Kiedy wyciągałam butlę, patrzono na mnie, jakbym robiła jej niestworzoną krzywdę, ale nikt nie potrafił mi pomóc
List do redakcji
13 maja 2015, 00:27·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 maja 2015, 00:27
Marzyłam o porodzie naturalnym i karmieniu piersią i w połowie marzenie się spełniło - urodziłam naturalnie.
Reklama.
Zaszłam w ciążę mając 20 lat i zostałam z nią sama. Od początku marzyłam o porodzie naturalnym i karmieniu piersią i w połowie marzenie się spełniło - urodziłam naturalnie. Problem zaczął się już po 24 godzinach, córka była ciągle głodna, mimo że wisiała na obu piersiach prawie 2 godziny. Środek nocy, piersi puste, dzwoniłam po położne 3 razy a czekałam i tak bardzo długo. Dziecko sine od krzyku nie dawało się odłożyć, więc wzięłam malucha na ręce i poszłam do dyżurki, gdzie pielęgniarka siedziała czytając gazetę i z tego powodu chyba opiórkowała mnie od góry do dołu, że nie chodzi się o takiej porze po oddziale, a dziecko MUSI jeździć w wózku (nawet na nas nie patrząc).
Zlitowała się inna pani, jednak nie przyniosła mleka tłumacząc mi z politowaniem, że kobieta ZAWSZE I WSZĘDZIE jest w stanie wykarmić swoje dziecko za przykład podając obozy koncentracyjne. Po sprawdzeniu wszystkiego co mogło nie pasować niemowlęciu (córka wrzeszczała już 4h) łaskawie przyniosła odrobinę mleka.
Karmiłam w płaczu i bólach 3,5 miesiąca. W ciągu dnia mleka nie miałam wcale za to w nocy nadmiar, piersi bolały niemiłosiernie, młoda płakała a ja od każdego lekarza/położnej/pielęgniarki środowiskowej słuchałam porad, że to niemożliwe, że zmyślam żeby nie karmić, że dziecko źle ciągnie, że tamto i siamto przy okazji wciskając córce nieistniejące schorzenia typu kolki, refluksy i inne, które zostały natychmiast wykluczone.
Mleka z każdym dniem było coraz mniej, mimo że całe noce nie spałam, żeby ściągnąć chociaż 20 ml a całe dnie tylko zmieniałam podawaną pierś.
Kiedy wyciągałam butlę patrzono na mnie jakbym robiła jej niestworzoną krzywdę, słyszałam głupie komentarze ale nikt nie potrafił mi pomóc. W mojej miejscowości nie ma doradcy laktacyjnego, każdy jest nastawiony na naturę ale nie idzie za tym żadne przeszkolenie ani mądra porada. Nawet od młodych, i zdawałoby się nowoczesnych, lekarek i pielęgniarek usłyszałam tylko lekceważące "To niemożliwe".