Nie ma wątpliwości, że zaczynając gotowanie dla dziecka dopada nas wiele pytań. Zaczyna się już od rozszerzania diety: kiedy, jak? Trzymać się zalecanego schematu, czy traktować go bardzo wskazówkę? Wprowadzać gluten czy nie? Słoiczki czy gotowane w domu obiadki? BLW czy łyżeczka? Kaszka instant czy gotowana? To wszystko prowadzi do tego, że już od początku żywienie naszego dziecka traktujemy jak misję, wyzwanie, któremu musimy sprostać. Czujemy potrzebę, żeby wybrać jakąś drogę, opowiedzieć się po jakiejś stronie – dylemat „podać parówkę czy nie” staje się nie tylko wyborem, ale nową ideologią.
W tym wszystkim tracimy jakąś naturalną umiejętność i zaufanie do siebie – że potrafimy nakarmić nasze dziecko, że umiemy wybrać i dać mu to co dla niego najlepsze, a przy tym nie przegiąć w żadną stronę.
NIE DAJMY SIĘ ZWARIOWAĆ! JEDZENIE TO NIE ROZBRAJANIE BOMBY!
Przygotowywanie posiłków dla dziecka (i dla siebie) to nie jest praca sapera – jeden błąd nie spowoduje, że dziecko wybuchnie i że będzie chore. Te dwa gramy glutenu więcej, które nasypią nam się do zupki bo zadrży nam ręka nie powodują, że zupkę trzeba robić od nowa. Jak zapomnimy o tym zalecanym żółtku i nagle przypomnimy sobie, że OD TYGODNIA dziecko nie dostało tej zalecanej w schemacie dawki to naprawdę nie zastanawiać się, czy nie zafundowaliśmy dziecku niedoborów.
Jak gotować dla dziecka?
Normalnie, tak jak dla siebie. Czyli zachowywać kilka podstawowych zasad i nie bać się, że podając coś wcześniej niż przewiduje schemat mu zaszkodzimy. Najważniejsze zasady:
Dbaj o jakość – tutaj nie ma zmiłuj. Czyli wybieramy produkty niskoprzetworzone, w ramach możliwości ekologiczne. Jeśli podajemy mięso – to dobrej jakości, samodzielnie mielone. Dziecko błaga o parówki? Zajrzyj do sklepu ze zdrową żywnością – są takie z mięsa (nie z MOM) i z krótkim składem. Chcesz dawać słodycze – szukaj jak najbardziej naturalnych, bez całej litanii sztucznych barwników w składzie. To jakość jedzenia jest kluczowa, a nie jego rodzaj.
Kupuj sezonowo – to ważne szczególnie dla dziecka, bo niesezonowe owoce i warzywa bardzo często są pryskane, pędzone co może powodować alergie i nietolerancje. Dobrze jest przy rozszerzeniu diety trzymać się zasady, że wybieramy produkty możliwie z naszej strefy klimatycznej. Wtedy nie trzeba aż tak skrupulatnie trzymać się schematu. Jeśli dziecko wchodzi w rozszerzenie diety w szczycie sezonu na owoce jagodowe to podajmy mu te owoce! Nawet truskawki (pod warunkiem, że wiemy, że nie były potraktowane środkiem pleśniobójczym). Jeśli mamy możliwości warto wybierać warzywa i owoce BIO
Minimalizuj gotowce – słoiczki to wygoda, zawsze warto mieć kilka w domu. Przydają się w podróży, albo kiedy nadchodzi dzień kiedy NAPRAWDĘ nie mamy siły/ochoty/inwencji gotować. Ale codzienne obiady lepiej przygotowywać od podstaw. Podobniej jak kaszki, musy owocowe. Warto przestawić się na samodzielnie robione wędliny, pasty na chleb.
Sól mniej, nie dosładzaj, nie bój się przypraw – dziecko wyrabia sobie smak już od początku. Nam się wydaje, że jego nieposolone jedzenie jest niesmaczne – dla niego smakuje wspaniale – marchewką, ziemniakiem. Można dodać suszone zioła – zupa stanie się aromatyczna. Nie ma konieczności słodzić kaszy – po jakimś czasie przekonamy się, niedosładzana też ma smak. Kiedy dziecko zaczyna jeść „ze wspólnego” garnka z rodzicami zauważymy, że szybko sami odzwyczaimy się od nadmiernej ilości soli (tu jest pewna pułapka, potem wszystko poza domem będzie dla nas przesolone). Nie jestem za to zwolenniczką zupełnego pozbycia się soli – odrobina jednak dobrze podbija smak, a dla mnie zawsze smak jedzenia będzie najważniejszy.
Nie przekarmiaj – najlepiej trzymać się pięciu posiłków dziennie. I teraz ważne: szklanka soku może liczyć się jako posiłek. Rodzice często o tym zapominają, ale soki mają sporo kalorii, są słodkie i sycące. Podawane między posiłkami mogą odbierać apetyt. Wszystkie „małe” przekąski (nawet te zdrowe) – chrupki, jabłuszka, banany, suszone owoce mają jakąś wartość energetyczną. A żołądki dzieci są mniejsze i też muszą mieć czas żeby odpocząć od trawienia, a dziecko musi mieć szansę zgłodnieć.
Pamiętaj o najważniejszym – gotowanie i jedzenie ma być radością.
Joanna Dronka - Skrzypczak
Prowadzę portal o diecie, a jedzenie jest moją największą przyjemnością. Żywię siebie, syna i męża, co pewnie nie czyni mnie wyjątkową, bo większość żon i matek żywi swoje rodziny. Staram się znaleźć złoty środek między zdrową dietą a uwielbieniem majonezu i tostów z żółtym serem. Prowadzę portal www.dietaeliminacyjna.pl o alergiach pokarmowych l, mikroflorze jelit i zdrowiu, które zaczyna się w brzuchu. Współpracuję z Instytutem Mikroekologii W Poznaniu.