Święta i Sylwester za nami. Zwariowany okres przygotowań i ciężka praca. Przyznaję, że głównie kobiet. Ja - mężczyzna - gdzieś po środku pomiędzy zakupami, a dziećmi, które nie mogą się doczekać świątecznych potraw, ale najbardziej to prezentów pod choinką.
Nie mogę sobie znaleźć miejsca. Na szczęście żona wysyła mnie po kolejne zakupy. Gdy wracam, panie kończą świąteczne przygotowania. Nadchodzi decydujący moment wieczoru. Słyszę: "Kochanie czy mógłbyś pomóc Frankowi przebrać się i uczesać?". Zaczynam poszukiwania naszego syna. Nie mogę go znaleźć, jakaś dziwna cisza. Mam nadzieję, że nie wróży ona nic złego. Zaglądam do łazienki i widzę Franka w ekwilibrystycznej pozie na brzegu umywalki. Przebranego. Kończącego właśnie swoje przygotowania. Układa sobie włosy. Jeszcze kilka ruchów i już.
Samodzielność w najczystszym wydaniu.