Jak często mówicie swoim dzieicom "zaraz", "jak skończę", "poczekaj minutę..."? A jak czesto Wasze dzieci znajdują sposób, by przyspieczyć Wasze opieszałe reakcje?

REKLAMA
Scena domowa.
Sam (lat: 4, prawie) krzyczy z drugiego pokoju- Mamo, chodź coś zobaczysz.
Ja - Chwila.
Sam głośniej i z nerwem - Mamo, no ale chodź!
Ja - Poczekaj, przyjdę jak skończę (cokolwiek teraz robię).
Sam (przymilnym głosem) - Mamo Piękna Jak Księżczniczka, przyjdź do mnie, proszę...
Przyszłam.
Któraś z Was by nie przyszła? :)