
REKLAMA
Mówią, że najgorsze cierpienie przynosi zdrada. Mówią, że cierpieniem jest odchodzenie, bo nie ma już w nas miłości. Mówią, że człowiek nieszczęśliwy w związku cierpi. Mówią, że kłótnie w związkach powodują cierpienie. A ja z całą dozą pewności mogę powiedzieć, że nie ma nic gorszego jak samotność. Wydaje Ci się, że wiesz co oznacza. Znasz to słowo. Ale pod nim kryje się tyle dramatów, pustych łóżek, mórz łez, opuchniętych oczu od płaczu, wieczorów w pojedynkę, pustych ramek na zdjęcia…
Jak ją czujemy? To ściśnięte gardło, które nie pozwala złapać jednego głębokiego wdechu, to lęk schowany za żebrami, powodujący ścisk żołądka i wrażenie, że połknęliśmy kamień, to głowa, która pęka z bólu , bo cisza jest tak głośna, że nie można jej niczym zagłuszyć. Tak. Samotność nie jest przyjemna. Nie jest też dla każdego. Ten X i tamta Y nie poradzą sobie z nią. X może ją zagłuszać alkoholem, Y przypadkowym seksem. Jednak żadne z nich nie pozwoli sobie poczuć tego, czym naprawdę jest samotność. Boją się tego. To normalne. Nie każdy z nas ma w sobie tyle siły i naiwności, by pozwolić sobie na samotność.
Powiązani we troje - on, ona i samotność
Naiwność? Są różne samotności. Na przykład taka w związku. Gdy mówisz, że kochasz, on Cię kocha. Jednak ta iluzja miłości, którą tak lubimy pielęgnować, bo daje nam poczucie bezpieczeństwa, bywa bardzo tragiczna w skutkach. Kochasz go? - Zapytałam kiedyś Marię. Kocham. Więc w czym problem? Kocham, ale jestem samotna. Nie ma w nas czułości, nie ma szaleństwa i podniecenia. - płacze Maria. A dlaczego nie ma? - dopytuje. Nie ma, bo jesteśmy nieszczęśliwi.- odpowiada. A czym jest to szczęście, którego nie ma? Nie wiem, ale wiem, że wolę być nieszczęśliwa z nim, niż samotnie. - dodaje, pośpiesznie wycierając łzy.
Naiwność? Są różne samotności. Na przykład taka w związku. Gdy mówisz, że kochasz, on Cię kocha. Jednak ta iluzja miłości, którą tak lubimy pielęgnować, bo daje nam poczucie bezpieczeństwa, bywa bardzo tragiczna w skutkach. Kochasz go? - Zapytałam kiedyś Marię. Kocham. Więc w czym problem? Kocham, ale jestem samotna. Nie ma w nas czułości, nie ma szaleństwa i podniecenia. - płacze Maria. A dlaczego nie ma? - dopytuje. Nie ma, bo jesteśmy nieszczęśliwi.- odpowiada. A czym jest to szczęście, którego nie ma? Nie wiem, ale wiem, że wolę być nieszczęśliwa z nim, niż samotnie. - dodaje, pośpiesznie wycierając łzy.
Dlaczego Maria tak mówi? Bo jak większość z nas boi się samotności w pojedynkę. Choć brzmi to dziwnie, bo jak można być samotnym we dwoje? Można. Maria boi się cierpienia jakie niesie cisza obijająca się o uszy, bo nie ma nikogo kto mógłby ją zaburzyć. Maria woli kłótnie, brak czułości, woli pracować nad nieszczęśliwą relacją niż odejść. Strach jest tym co kurczowo ją trzyma przy mężu. Paraliżuje ją i nie pozwala ruszyć dalej. Kiedyś ten strach odejdzie, Maria odejdzie razem z nim. Od męża.
Samotność po odejściu też nie jest łatwa
Z., sama się na nią zdecydowała. Była młoda i głupia, zaszła przypadkiem w ciążę. I choć teraz nie wyobraża sobie życia bez dziecka, to wtedy ciąża była dla niej końcem świata. Była w niej sama. Sama zaszła w ciążę, sama urodziła, sama wychowywała. Teraz jak patrzy wstecz to widzi, że jej samotność nie była znowu taka zła. Oswoiła ją. Pozwoliła jej wejść w życie i zostać na długo. Urodziła. Dziecko stało się całym jej światem. Niestety. Nigdy nie możesz pozwolić na to, żeby dziecko stało się wszystkim. Miłością, wsparciem, sposobem na samotność. To niszczy tego małego dzieciaka. Nie możesz go obarczać swoimi problemami, twoja samotność to twoja sprawa. Ty się na nią zdecydowałaś więc sama ją pielęgnuj.
Z., sama się na nią zdecydowała. Była młoda i głupia, zaszła przypadkiem w ciążę. I choć teraz nie wyobraża sobie życia bez dziecka, to wtedy ciąża była dla niej końcem świata. Była w niej sama. Sama zaszła w ciążę, sama urodziła, sama wychowywała. Teraz jak patrzy wstecz to widzi, że jej samotność nie była znowu taka zła. Oswoiła ją. Pozwoliła jej wejść w życie i zostać na długo. Urodziła. Dziecko stało się całym jej światem. Niestety. Nigdy nie możesz pozwolić na to, żeby dziecko stało się wszystkim. Miłością, wsparciem, sposobem na samotność. To niszczy tego małego dzieciaka. Nie możesz go obarczać swoimi problemami, twoja samotność to twoja sprawa. Ty się na nią zdecydowałaś więc sama ją pielęgnuj.
On jest samotny, bo wyjechał
Zostawił rodzinę. Wyjechał ze swoimi marzeniami, do wielkiego miasta, w pogoni za szczęściem, którego szuka już tyle lat. Za każdym razem, gdy zbliżają się święta on dostaje skrzydeł, bo wie, że wróci, choć na kilka dni do swojej małej miejscowości, do rodziców, do azylu, do poczucia bezpieczeństwa jakie daje mu dom. Tęskni i nie może niczym zastąpić tego smutku jaki powoduje brak rodziców. Szukał. Myślał, że nowa dziewczyna, nowe mieszkanie, nowa praca. Że tym zagłuszy płacz, który siedzi w nim i czasem wieczorem, gdy ze słuchawkami na uszach biegnie, przeciska się do jego oczu. Tęskni. Możecie się śmiać, ale on codziennie tęskni za domem rodzinnym. Czy jego samotność kiedyś zniknie? Założy w końcu swoją rodzinę, będzie miał dzieci i żonę. Jego samotność da się czymś zastąpić.
Zostawił rodzinę. Wyjechał ze swoimi marzeniami, do wielkiego miasta, w pogoni za szczęściem, którego szuka już tyle lat. Za każdym razem, gdy zbliżają się święta on dostaje skrzydeł, bo wie, że wróci, choć na kilka dni do swojej małej miejscowości, do rodziców, do azylu, do poczucia bezpieczeństwa jakie daje mu dom. Tęskni i nie może niczym zastąpić tego smutku jaki powoduje brak rodziców. Szukał. Myślał, że nowa dziewczyna, nowe mieszkanie, nowa praca. Że tym zagłuszy płacz, który siedzi w nim i czasem wieczorem, gdy ze słuchawkami na uszach biegnie, przeciska się do jego oczu. Tęskni. Możecie się śmiać, ale on codziennie tęskni za domem rodzinnym. Czy jego samotność kiedyś zniknie? Założy w końcu swoją rodzinę, będzie miał dzieci i żonę. Jego samotność da się czymś zastąpić.
Śmierć to najgorsze studium samotności
Minęły już 4 miesiące, od momentu, gdy jej dziecko zmarło. Nie da się tego opisać. Ona wciąż leży w łóżku swojego synka. Wciąż ściska jego przytulanki. Wciąż nie może zamknąć oczu, choć są już tak zmęczone płakaniem, że nie ma w nich łez. Tylko pusty wzrok. Zabić się. To myśl, która w niej siedzi. Ona już się nie stara. Dla niej nie ma innego wyjścia z tej samotności i z tego dna rozpaczy o jakie codziennie się roztrzaskuje. Rano. I potem o 12. I potem o 14, o 15, 16, o 17… W poniedziałek, we wtorek, w piątek. I ona pewnie nie poradzi sobie z tą samotnością, bo śmierć jest najtrudniejszym studium samotności.
Minęły już 4 miesiące, od momentu, gdy jej dziecko zmarło. Nie da się tego opisać. Ona wciąż leży w łóżku swojego synka. Wciąż ściska jego przytulanki. Wciąż nie może zamknąć oczu, choć są już tak zmęczone płakaniem, że nie ma w nich łez. Tylko pusty wzrok. Zabić się. To myśl, która w niej siedzi. Ona już się nie stara. Dla niej nie ma innego wyjścia z tej samotności i z tego dna rozpaczy o jakie codziennie się roztrzaskuje. Rano. I potem o 12. I potem o 14, o 15, 16, o 17… W poniedziałek, we wtorek, w piątek. I ona pewnie nie poradzi sobie z tą samotnością, bo śmierć jest najtrudniejszym studium samotności.
Ona jest moją przyjaciółką. Nie umiem jej towarzyszyć. Sama jestem matką i za dużo kosztuje mnie dzielenie z nią tej samotności. Wstyd mi. Nie potrafię… Jak większość z nas.
W samotności nie ma zasad. Każda jest inna. Jest jej tyle ile ludzkich historii i ile ludzkich dramatów. Ale przecież to wiemy. Przecież to nic odkrywczego. Przecież tacy jesteśmy. Ludzcy. To jedna z naszych ułomności - uczucia.