– Nie pytaj mnie tak głośno, bo wszyscy się zaraz dowiedzą, a przecież nie muszą wiedzieć, że mam mięśniaki macicy. Zaraz będzie im się wydawało, że mam jakiegoś raka, albo inną straszną chorobę – strofuje mnie Sylwia, wysoka, atrakcyjna blondynka, która robi karierę w korporacji finansowej. Ten początek rozmowy tylko potwierdza, to co zdołałam już usłyszeć, że kobiety krępują się mówić o tej chorobie.
Choroba intymna
Pytam więc, czy to jest choroba wstydliwa dla kobiety? Sylwia mówi, że właściwie może nie jest to wstydliwa choroba, ale jednak jest to sprawa intymna.
– Owszem, moje koleżanki, najbliżsi wiedzą, że mam mięśniaki macicy, ale nie wyobrażam sobie np. rozmowy na ten temat z kolegą, mężczyzną. No chyba, że byłby to już ktoś dla mnie bardzo bliski. W ogóle to nie mów o tym, że to choroba, bo dziwnie się czuję – zwraca mi uwagę Sylwia.
Tłumaczy, że ona jest jeszcze w dobrej sytuacji, bo ma jednego mięśniaka, który nie jest duży i nie ma specjalnych tendencji wzrostowych. O tym, że go ma dowiedziała się przypadkiem podczas badania USG u ginekologa. Mięśniak nie jest duży więc nie uciska niczego w jamie brzusznej np. pęcherza i Sylwia nie ma z tym problemu. Niestety tak „różowo” do końca nie jest, bo choroba powoduje, że Sylwia ma bardzo obfite miesiączki. Zdarza się porządne „przemakanie”, które nie jest niczym przyjemnym. Ciągle musi się pilnować podczas okresu.
Nie jest to tylko problem zewnętrzny. Obfite miesiączki, to też zagrożenie anemią, dlatego Sylwia musi kontrolować morfologię.
Coś trzeba zrobić
Sylwia ma 29 lat, a jak mówi, o chorobie wie mniej więcej od trzech. Na razie nie ma dzieci. Lekarz, mówił jej jednak, że może mieć problemy z zajściem w ciążę.
Poddała się termoablacji ultradźwiękowej mięśniaków. Niestety akurat w jej przypadku zabieg nie przyniósł spodziewanych efektów, mimo że wielu osobom pomaga. Mięśniak jest położony w pobliżu jelita, dlatego lekarz nie mógł pozwolić sobie na intensywne działania.
– Były dziewczyny, którym naprawdę ten zabieg bardzo pomógł. Niestety u mnie nie wyszło. Słyszałam, że jest leczenie farmakologiczne, niestety nie jest w Polsce refundowane. Chciałabym spróbować. Wiesz, jakbym przestała mieć te obfite miesiączki, to naprawdę byłoby dla mnie wybawienie. Lekarz mówił mi, że warto zdecydować się na to leczenie jeśli chce się zajść w ciążę – opowiada Sylwia.
Dodaje, że lekarze często proponują chorym usunięcie macicy. Co jest dla nich, nawet pomijając kwestię macierzyństwa, nieakceptowalne.
– Mój mięśniak jest nieduży, więc ja takiej propozycji jeszcze nie dostałam ale wiem, że dziewczyny często to słyszą w gabinecie lekarskim. Wiele, które się zgodziły na taką operację ma później problemy. Czują się pozbawione części swojej kobiecości, nie akceptują siebie. To zawsze bardzo trudny temat – mówi Sylwia.
Kilka opcji dla chorych
Takich kobiet jak moja rozmówczyni jest w Polsce bardzo dużo, bo ok. 1,5 mln w grupie Polek powyżej 20. roku życia. Mięśniaki macicy pojawiają się również u bardzo młodych kobiet. Wybór opcji leczenia zależy więc w dużej mierze od tego czy planują macierzyństwo, czy też nie.
Ponieważ obecnie jest więcej możliwości leczenia niż tylko inwazyjne metody operacyjne, dobrze jest znaleźć złoty środek pomiędzy stanem choroby, w tym wielkością i umiejscowieniem mięśniaka, a oczekiwaniami i sytuacją życiową chorej kobiety.
Istnieje kilka metod leczenia. Dobierane są oczywiście przez lekarza dla konkretnej chorej, bo mięśniak mięśniakowi nie równy.
Nadal bardzo powszechne jest stosowanie radykalnego zabiegu – histerektomii, czyli usunięcia macicy.
Mniej inwazyjne leczenie chirurgiczne to usuwanie samych zmian w macicy (nie są proponowane chorym, u których zmiany są duże lub jest ich wiele) – zabieg miomektomii, bądź szereg metod zabiegowych, tj. embolizacja, mioliza, kriomioliza, oraz FUS – najnowsza technika wykorzystująca do niszczenia mięśniaków skoncentrowaną wiązkę ultradźwięków sterowaną za pomocą rezonansu magnetycznego.
Oręż do walki z mięśniakami macicy został stosunkowo niedawno poszerzony o metodę nieinwazyjną - nowoczesną farmakoterapię. Leczenie farmakologiczne można stosować przez 12 tygodni we wskazaniu przedoperacyjnym, bądź jako długofalową terapię w postaci 4 przerywanych cykli z przerwą na miesiączkę po każdym z nich. Panie zauważają najpierw zmniejszenie krwawień. Z uwagi na osiągane efekty tej terapii, często stosuje się ją również przedoperacyjnie w celu zmniejszenia mięśniaków, a tym samym zmniejszenia obszaru do usunięcia.
Niespecyficzne pobolewania
Pewnie zastanawiasz się, czy i ciebie problem mięśniaków macicy może dotyczyć. Pacjentki, u których zdiagnozowano mięśniaki macicy, najczęściej skarżą się na niespecyficzne dolegliwości, które zwykle przekładają się na ogólne uczucie dyskomfortu w okolicy jamy brzusznej i podbrzusza. W odczuciu samych chorych nie jest to nic dokuczliwego i zwykle bagatelizują to. Sytuacja staje się poważna w momencie, gdy choroba zaczyna postępować. Wówczas mięśniaki mogą uciskać na narządy sąsiadujące, powodując np. częstomocz przy ucisku na pęcherz.
Kobiety z mięśniakami macicy skarżą się również na nadmierne krwawienia miesiączkowe, które mogą prowadzić do anemii wynikającej z utraty dużej ilości krwi (nawet do 350 ml krwi na dobę).
Jeśli zauważyłaś u siebie takie objawy, to warto zgłosić się do lekarza ginekologa, który wykonując przezpochwowe badanie USG jest w stanie ustalić, czy to właśnie mięśniaki macicy spowodowały dolegliwości.
Miejmy nadzieję, że nieinwazyjne, farmakologiczne metody leczenia będą stosowane coraz częściej i dzięki temu kobiety będą mogły bez stresu i wstydu podchodzić do swojej choroby. Mięśniaki macicy to problem powszechny, jednak nadal w XXI wieku, jest tematem tabu. Sylwia - moja rozmówczyni, zgodziła się opowiedzieć mi o swojej chorobie tylko, jeśli zachowam jej prywatność. Jest otwartą, nowoczesną kobietą a jednak o mięśniakach woli mówić szeptem…