W każdy piątek zaraz po wyjściu z pracy myślałam o tym, co będę robić jak tylko wrócę do domu. Zakupy, pranie, odkurzanie, sprzątanie pokojów, odrabianie lekcji i jeszcze spacer z dziećmi, w niedzielę dwudaniowy obiad plus deser. Może jak starczy czasu, to książkę poczytam, paznokcie pomaluję, zdjęcia do bloga zrobię…. Im bliżej domu, tym lista coraz ambitniejsza i coraz dłuższa. Znacie to? Ja znam i wybacz mi mamo oraz moja „teściowo”, ale mi się nie chce (sprzątać ;)).
A gdyby tak zrobić minimum programowe i weekend zamienić na prawdziwe odpoczywanie oraz głupawki z dziećmi? Ile artykułów było już o tym, że to nie o ilość, a o jakość czasu spędzonego z dziećmi chodzi? Albo, że jednak o ilość, bo 60 minut „jakościowego” czasu to jednak mało. Albo, że zapracowani rodzice i smutne dzieci. Albo, że dobra organizacja czasu pozwala zrealizować wszystkie zadania z listy...
Poniżej 4 propozycje do zrobienia w weekend z dziećmi, sprawdzone w domowym zaciszu lub na szkolnym podwórku. Niektórzy powiedzą: to już było, nudy, to nie dla mnie, to za drogo, za daleko, nie mam czasu, moje dzieci się nie zgodzą, moje dziecko jest za małe/za duże, pobrudzę się, ale będzie sprzątania, nie chce mi się, ale właściwie po co? W każdy gust przecież nie trafię. Daję Wam tylko inspirację, ale to CZY, JAK, KTÓRY, KIEDY i Z KIM zależy przecież od Was.
Przed Wami 4 rzeczy do wykonania w weekend z dziećmi/dla dzieci:
1. Domowy MasterChef
W zależności od tego iluosobowa jest rodzina, dzielicie się na 2-3 drużyny (3 jeśli będziecie gotować też w piątek). Dzień przed ustalacie zasady. Czyli kto z kim w drużynie, co będzie tematem przewodnim, kto i jak ocenia potrawy, jaka ewentualna nagroda i kiedy zostaje wręczona.
Przykładowy temat przewodni - obiad za 25 zł, tydzień włoski, w roli głównej marchewka…
Jedna najważniejsza zasada – każdy kucharz sprząta po sobie!
Pomysł przetestowany. Do wykonania nawet z marudzącym nastolatkiem i czterolatkiem, który dzielnie próbuje pozbyć się skórki od ziemniaka obieraczką.
2. Śniadanie do łóżka
Ale nie dla Ciebie mamo czy tato, tylko dla dziecka. Reguł trzeba przestrzegać, pielęgnować, to co udało Wam się wpoić swoim pociechom, ale czasem, nie tylko w Dzień Dziecka i gdy dzieciaki chorują, jakieś święto może być. Nie realizujcie tego pomysłu tylko wtedy, gdy wiecie, że jak na to pozwolicie, to wszystkie domowe zasady runą, jak domek z kart. Szkoda chyba zachodu.
Za to zrealizujcie go zwłaszcza wtedy, gdy planujecie zmianę pościeli. To co, że pomidor spadnie, przecież zaraz wstawicie pranie. Ja widzę plusy – dziecko jest szczęśliwe i zje śniadanie o takiej godzinie, o jakiej ja sobie wymarzyłam, a nie wtedy, gdy łaskawie pojawi się w kuchni, po dziesięciu nawoływaniach ;) Młodszy ma jeszcze zachcianki w stylu: poczytaj mi mamo przy tym śniadaniu... Więc czytam :)
3. Udział w festynie
Zorientujcie się, czy w Waszej okolicy nie będzie się w ten weekend działo coś fajnego. U mnie się działo w poprzedni i to kilka rzeczy jednocześnie. Tata poszedł na festyn rodzinny ze starszym i malutką, a mama z młodszym na wietrzenie szafy, bo książki też wietrzyli. Syn chciał poszukać „Basię". Udało się nam coś do kolekcji moli książkowych dokupić i przy okazji zjeść ciasto kuzynki na kiermaszu. Poza tym obiecałam młodszemu, że pojedziemy 10 przystanków autobusem. Po "wietrzeniu" udaliśmy się jeszcze na festyn rodzinny. Widzicie, ile pieczeni upiekłam przy jednym ogniu? :)
4. Rysowanie kredą na chodniku
Dzieci lubią pisać kredą po tablicy. Czasem jak tylko nauczyciel odwróci głowę, udaje się komuś, coś przelotem dorysować :) No to dajmy im całe pudełko do bazgrania po… chodniku! Dla młodszych są specjalne duże, kolorowe kredy do kupienia, które łatwo można w rękę chwycić. Tylko Drodzy Rodzice nie siedźcie na ławce jak kury na grzędzie. Tylko kreda do ręki i do roboty! Ja zamierzam pograć z młodszym w kółko i krzyżyk. Chociaż pewnie szybko się znudzi i zacznie rysować roboty :) Tylko sprawdzę pogodę, żeby mi deszcz planów nie zepsuł.