Widziałem jak bardzo zainteresowany jest biegającymi po boisku graczami. Jak zajmuje go ruch piłki i całe to zamieszanie. Resztę dopowiedziałem sobie. Że tęskni za takim rodzajem zabawy i sportu. Że ja też powinienem z nim spędzać czas na grze w piłkę. To przecież takie męskie. Wiem że jest bardzo sprawny fizycznie i dałby radę. Może byłby nawet jednym z lepszych...
Po tej refleksji nastąpiło mocne postanowienie. W najbliższy weekend gramy! Ale już w chwilę potem kolejna myśl. Przecież ja nie tylko nie lubię, ale kompletnie nie umiem grać w piłkę. Nigdy tego nie lubiłem. W szkole zawsze stałem z boku. Byłem biegły w innych aktywnościach związanych z ruchem. Gdy miałem siedem lat tata pierwszy raz zabrał mnie w góry. Do dziś chodzę bardzo aktywnie. Potem tata zabierał mnie dwa razy w tygodniu na basen. Do dziś uwielbiam pływać. Miałem też inne pomysły: bieganie, siłownia, żagle, kajaki, ale żaden z tych sportów nie był związany z robieniem czegoś w grupie.
Ale chyba nie jest tak źle jak myślałem. Z naszymi dzieciakami też chodzimy po górach. Gdy jesteśmy nad wodą wspólnie pływamy. Lubimy pływać kajakiem, jeździć na łyżwach. No i ulubiona ich aktywność - wspinaczka. Chodzimy wspólnie na ściankę. Przecież, po pierwsze, nie zmuszę się do gry w piłkę. Po drugie, spędzamy dużo czasu wspólnie. A to jest dla mnie najważniejsze. I dobrze mi z tym.