Korpo-kompensacja. Analiza przypadku.
Justyna Dworczyk
28 kwietnia 2016, 10:50·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 28 kwietnia 2016, 10:50 Gabriela 34 lata. Mama dwóch dziewczynek 2,5 lat i dyrektor marketingu jednego z większych koncernów kosmetycznych. Tytan pracy, ambitna menadżerka z nagrodami, zasługami, pucharami i listami uznaniowymi. Ostra, wymagająca szefowa. Ciągle w rozkwicie kariery, w drodze do sukcesu... Bez wiedzy, że w permanentnym sukcesie zawodowym przebywa od zawsze. Jak anorektyczka, która przebywa w permanentnym sukcesie utarty wagi.
Gabriela myśli o rozwodzie. Jest zdezorientowana. Twierdzi, że mąż przeszkadza jej w karierze. Jak on to robi? Nie zgadza się na 12 godzin pracy, użala się Gabriela, na późne powroty i wiele weekendów na wyjazdach, mityngach cyklówkach, nie rozumie, że to jej szansa, egoistycznie myśli tylko o tym, żeby mieć mnie jako żonę i matkę dla swoich dzieci, czepia się nieustannie, jakby nie wiedział, jak to jest... „Jak się nie wykażę - to mnie wyleją, jak spuszczę z tonu - awansują Małgosię, tak długo na to pracowałam”. Chyba już teraz jasne, że taki mąż jest do odstrzału. W dodatku przecież sam taki małoambitny - „ja zarabiam więcej, ja bardziej się staram”.
Gabriela postanawia wziąć udział w warsztatach dla kobiet, które pomagają przejść przez zmianę, zaadaptować się do nowej sytuacji życiowej. Planuje przecież rozwód.
Jak sobie radzisz z byciem mamą i jednocześnie potrafisz tak świetnie radzić sobie w pracy? Jak Ty to robisz?- zdradź nam, proszą inne uczestniczki warsztatu... Gabriela zalewa się łzami. Po raz pierwszy dociera do niej, że sobie nie radzi. Że domem zajmuje się "małoambitny" mąż. Przy pytaniach, które są częścią ćwiczenia, jakie Gabriela wykonuje z inną kobietą w parze: jak sprawiasz codziennie, co tydzień, co miesiąc, że twój partner wie, że jest kochany? Dokąd zmierza twój związek? W jaki sposób dbasz o zdrowie psychiczne, fizyczne, jak potrafisz się relaksować? - Gabriela wychodzi z sali. Wraca po chwili bardzo zamyślona. Niestety w ćwiczeniu " mój związek" padają kolejne okrutne pytania: jak on to robi? Jak wiesz, że masz miłość partnera? Gabriela nie może opanować emocji i dzieli się na forum z innymi kobietami: „Boże, co ja chciałam zrobić? Chciałam się uwolnić od mojego anioła stróża, który ciągle jeszcze, pomimo, że osiągnęłam już żenujący poziom ignorancji wobec niego, ma siłę aby mnie ratować, abym całkiem nie powybijała sobie zębów biegnąc na oślep. Paweł zrezygnował ze swoich planów zawodowych, kiedy urodziły się dzieci, to on chodzi malować jajka do przedszkola i robić palemki, to on bierze chorobowe, kiedy Tosia ma zapalenie ucha... To on jeszcze ciągle wita mnie smesem: Dzień dobry kochanie, miłego dnia, kiedy jestem w Jachrance na zebraniach...
Tak, bielmo na oku może w zapętleniu się przybrać aż tak matowy, nieprzepuszczalny odcień.
Można wtedy nie zobaczyć szczęścia...
Mężczyźni uwielbiają uszczęśliwiać swoje kobiety. Są spełnieni i w pełni usatysfakcjonowani swoją męskością, kiedy mają pewność, że są zdolni uczynić kobietę szczęśliwą. Sami wtedy czują się szczęśliwi. Są zaprogramowani do dawania, już wtedy, kiedy dają Ci nasienie.
Za sprawą mężczyzny możesz mieć wiele szczęścia, zaczynając od tego, które wyrośnie pod twoim sercem jeśli zechcesz go w siebie przyjąć. Niebywała jest jednak zdolność kobiet do trzymania się nieszczęścia.
Czasem nieszczęście nie wygląda jak nieszczęście. Mąż, dzieci kariera wszystko jest. Gabriela nie umie kochać, a skoro nie umie kochać, nie może zauważyć, że jest kochana. Organiczną potrzebę miłości kompensuje karierą, nieustanną potrzebą zdobywania uznania i laurów. Jej szorstka skorupa rozpada się, gdy dociera do prawdziwych potrzeb, miłości i macierzyństwa.
Kompensacja to częsty problem w życiu kobiet. Czasem zaczyna się niewinnie, ale jest bardzo niebezpieczna. Zaczyna się od ulgi, bo choć nie pamiętasz, to znalazłaś się wśród zapalonych rowerzystów albo biegaczy albo miłośników psów, kotów albo zapalonych wegan, czy działaczek społecznych i wreszcie czempionów korporacyjnych, bo coś cię uwierało.
Nie mam na myśli pasji. Jest różnica pomiędzy pasją, zainteresowaniami, a chorobliwą kompensacją braku.
Kompensacja braku. Jak to się zaczyna?
Weźmy przypadek Basi kompensującej brak relacji kompulsywną opieką nad kotami. Ma ich 12. Basia najpierw dojmująco odczuwała brak relacji z mężczyzną, a wraz z tym uporczywy ból i... udało się, nie boli już, jak ręką odjął! Pewnego dnia znalazła przyczynę: otaczała się tymi wstrętnymi ludźmi, w szczególności tymi nic nie wartymi mężczyznami, a wystarczyło wymienić ich na zwierzęta. To dlatego wszystko się waliło. Wreszcie zrozumiała, że zwierzęta są lepsze niż ludzie, ze strony których można się tylko spodziewać zdrady, krzywdy, zawiści. Odpokutowała zatem swoją wcześniejszą ignorancję na świat zwierząt i znalazła właściwą drogę, zaangażowała się po pachy w kocie i psie adopcje. To nic, że w świecie własnego gatunku powoli jest obca, w świecie swego gatunku nikt jej nie rozumie, że w świecie swojego gatunku jest kompletnie sama, samotna i kiedy ma przebłyski, że teraz zaczyna boleć w innym miejscu, skutecznie oddala tę świadomość, to niegodne uczucie, bo przecież nie może być na złej drodze, nie mogła się pomylić opuszczając świat wstrętnych ludzi.
U Gabrieli analogicznie, jak w sytuacji Basi można zaobserwować kompensację. Objawia się inaczej, bo brak jest inny. Możemy zaobserwować pogoń za kolejnym awansem, uznaniem "góry", podziwem i respektem z "dołu", samorealizacją, sukcesem. Nie można tego zaprzepaścić, trzeba trzymać poziom i systematycznie posuwać się wyżej. Jest! Kolejna nagroda, zauważyli! (nie tak jak ten pozbawiony ambicji mąż, który kompletnie nic nie rozumie, on nie zauważa, on tylko się czepia.)
Ci, którzy nieustannie prą do "sukcesu" w istocie żyją potrzebą docenienia i uznania ze strony innych. Kiedy tylko ucichną pochwały za ostatnie osiągnięcie, nie spoczną, dopóki nie sięgną po kolejny nowy "sukces". Potrzeba uznania jest w istocie głębokim pragnieniem akceptacji. Tylko wtedy, jednak gdy same zaakceptujemy siebie i my, a nie kto inny uznamy, że jesteśmy wystarczająco dobre, będziemy mogły przestać szukać uznania na zewnątrz i tylko wtedy mamy szansę na zadowolenie i satysfakcję.
Kiedy zaczynasz świrować, że jutro nie możesz pójść na siłownię, bo zmogła cię angina; kiedy wściekasz się, że on nie rozumie, że musisz zostać i dokończyć raporty, to może kompensujesz?
Kompensacja braku nie tam, gdzie on powstał nie może zakończyć się szczęśliwie. Miejsca pustego po wybitych oknach nie da się wypełnić gazetami... Czego najczęściej nam brakuje? Miłości. Akceptacji takim, jakim się jest. Czasem brakuje ci jej nie od innych, a od siebie. Ze sobą też jesteś w związku. Jesteś ze sobą w jednej z najbardziej uroczystych relacji.
Twoje zainteresowania, pasje będą zdrowym zachowaniem, jeśli towarzyszą innym aktywnościom w życiu, jeśli nie są erzacem, jeśli obok w innych dziedzinach wiedziesz satysfakcjonujące życie, jeśli świat twoich relacji z ludźmi nie jest zubożały.
Gabriela się nie rozwodzi. Uczy się. Uczy się siebie i swoich bliskich. Uczy się miłości. Jej związek wszedł w zupełnie nową fazę. Ona przyjmuje miłość, a tym samym powoli potrafi ją dawać. Nie rezygnuje ani z korpo ani ze stanowiska. Pracuje po prostu inaczej. Potrafi kierować swoją uwagą, sama decyduje na czym się skoncentrować i to, co najważniejsze - odkryła swoje wartości i naruszyła wcześniejszą ich hierarchię. Stała się dla siebie ważna.
Córka przy wieczornym czytaniu szepnęła jej do ucha: Wiesz... Teraz lubię cię nawet ciut więcej niż tatę...Zamiast niezadowolenia z Pawła, jest mu wdzięczna za troskę, za opiekę i za czujność.
Powiedziała mi: jednych ratuje prozak, mnie uratował Paweł.
"Osoba ludzka potrzebuje potwierdzenia. Odesłany z naturalnego królestwa gatunków i wydany na ryzyko istnienia jako samotna jakość, otoczony atmosferą chaosu powstającego wraz z nim, skrycie i nieśmiało czeka na Tak, które pozwoli mu istnieć, a które może przyjść do niego tylko od innej osoby ludzkiej. Ten niebiański chleb własnego istnienia podawany jest jednej [osobie] przez drugą.
Podstawa życia człowieka z człowiekiem jest dwojaka, składa się na nią z jednej strony pragnienie każdego, by być akceptowanym przez innych takim, jakim się jest, a nawet takim, jakim można się dopiero stać, a z drugiej strony wrodzona ludzka zdolność do udzielania takiej akceptacji swojemu bliźniemu. [...] Prawdziwe człowieczeństwo istnieje tam, gdzie ujawnia się ta zdolność." Martin Buber