Kiedy decydujesz się na psa, wydaje ci się, że od teraz twoje życie będzie lepsze. Ty i pies będziecie wychodzić na długie spacery, a w życiu zapanuje wielka radość. Wszystko będzie wyglądać jak w bajce, ewentualnie jak w filmie z kategorii tych familijnych (“Lessie wróć!”).
Tam zawsze pies jest mądry, kochany, rozumie, co do niego mówisz i zasadniczo, nawet jeśli sprawia problemy, to nadrabia łapaniem drani czających się na twoje dobra. Raj na ziemi!
Tymczasem pies trafia do twojego domu i niezależnie od tego, czy jest rasowym szczeniakiem czy adoptowanym dorosłym kundlem, niezupełnie wie, co ma robić.
Nie jest niestety tresowanym do filmu Dalmatyńczykiem. Nie jest też Bethovenem, Piorunem ani Scoobie Doo.
Co zrobi taki psiak? Najpewniej będzie człapał za tobą i zachęcał do wspólnej zabawy, a jeśli zdarzy się bardziej nieśmiały, ułoży się przy nodze i będzie czekał, co zaproponuje jego nowy Pan/Pańcia.
Kiedy będzie znudzony albo poczuje się samotny, zje twojego buta albo kawałek ściany. Być może nawet będzie grzebał w twojej szafie i spał w twojej pościeli.
Zupełny nie-raj w twoim domu. Okaże się, że pies to żywe stworzenie, które myśli, kocha i rozumie po swojemu. Trzeba go wychować i wszystkiego nauczyć! Tak, nauczyć.
Bo on nie ma zaprogramowanych sztuczek, nie zgaduje twoich myśli i sam nie weźmie się do pracy przy zaganianiu owiec. Nie wychowa ci też dziecka, o nie.
Ale może ci pomóc. I może stać się dziecka najlepszym przyjacielem.