2-latek w muzeum sztuki współczesnej – czy warto?
Agnieszka Dukat
09 stycznia 2015, 11:45·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 stycznia 2015, 11:45 Całkiem przypadkowo, Oluś uczestniczył w sobotę w warsztatach mikołajkowych dla dzieci w MOCAK-u. Zapisałam tylko Jasia, który uwielbia te zajęcia i chodzi na nie już od trzech lat. Oluś nie chciał zostać z babcią tylko jechać z nami. Byłam lekko przerażona, co to będzie i po drodze wymyśliłam plan awaryjny: Jaś pójdzie sam na warsztaty, a ja z Olusiem spędzimy ten czas w kawiarni. Plan, jednak, okazał się nie potrzebny.
Olek po prostu zaczął uczestniczyć w zajęciach jak pozostałe dzieci, naśladując je. Wyglądał jakby robił to już wiele razy. Wziął swoją poduszkę, tak samo zieloną jak Jaś :-), i pomaszerował z grupą za Panią. Trasa warsztatów wiodła przez wystawy czasowe i stałą kolekcję MOCAK-u. Mieliśmy na początku małą przerwę na karmienie, ale potem już dzielnie przemierzał muzeum.
Może słuchanie tego, co mówiła Pani, nie było jego mocną stroną, ale mimo to nie przeszkadzał pozostałym. Siadał w kółeczku na poduszce i wykonywał zadania. Pierwszym zadaniem, w którym uczestniczył, było lepienie ciastek z plasteliny. Inspirację stanowiła instalacja Daniela Spoerri – wiszące na ścianie nakrycie stołu uwiecznione po skończonej kolacji.
Przy kolejnym dziele, którym był film puszczany na monitorze, Oluś musiał, tak jak inne dzieci, zaglądnąć do gabloty, w której znajdowały się rekwizyty użyte w filmie.
Następnym zadaniem było pokolorowanie według wzoru „autorskiej kartki świątecznej” Ryszarda Winiarskiego wewnątrz instalacji Stanisława Dróżdża „Między”.
Samo wnętrze bardzo się spodobało Olusiowi. Jak skończył kolorować kartkę, wziął ode mnie aparat i pstrykał zdjęcia. Oto efekty:
Olkowi bardzo podobały się dzieła Piotra Lutyńskiego z umieszczonymi w nich jajkami, ale było mu przykro, że nie mógł ich dotknąć.
Na koniec, w kawiarni, pomalował też farbami fragment choinki świątecznej.
Dla mnie niesamowite było to, że mój nieśmiały dwulatek, który boi się większych zgromadzeń ludzi – tu w MOCAK-u czuł się całkiem swobodnie i śmiało. Myślę, że było tak, dzięki obecności mojej i Jasia – starszego brata. Pomocne były także forma warsztatów oraz znajomość materiałów i technik twórczych. Przy każdym dziele sztuki spędzaliśmy ok 10-20 min wraz z wykonaniem zadania, więc Olek nie miał czasu się nudzić. Oluś lubi działania twórcze i wykonywanie zadań sprawiało mu widoczną radochę. Myślę, że ważne jest także, żeby dziecko było wyspane i miało zaspokojone podstawowe potrzeby.
Potwierdziło się, że dzieci w tym wieku uczą się przez naśladownictwo i uczestnictwo, łatwo oswajają się z przestrzenią muzealną i panującymi tam zasadami. Aktywnie uczestnicząc w poznawaniu współczesnych dzieł sztuki uczą się, że każdy może tworzyć, i że jest to fajna sprawa dająca dużo radości i zadowolenia. Uważam, że im wcześniej zacznie się pokazywać dziecku świat sztuki i dawać mu możliwość żywego kontaktu ze nią tym lepiej. Sztuka i twórczość staną się naturalnymi częściami jego codziennego życia. Patrząc, jaką radość sprawiło Olkowi uczestnictwo w tych warsztatach, wiem, że było warto. Polecam :-)