
Dokładnie pamiętam z dzieciństwa taki schemat. Zawsze jest ktoś lub coś za kogo/co można dopchnąć dziecku jeszcze jedną łyżkę, pół kęsa i małego gryza. Tylko po co?
Nie tylko sztuką jest gotować i smakować, jeszcze trudniejszą do opanowania jest wirtuozja karmienia. Przekonania o dobrym wypełnianiu roli rodzica są bardzo głęboko zakorzenione w naszej kulturze. Wręcz niedopuszczalne jest, żeby dziecko nie zjadło jakiegoś posiłku. Nie traktujemy jedzenia na poziomie zaspokojenia podstawowej potrzeby organizmu, a jako święty obowiązek — bo co jak co, ale zjeść trzeba!
Zagrożeń związanych z przekarmianiem dziecka nie widać od razu. Pojawiają się zazwyczaj po kilku latach, kiedy np. nasze dziecko zaczyna nadmiernie tyć. To obecnie jest wśród dzieci i młodzieży bardzo duży problem. Kolejnymi są bulimia lub anoreksja; te zaburzenia odżywiania też mogą być spowodowane wcześniejszym przekarmianiem. Czytaj więcej
Pracuję z nastolatkami, które w dzieciństwie były zmuszane do jedzenia. Często są to osoby otyłe. Mówią, że nie były głodne, ale musiały jeść za zdrowie mamy, taty, babci, dziadka albo były straszone, że jak nie będą jeść, to będą chore, pójdą do szpitala. Zaprzeczały więc swojej wewnętrznej potrzebie i jadły np. z lęku. Czytaj więcej
