Wkrótce wyprowadzam się z mieszkania, w którym spędziłam ostatnie 10 lat. W klasie maturalnej uczyłam się w nim dorosłego życia – płacenia rachunków, sprzątania, gotowania. Na studiach miałam za współlokatorów wielu wspaniałych ludzi; spotkania i imprezy, jakie wtedy urządzaliśmy, będziemy pamiętać do końca życia. Od jakiegoś czasu razem z partnerem tworzymy tam prawdziwy Dom. Moi przyjaciele i rodzina również są mocno przywiązani do tego mieszkania i w pewnym sensie opuszczamy je wszyscy, nie tylko ja i mój facet. Będę płakać – pisze o mojej wyprowadzce moja przyjaciółka Olka – Nienawidzę zmian.
Dlaczego Ola nienawidzi zmian? Dlaczego jest mi smutno na myśl o przeprowadzce?
Wolimy tkwić we własnym, często niewygodnym świecie, niż zmienić go na nowy – bez względu na to, czy zmiana dotyczy miejsca zamieszkania, pracy, związku, przekonań czy zachowań. Lepiej nam w tam, gdzie jest bezpiecznie i „po naszemu”, gdzie jesteśmy chronieni przed niespodziankami, które mogą okazać się zagrażające. Pozwolenie sobie na zmianę to nie tylko perspektywa otrzymania nowego, ale również utrata starego, a jesteśmy tak skonstruowani, że nie lubimy niczego się pozbywać. Nie tylko rzeczy, ale także swoich cech, przyzwyczajeń, sposobów myślenia – nawet jeśli robią nam krzywdę. Boimy się zmiany, ponieważ boimy się porażki w nowym, nieznanym. Boimy się upadku. I myślę, że można trochę się bać – a nawet upadać – a jednak powolutku iść w kierunku rozwojowej zmiany.
Potknąć się tysiąc razy, potknąć się tysiąc razy i jeszcze raz, i dalej robić swoje.
Edyta od dawna planuje wyprowadzkę z Polski. Dopóki nie mam dzieci i męża, mogę poświęcić się poszukiwaniom idealnego miejsca na ziemi, w którym chciałabym zamieszkać – mówi. Na razie porusza się między Warszawą a Paryżem; podróże samolotem to dla niej idealna okazja do wyłączenia ciągle dzwoniącego telefonu, przestrzeń na dokończenie książki, naukę. Podróże to czas na refleksję i wielka inspiracja do zmian. Zdaniem Edyty, każda zmiana jest dobra, bo wystawia nas na przymusową konfrontację ze sobą i wzbogaca nasze doświadczenie.
W ostatnich dniach, pierwszych dniach wiosny, w kobiecym świecie słychać echo nadchodzącej rewolucji
Kobiety zbierają się, tworząc oddolny, apolityczny ruch przeciwko propozycjom zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Jak już z pewnością wiecie, projekt nowej ustawy zabrania aborcji w trzech, obecnie dozwolonych przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu oraz gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. Dodatkowo, zakłada karanie kobiety oraz wszystkich osób, które pomogły w przerwaniu ciąży. TO MY, KOBIETY jesteśmy przeciwne wprowadzeniu takich zmian i tych akurat bardzo się boimy… Wprowadzenie w życie tego projektu może mieć wiele niekorzystnych skutków, takich jak przymus urodzenia dziecka w wyniku gwałtu; trudno także wyobrazić sobie sytuację, w której kobieta przez usunięcie ciąży zostawia rodzinę, dzieci i idzie do więzienia.
Aktywnie się zatem przeciwstawiamy i uczestniczymy w protestach, mimo, że każda z nas ma inne poglądy polityczne czy religijne. Z dużym zainteresowaniem obserwujemy też tworzenie się wielkiego ruchu kobiet, który może mieć wpływ na zwiększenie naszych praw i swobód obywatelskich, takich jak lepszy dostęp do antykoncepcji, finansowanie in vitro czy wprowadzenie edukacji seksualnej na adekwatnym, europejskim poziomie.