Obserwując spacerujące po stolicy mamy ze swoimi pociechami w piękne słoneczne dni zauważyłam pewną zależność, a mianowicie: ilość zjadanych chipsów i słodyczy podczas spacerów jest wprost proporcjonalna do długości jego trwania. Ławka w parku, mała przerwa i przegryzka, kilka kroków- cukierek, dziecko zapłacze – chrupek, dłuższa przechadza- to co uwielbiam najbardziej- paczka chipsów w rączki i można spokojnie dalej kroczyć po parkowych alejkach. Zaraz, zaraz! Czy nawyk spacerowania nie ma przypadkiem na celu zaaplikowania dziecku świeżego powietrza i wszczepiania zamiłowania do aktywności fizycznej? Tak? To dlaczego przy okazji uczymy zjadania się przepysznymi chemicznymi słodko-ostrymi tworami?
W zasadzie nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie wszechobecny cukier, do którego już od małego przyzwyczajamy nasze pociechy. Nie będę prawić kolejnego kazania na temat pojawiania się próchnicy czy niebezpieczeństwa jakie niesie za sobą cukrzyca typu II (inaczej: dietozależna).
Przybliżę natomiast historię Damona Gameau- australijskiego aktora i reżysera. Najpierw postanowił on zacząć zdrowo się odżywiać, uprawiać sport- motywacją do tego była nowo poznana dziewczyna. Zauważył pozytywne efekty takiego trybu życia: więcej energii, dobre samopoczucie, większe zdolności koncentracji, zwiększenie wydolności i oczywiście utrzymywanie idealniej sylwetki. Po tak cudownych osiągnięciach zdecydował się na pewien eksperyment. Przez 60 dni opierał się na diecie niskotłuszczowej. Spożywał produkty „fit” z marketowych półek, czyli te na których widniały napisy takie jak: „mniej kalorii”, „dietetyczne”, „light”, „0% tłuszczu”.
Jego celem była weryfikacja przekonania producentów o zdrowotnym działaniu tych produktów, głównie poprzez istotny wpływ na proces odchudzania. Przez cały eksperyment Gameau znajdował się pod opieką lekarzy, który czujnie obserwowali co będzie się działo z jego organizmem. A teraz najlepsza część: wyniki. Damon nie tylko nie schudł (jego idealny brzuch zaczął wyglądać jak ciążowy), ale także pogorszył stan swojego zdrowia- dorobił się problemów z wątrobą! Więcej szczegółów na ten temat można znaleźć w jego książce: „That sugar book” albo filmie „That sugar film”.
Cukier! Jest wszędzie, a najwięcej go tam, gdzie według nas raczej być go nie powinno. Zawarty jest w około 80% żywności! Nadmiar prowadzi bardzo prosto i szybko do otyłości (nawet ten z musli czy jogurtów). A przed tym raczej chcemy dziecko ochronić.
Światowa Organizacja Zdrowia w zeszłym roku opublikowała raport, z którego wynika, że górna dzienna dawka cukru dla dorosłego człowieka nie powinna przekraczać odpowiednika sześciu łyżeczek. W naszej codziennej diecie znajduje się ich na pewno dużo więcej, szczególnie u osób dodatkowo słodzących kawę i herbatę.
Podarujmy zatem sobie dokarmianie dzieci niczym gołąbki na starówce cukrowymi przekąskami. Przecież jest tyle zdrowszych smakołyków, które można zabrać ze sobą na spacer i łączyć przyjemne z pożytecznym. Tylko trzeba dziecku pokazać, że można zdrowiej!