Dzieci rodzą się z umysłem czystym niczym niezapisana tablica? Zdecydowanie nie. O tym, że wiedza pochodzi nie tylko z doświadczeń, wiemy już od dawna.
Nie rodzimy się jako niezapisana tablica. Jak stwierdziła w 2012 r. wybitna badaczka Nessa Carey, nasze DNA jest jak scenariusz, ale w zależności od reżysera, aktorów i ich zmysłów, nawet identyczny scenariusz może być różnie zrealizowany.
W ubiegłym roku na konferencji w Katowicach naukowcy opowiadali o niezwykłym dziedziczeniu. Takim, które odbywa się nie tylko poprzez geny, ale też „pozagenowo”.
"Po przodkach dziedziczymy nie tylko geny, ale też - "pozagenowo" - pamięć o lęku, skłonność do zaburzeń psychicznych i chorób somatycznych, trauma rodziców wpływa na dzieci i kolejne pokolenia" – przedstawiali swoje wnioski.
Na czym polega dziedziczenie „pozagenowe”?
Epigenetyka zajmuje się badaniami dziedziczenia, w których mowa o wpływie czynników środowiskowych na zmianę funkcjonowania genów, mimo braku zmian w budowie całego zestawu genów, czyli tzw. pamięć komórkową czy pamięć metaboliczną.
Czynniki środowiskowe mające na nas wpływ przed poczęciem, będą działały pośrednio na nasze przyszłe dzieci. Dotyczy to również naszych wnuków i potencjalnie nawet prawnuków. Może się na przykład okazać, hipotetycznie, że paląc papierosy od 15. roku życia wymusimy zmiany metylacji naszego DNA, a te zostaną odziedziczone i nasze dzieci oraz kolejne pokolenia będą miały przez to predyspozycję do uzależnienia od nikotyny.
"To są lepsze umiejętności radzenia sobie ze stresem i traumą, człowiek widzi nowe możliwości, wytycza nowe cele, zaczyna być bardziej dojrzały emocjonalnie, staje się lepszym człowiekiem. Całe życie piszemy epigenetyczny list do przyszłych pokoleń. Musimy być świadomi, że wszystko, co przeżywamy, przekazujemy dalej. Albo się z tym uporamy, albo nie, mamy na to wpływ" – podsumowała prof. Jadwiga Jośko-Ochojska.