
REKLAMA
Relacja w matematyce, relacje w informatyce, relacje naocznego świadka, relacja partnerska czy wreszcie relacja terapeutyczna. Domyślam się, że większość mogłaby wymienienia tak jeszcze długo. Najogólniej rzecz ujmując chodzi nam o stosunek pomięty podmiotami. Skoro „pomiędzy” to pewnie nie jest ono jednostronne (chociaż niejednokrotnie słyszałem o takim właśnie związku od moich pacjentów). Wróćmy do początku… „Jeśli ciało A działa na ciało B (…) to ciało B działa na ciało A siłą o takiej samej wartości i kierunku, lecz o przeciwnym zwrocie.” - Kojarzona pewnie ze szkoły III zasada dynamiki Newtona mówi mniej więcej o tym, że oddziaływania ciał są zawsze wzajemne. Możemy więc wnioskować, że nie da się być z kimś w relacji – jednocześnie nie czuć wpływu tej osoby i samemu nie wpływać na nią. To niesamowite, dynamiczne i wyjątkowe połączenie sprawia, że pozostajemy ze sobą we wzajemnej interakcji. To dzięki temu potrafimy rozmawiać, wzbudzać emocje, próbować interpretować gesty - nie zawsze właściwie (!) – nie mamy nadprzyrodzonych mocy, ale PRÓBUJEMY! Chodzi o to, że coś się dzieje. Ciągły ruch cząsteczek, myśli i konsekwencji behawioralnych.
Zanim przejdę do dalszej części tekstu, mam prośbę. Obiecuje, że nie zajmę Ci to dużo czasu, a może pozwoli lepiej zrozumieć mój punkt widzenia. Pomyśl proszę o dowolnej relacji ze swojego życia. Przypomnij sobie osobę z którą ją tworzyłeś/tworzyłaś. Jakie uczucia towarzyszyły tej znajomości? Co wspólnie robiliście? Czy nadal jesteście w kontakcie?... Zostaw na chwile czytanie i skup się na swoich myślach…
Pewnie pojawiły się w Twojej głowie obrazy, wspomnienia, być może zapachy albo dźwięki. (Ja do większości sytuacji mam pasującą piosenkę ). Etap pierwszy ćwiczenia mamy już za sobą. Otóż relacje zostawiają w nas pewnego rodzaju ślad. Jest to dowód na wspomniane wcześniej oddziaływanie interpersonalne. W zależności od jego nasilenia – ten ślad może wiązać się z emocjami, które przecież nie biorą się znikąd.
Etap drugi ćwiczenia to zrozumienie zasadności tego przydługiego wstępu. Skoro mam mówić o terapii to koniecznie jest dostrzeżenie zależności, które pojawiają się nieustannie pomiędzy partnerami. Jeżeli coś dzieje się jednej osobie, druga na pewno to odczuje – w taki czy inny sposób. W konsekwencji może zareagować – krzyknąć, zmartwić się, „strzelić focha”, przytulić… Wracając do pierwszej osoby - ona z kolei może zinterpretować np. to przytulenie jako wyraz troski i odwzajemnić uczucie. Pojawia się nam zamknięty krąg wzajemnego oddziaływania. Dostrzegamy zachowania partnera/partnerki, reagujemy na nie, co z kolei wzbudza podobny mechanizm u niej lub u niego. Reasumując, nasze zachowanie mają wpływ na najbliższych i na odwrót.
Skoro mamy tę wiedzę, po co nam pomoc terapeuty?
Posiadanie znajomości mechanizmu wcale nie gwarantuje sprawnego posługiwania się nim. Często nawet samo wyciąganie wniosków jest trudne. Dzieje się tak dla te, że pomiędzy myślą np. „on mnie nie słucha” a zachowaniem „trzaśnięcie mocno drzwiami” pojawiają się emocje. W tym przypadku pewnie jakaś złość, być może smutek. W stanie silnych emocji problematyczne staje się kontrolowanie tego, co się z nami dzieje. Często idziemy jak burza za impulsem. W takiej sytuacji partner nie jest odpowiednią oobą, by zwrócić nam na to uwagę. Po pierwsze sam może mieć w sobie wtedy silne emocje. Po drugie wyobraźcie sobie, że słyszycie od swojego męża: „Kochanie, według mnie za bardzo się przed chwilą uniosłaś. Taki sposób wyrażania złości jest nieadekwatny. Zastanówmy się wspólnie, czemu aż tak się zdenerwowałaś”…
Czego nowego mogę dowiedzieć się na sesji o mojej partnerce?
Część osób wie, kiedy partner się smuci. Na terapii interesuje nas, czemu smuci się właśnie w takiej sytuacji, jak to działa na innych członków rodziny oraz co można zrobić by tych niechcianych emocji było mniej. Wspólnie więc łatwiej zastanowić się czemu doszło do zdrady i co z tym fantem zrobić? Co takiego dzieje się pomiędzy partnerami, co nie pozwala czerpać im radości z seksu? Czemu codziennie są w domu awantury? Co dzieje się w relacji po narodzinach dziecka? Co zrobić, kiedy przestajemy być dla siebie bliscy? Czemu nagle zaczęły mi przeszkadza te porozrzucane skarpety?
Po co mieszać trzecią osobę w nasze sprawy?
Terapeucie jest łatwiej – popatrzeć z boku, wypowiedzieć się, wskazać mechanizmy czy nawet nieadaptacyjne schematy działania partnerów. Bez względu na to jaki rodzaj relacji tworzycie. Czy jesteście małżeństwem z trójką dzieci, czy nieformalnym związkiem otwartym seksualnie – podlegacie podobnym mechanizmom oddziaływania w parze. Terapia jest elementem rozwoju, zatrzymania się chwilę i popatrzenia na tę drugą osobę z innej perspektywy – może takiej zapomnianej, zagubionej w pędzie codzienności. Terapia to czas tylko dla Was, który możecie wykorzystać do wyjaśnienia wątpliwości czy otworzenia się na siebie.
Dla kogo jest terapia partnerska?
Jak nazwa wskazuje – dla osób pozostających z związku miłosnym. Jak wspomniałem wyżej, nie jest ważny stan formalny relacji, długość jej trwania, płeć ani orientacja seksualna partnerów. Ważna jest chęć przyjrzenia się i zrozumienia wzajemnego oddziaływania na siebie. Kolejny warunek to obopólne zaangażowanie – obie osoby muszę widzieć problem i podjąć decyzje o partnerskiej próbie rozwiązania go. W psychoterapii poznawczo-behawioralnej pary nacisk kładzie się na aktualne problemy i próbę eliminacji źródeł stresu. Spotkania takie nie muszą być więc ostateczną próbą ratowania związku, kiedy już wszystkie „domowe” sposoby zawiodły.
Terapia to przede wszystkim możliwość uzyskania odpowiedzi na tytułowe pytanie „Po co mi relacja i dlaczego jestem właśnie z Tobą”.
Michał Sawicki
Psycholog-seksuolog, psychoterapeuta
Psycholog-seksuolog, psychoterapeuta