Krok za krokiem, dla zdrowia, dla przyjemności. Spacerowanie jest jak czarodziejska walizka, z której każdy wyjmuje, co chce: trasa, tempo, towarzystwo - wszystko to zależy od Ciebie i jest dostępne zupełnie bezpłatnie. Wbrew popularnemu przekonaniu, miejski spacer nie musi się ograniczać do parków albo deptaków. Oto kilka propozycji dla miejskich spacerowiczów; i dla tych, którzy wierzą, że droga jest celem, i dla tych, którzy szukają urozmaicenia tej prostej aktywności elementami gry i zabawy.
Droga jest celem – wolne spacerowanie
Nie ma złej pory na spacer. W drodze do pracy – ok. Przerwa w pracy na spacer – super, tym bardziej, że może od razu poprawić nastrój i zwiększyć zdolność radzenia sobie ze stresem. Wieczorem, rano, nocą – doskonale, w końcu doba nie kończy się o zachodzie słońca. Liczy się chęć i decyzja poparta działaniem. Wstaję i ruszam w drogę. W takim spacerowaniu liczy się to, co Dan Kieran wymienia wśród zalet wolnego podróżowania: pochwała rezygnacji z planów, spontaniczność, odpuszczenie sobie.
Kiedy tak idę, lubię wyobrażać sobie, że jestem niczym jeden z wielu spacerujących poetów, którzy przechadzali się z wolna po dziewiętnastowiecznym Paryżu. Walter Benjamin powiedział kiedyś o nich, że lubią zabierać żółwia na miasto, bo nadaje przechadzce odpowiednie tempo – pisze Kieran w książce "O wolnym podróżowaniu".
Choć brzmi banalnie, podążenie bez określonego celu i brak ram mogą wymagać od nas zmiany stylu myślenia. Przestawienie się z trybu efektywność, zadania, na tryb spontaniczność, niepewność rezultatu, łatwiej sobie wyobrazić niż wdrożyć. Jednak samo otworzenie się na możliwość wstania od biurka i ruszenia przed siebie pomaga zmienić sposób patrzenia na obowiązki, czas i otoczenie: gdzieś za oknem jest ta cała przestrzeń, którą można przebyć piechotą, więc po co czekać?
Nie tylko do parku
Sporą przeszkodą w wolnym spacerowaniu okazują się być popularne wyobrażenia o tym jak powinno się spacerować. Bo najlepiej wśród przyrody, w ciszy. Czyli las, wypad nad jezioro, ostatecznie park – im bardziej odcięty od ulic i chodników, tym lepiej. I to jest jedna z opcji, ale nie konieczność.
Jeśli chodzi o liczbę parków Warszawa jest cudowna. W bliskim sąsiedztwie mam Park Moczydło, Sowińskiego, Szymańskiego i Lasek na Kole. W drodze do pracy mijam Ogród Saski, zahaczam o Łazienki Królewskie, a w ciepłe dni chętnie wpadam na Pole Mokotowskie. Takich miejsc są dziesiątki, jednak Warszawa ma słaby wskaźnik walkability, pokazujący, na ile miasto jest przyjazne dla pieszych i zachęcające do poruszania się pieszo. Krótko mówiąc, w przypadku Warszawy nie tak łatwo dotrzemy z miejsca pracy do parku. Czy to oznacza, że mieszkając lub pracując w gęsto zabudowanych dzielnicach, miejscach oddalonych od terenów zielonych, należy ze spacerów zrezygnować?
Są przecież skwery, ogrody (jak choćby te na dachach Biblioteki Uniwersyteckiej), bulwary i wąskie uliczki z czającymi się przy nich miejscami niemożliwymi do odkrycia zza okna samochodu lub autobusu. Są wreszcie niesamowite zakamarki ukryte dla oczu tych, którzy boją się przekroczyć drzwi (oby więcej takich jak amsterdamski Begijnhof). Dla mniej ortodoksyjnych spacerowiczów jest i opcja przechadzki po dużych cmentarzach – sama na to nie wpadłam, po prostu podsłuchałam opowieść o poszukiwaniu kasztanów na szkolne zajęcia, z której jasno wynikało, że najlepiej ich szukać właśnie w historycznych nekropoliach z rosłymi kasztanowcami.
Pomysły na gry i zabawy podczas spaceru
Podczas gdy jedni znajdą przyjemność w kroczeniu bez celu, inni postawią na połączenie spaceru i zabawy. Rozumiem jednych i drugich. Jako samotna spacerowiczka, cenię sobie wolność, jako mama, szukam czasami struktury, która będzie dla mnie i dziecka okazją do ruchu i zabawy. Ponieważ wiosna coraz bliżej, gromadzę w swojej walizce pomysły. Oto kilka, którymi chcę się podzielić.
1. Podróż dookoła świata Mała dziewczyna wymyka się z przedszkola, by samodzielnie przeprawić się do pobliskiej ambasady i poprosić o azyl. To nie jest scenariusz filmu, tylko historia z życia wzięta. Opowiedziała mi ją przyjaciółka, trzy dekady wcześniej ta właśnie mała dziewczynka. Dziś ta historia zapewne zakończyłaby się zwolnieniem personelu przedszkola. Wtedy zakończyła się szczęśliwie i do dziś stanowi inspirującą anegdotę. Inspirującą, bo chęć poznawania świata wciąż siedzi w dzieciach (i dobrze!). Stąd pomysł na spacer szlakiem ambasad i konsulatów różnych krajów. Mnogość kolorów na flagach, wspólne tworzenie mapy świata, szansa na wyjaśnienie jak część innego kraju może być w Polsce, jak część Polski znajduje się w innych krajach.
2. Ptasie ulice
W serii książeczek "Poczytaj mi mamo" ukazały się w latach 70. "Ptasie ulice" Tadeusza Kubiaka. Z dzieciństwa pamiętałam ilustracje do tego wiersza, a gdy ponownie na niego trafiłam czytając synowi drugą księgę "Poczytaj mi mamo" – zakochałam się w pomyśle podążania śladem głównych bohaterów. Kluczem są właśnie tytułowe ptasie ulice (Żurawia, Pawia, Krucza), ale jest też zestaw ulic strasznych jak straszydła (Smocza,Wilcza) albo tych, co wzięły nazwy wprost od kwiatów (Różana). Wyobrażam sobie rodzinny spacer-grę z szukaniem ulic na mapie, odwiedzaniem ich, kolekcjonowaniem zdjęć przy tabliczkach z nazwami, a może nawet rysowaniem poszczególnych stworzeń kredą na chodniku. Już nie mogę się doczekać!
3. Wybierz temat dla siebie
Ze świetną "Mapą Odkrywców i Wiewiórek" można zwiedzać Ogród Łazienkowski. Gotowa wydrukowana wersja mapy wraz z zestawem naklejek kosztuje 3 zł, ale wystarczy pobrać mapę za darmo ze strony i skorzystać z kredek. Temat spaceru można też znaleźć w aplikacjach takich jak Miejska Ścieżka (Warszawa), Audiospacery (Kielce) albo na stronach typu Śladami Łódzkich Murali (Łódź).
Zdrowie, dobre samopoczucie, zabawa. Wszystko to darmowe i dostępne dla każdego dzięki spacerom. Trzeba tylko ruszyć przed siebie:)