
Reklama.
Szczerze? Gdyby mi wieku nie wypomniano, w życiu do głowy by mi to nie przyszło! Co więcej, pomimo trzech dych na karku nie czuję się nawet zbyt dojrzała! Owszem, jestem mamą, „Panią domu”, żoną, ale żeby zaraz starszą Panią?
Pierwszy raz dotarło do mnie, że weszłam w grono „Starszyzny”, gdy kolega z pracy z wypiekami na twarzy opowiadał, że sąsiadujące z nami biuro zajęły „fajne laski, wiesz … takie przed 30 – tką”. Na litość Boską, po co było to dodawać?! Nie wystarcza, że fajne? Trzeba im od razu w metrykę zaglądać? A właśnie, wątpię, że i on im daty urodzenia sprawdzał! Może po prostu „dobrze zakonserwowane”, a tak naprawdę są „stare” jak ja?!
Kolejny tego typu tekst padł z ust następnego współtowarzysza pracowniczej niedoli, który to postanowił podzielić się ze mną swoimi upodobaniami do fajnych, zadbanych STARSZYCH babek, takich PO TRZYDZIESTCE rzecz jasna! Tak, tak, wiem, że dla kolegów w wieku poniżej 25, my Panie po 30 jesteśmy starsze, nie oszukam matematyki....ale wystarczy „Po 30 – tce” nie trzeba wszędzie wtykać tej nieszczęsnej „STARSZEJ”!
Nadszedł jednak dzień, w którym sam SYSTEM uznał, że jestem za stara! I to nie byle jaki system;) Starałam się bowiem o udział w kursie komputerowym finansowanym ze środków unijnych; szkolenie przeznaczone dla osób do 30-go roku życia. Ambitnie uznawszy, że skoro mieszczę się jeszcze w widełkach, bo wciąż przeżywam 30 rok życia, aplikowałam na uczestnika w owym kursie. Organizatorzy, podobnie jak uważali, że Panią w wieku lat równo 30 da się jeszcze czegoś nauczyć, zakwalifikowali mnie więc, podpisali umowę, dali grafik i powiedzieli „Do zobaczenia w sobotę”. Nieeee, nie spotkaliśmy się w sobotę. W czwartek poprzedzający pierwsze zajęcia SYSTEM UNIJNY orzekł, że tej Pani nie obsługujemy, ta Pani jest za stara, o czym o godzinie 7.40 postanowiła uświadomić mnie pracownica firmy szkoleniowej. W pierwszej chwili byłam zła bo napaliłam się na to szkolenie, w drugim odruchu zaczęłam się głośno śmiać, bo (rychło w czas - niewiele przed 31 urodzinami) dotarło do mnie, że przekroczyłam jakąś granicę swojego życia. Nie zdałam sobie z tego sprawy biorąc 2 śluby (spokojnie, z tym samym Panem Młodym;)), rodząc dwójkę dzieci, obchodząc te "magiczne" 30-te urodziny, a uświadomiła mi to obca kobieta w dzień powszedni, tak … bez uprzedzenia … nie owijając w bawełnę uświadomiła mi, że do pewnych rzeczy jestem już zwyczajnie za stara....
Czy się z tym zgadzam? Za nic! Za kilka dni będę jeszcze bardziej PO 30 - tce, a czuję się jak … podlotek?! Ja się odnaleźć nie potrafię na zebraniach przedszkolnych bo wciąż mam wrażenie, że to to do mnie jeszcze należałoby chodzić na wywiadówki. Mi nawet „Dzień dobry” w odpowiedzi na grzecznościowe powitanie dzieci z sąsiedztwa przez gardło mi nie przechodzi … bo wciąż czuję, że mentalnie bliżej mi do nich niż do „Starszych Pań”.
PS. Nieubłaganie zbliża się dzień, kiedy Starsza Pani stanie się Panią jeszcze bardziej po 30! Z racji tego, że w tym wieku nie ma już czego świętować, postanowiłam, że w 31 urodziny to ja będę stroną obdarowującą! Życzenia jednak przyjmę z ochotą, a te najbardziej trafiające w serduszko Pani Starszej nagrodzę piękną bransoletką. Na życzenia oczekuję do 9.11.2015 godz.23:59 na Starsza Pani po 30 i profilu na FB.