
W mojej pogoni za szczęściem, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że obierałem dwie ścieżki. Pierwszą z nich stosowałem do niedawna. Gdy byłem trochę młodszy i dużo mniej świadomy to upatrywałem szczęścia przede wszystkim w innych osobach lub rzeczach. Myślałem sobie, że:
1. jak pojawi się w moim życiu jakaś szczególna osoba, to sprawi, że ja automatycznie stanę się bardzo szczęśliwy i że tak już pozostanie na zawsze.
2. posiadanie jakiejś nowej rzeczy da mi prawdziwe szczęście i że jest to jedyne czego mi tylko na ten moment brakuje
Wewnątrz