W Brzeznej mieszkała półroczna Magda, która była leczona przez lokalnego znachora. Dziecko zmarło.
W Brzeznej mieszkała półroczna Magda, która była leczona przez lokalnego znachora. Dziecko zmarło. Fot. Jarosław Sidorowicz
REKLAMA
Marek Haslik, znachor podejrzewany o to, że przyczynił się do śmierci półrocznej Magdy z Brzeznej, wyszedł właśnie z aresztu. Sąd go nie przedłużył z uwagi na jego zły stan zdrowia i jak mówi jego obrończyni dlatego, że nie było już podstaw do przedłużania aresztu.
Przypomnijmy, dziewczynka zmarła na skutek niedożywienia i skrajnego wyczerpania organizmu. Jej rodzice unikali tradycyjnych przychodni i lekarzy, a o zdrowie ich dziecka miał „dbać” znachor. Ten jednak zalecał karmienie dziecka rozcieńczonym mlekiem kozim. To było jednak za mało, by dziecko przeżyło.
Znachorowi prokuratura zarzuciła m.in. udzielanie usług medycznych bez uprawnień. Zaapelowała także do innych osób leczących się u znachora, by informowali organy ścigania o ewentualnych negatywnych skutkach jego „działalności medycznej.” Nie można wykluczyć, że poszkodowanych jest więcej, bo znachor swoją działalność prowadził już wiele lat.
Leczyć może każdy
Działalność paramedyczna nie jest w Polsce zakazana. Problem jednak w tym, że może ją uprawiać każdy, kto ma na to ochotę, niezależnie od tego, czy ma jakąkolwiek wiedzę na temat chorób, stawiania diagnozy i prowadzenia terapii. Tak, jak im w duszy gra.
Filip Szymański
kardiolog

W Kanadzie czy Europie Zachodniej są różnego rodzaju paramedycy, ale oficjalnie zarejestrowani. Są to osoby, które mają pojęcie o objawach. Mają pojęcie o interakcjach ze stosowanymi lekami. Oni nie chcą zastępować lekarza, a jedynie być częścią diagnozy i uczestniczyć w procesie rozpoznawczym. Czytaj więcej

W Polsce jednak nikt tego nie pilnuje – wiele osób uprawia te działalność zupełnie nielegalnie. Przyjmują pacjentów w garażach i prywatnych domach. Choć wszyscy, w tym także lokalna władza wie, gdzie jest taka osoba, do interwencji i kontroli raczej nie dochodzi. No, chyba, że ktoś umrze.
Lekarze twierdzą, że największy problem ze znachorami polega na tym, że nie znają się zbyt dobrze na ziołach, które aplikują, ani na lekach, które przyjmuje przychodzący do nich pacjent. - Ziołowe preparaty, przepisywane przez samozwańczych „lekarzy”, mogą wejść w zagrażającą zdrowiu interakcję z przyjmowanymi lekami, np. przeciwkrzepliwymi. Zioła mogą zwiększyć działanie takiego leku i doprowadzić do istotnego krwawienia – tłumaczy Szymański.
Niesprawdzone preparaty dostają także dzieci
Coraz większa popularność naturalnych metod leczenia powoduje, że rodzice, którzy chcą żyć ekologicznie i zdrowo, chętnie podają swoim dzieciom uznawane za cudowne, naturalne suplementy diety. Popularnością cieszą się one zwłaszcza jesienią, bo wtedy dzieci częściej chorują.
Na ekoforach mamy polecają sobie zwłaszcza miód Manuka, srebro koloidalne czy witaminę C lewoskrętną. Czy one są skuteczne? Srebro koloidalne dopuszczone jest do sprzedaży w aptekach jako preparat leczący przeziębienia, zapalenia oskrzeli czy opryszczkę. Przez rodziców, też często jest traktowany jako antidotum na wszelkie dolegliwości.
Nie ma jednak żadnych naukowych dowodów na to, że rzeczywiście ma ono tak cudowne właściwości. Może także dojść do jego przedawkowania, co wywołuje negatywne konsekwencje. Co więcej, Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) nie uważa srebra koloidalnego za bezpieczny i skuteczny produkt do leczenia jakichkolwiek schorzeń. W związku z tym przed zastosowaniem tego typu suplementów diety, należy skonsultować się z lekarzem.
Miód manuka znany jest natomiast ze swoich właściwości przeciwbakteryjnych i porównuje się go z antybiotykiem. Działa także na takie bakterie jak gronkowiec złocisty czy paciorkowce. Problem w tym, że jest drogi (cena dochodzi do 500 zł), a na rynku często zdarzają się podróbki. Pół biedy, jeśli kupi się zamiast niego zwykły miód. Gorzej, jeśli trafi się na taki, który zawiera szkodliwe substancje.
"Ekologicznych" suplementów nie brakuje. Gdzie je się kupuje? Najczęściej w internecie. Skąd wiadomo, że są oryginalne i zdrowe? Tego nie wiadomo, dlatego właśnie ryzykowne jest kupowanie jakichkolwiek, nawet naturalnych suplementów na internetowych aukcjach. – W życiu nie podałabym dziecku preparatu z niepewnego źródła. A jedynym pewny miejscem do kupowania suplementów, jest apteka – mówi Beata Szymczyk-Hałas, pediatra z Centrum Medycznego Medicover.