
Bycie szczęśliwym jest czymś bardzo ważnym dla większości z nas. Ja uważam nawet, że odnalezienie szczęścia jest poniekąd obowiązkiem moralnym każdego. I nie chodzi tu o egoistyczne pobudki i fakt, że wtedy właśnie sami ze sobą czujemy się najlepiej ale przede wszystkim o to, że to czy jesteśmy szczęśliwi czy nieszczęśliwi ma ogromny wpływ na osoby w naszym otoczeniu. Gdy ja jestem nieszczęśliwy to moje bliskie osoby automatycznie to wyczuwają i wkrótce mój nastrój udziela się też im. Tak naprawdę to ma to wpływ na to jak wygląda całe społeczeństwo. Wyobraźcie sobie jakie wzorce przyjmują dzieci, których chociaż jeden rodzic jest permanentnie nieszczęśliwy. A co jeśli byłoby zupełnie inaczej, jaka byłaby różnica, jak wyglądałby świat? Dlatego właśnie twierdzę, że każdy powinien sam zadbać o swoje szczęście…
W mojej pogoni za szczęściem, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że obierałem dwie ścieżki. Pierwszą z nich stosowałem do niedawna. Gdy byłem trochę młodszy i dużo mniej świadomy to upatrywałem szczęścia przede wszystkim w innych osobach lub rzeczach. Myślałem sobie, że:
1. jak pojawi się w moim życiu jakaś szczególna osoba, to sprawi, że ja automatycznie stanę się bardzo szczęśliwy i że tak już pozostanie na zawsze.
2. posiadanie jakiejś nowej rzeczy da mi prawdziwe szczęście i że jest to jedyne czego mi tylko na ten moment brakuje
Wewnątrz
