
Czasem jest tak, że nigdzie się nie spieszymy, nie gonimy, robimy wszystko na luzie, ze spokojem, dokładnie, ale… zawsze tak samo. Znacie to? Do pracy ta sama droga (no bo najszybsza, bez korków). Obiad o 16:00 przy stole w kuchni na podkładkach i talerzach tych samych co zwykle (przecież zastawy świątecznej nie będę wyciągać). Spaghetti przygotowane według tego samego przepisu (bo tylko takie zjedzą moje dzieci, jak dodam coś nowego, nikt nie ruszy). Malowanie farbami zawsze pędzlem (najmniej sprzątania wtedy). Kąpiel w wannie wieczorem przed spaniem przy użyciu tego samego płynu (płyn nie uczula, a dziecko ma się szybko umyć i do spania). Spacery w te same miejsca (po drodze jest warzywniak, piekarnia i poczta – trasa idealna)… Co by tu dużo pisać. Po co zmieniać coś, co się idealnie sprawdza?
Nie namawiam Was do wywrócenia wszystkiego do góry nogami. Zdecydowanie jestem za harmonią, spokojem, codziennym rytmem, stałymi punktami dnia. Ale proponuję zrobić coś wyjątkowo inaczej.
A może by tak:
1. Zjeść drugie śniadanie w domowej restauracji
W domowej, czyli takiej w Waszych mieszkaniach. Na stół załóżcie obrus, postawcie na nim świeczki i serwetki. Przygotujcie kartę dań i zaproście dzieci do restauracji na pyszne drugie śniadanie. Tata może być kelnerem i zaproponować danie dnia, a mama kucharzem, który przygotuje posiłek (lub odwrotnie). Klient może być trochę wybredny. Kto wie, może będzie chciał rozmawiać z kierownikiem lokalu? Niezależnie jak sytuacja się rozwinie, zachowujcie się profesjonalnie i zagrajcie swoje role. Nie zapomnijcie również wystawić rachunku :) I przymknijcie oko na plamy na obrusie :)
