzom się nie chce, nie opłaca i za dużo pracy, nie potrafią o tym mówić. Według danych z zeszłego roku, zamieszczonych na stronach Poltransplantu ilość szpitali rozmawiających o pobraniu narządów spada, dane są łączne i informacji o szpitalach dziecięcych nie ma. W takiej sytuacji nic dziwnego, że mamy to, co mamy.
Zespół lekarzy ma obowiązek rozpoznać śmierć mózgu. Jest to oddzielnie finansowana procedura przez NFZ, jest wyróżniona i istnieje, tylko pytanie, jak często się z niej korzysta. Czasami być może prościej jest życiowo powiedzieć, to może poczekamy jeszcze, niż już od razu stwierdzić śmierć mózgu.
Proszę, błagam, mówmy o tym, pomimo że nie jest to łatwy temat. Chcę wierzyć, że będę miała szansę usłyszeć jak moja córka mówi mi, że mnie kocha. Chcę zobaczyć jak się pierwszy raz zakocha.
Mówmy o profilaktyce! Serce się kraje jak spotykamy duże dzieci na oddziałach kardiologicznych, które rozwaliły swoje serduszka energetykami! Wysyłamy niedoleczone dzieci do szkoły, bo praca, bo ją stracę. Proszę mi wierzyć, utrata pracy to nic, przy jaką tragedii jest zapalenie mięśnia sercowego po grypie! Przy czekaniu na dawce, bo serce na komorach nie zawsze jest w stanie się zregenerować.
Właśnie po to powstało to wydarzenie. Aby pokazać, jak to wygląda z punktu widzenia rodziców walczących o dziecko i aby edukować, nie tylko o dawstwie.