Przede wszystkim wykreślcie ze swojego słownika słowo 'dieta', a zamieńcie je na 'sposób odżywiania'. Odchudzanie (nienawidzę tego słowa) polegające na zapychaniu się samym białkiem (Pierre Ducan został pozbawiony prawa wykonywania zawodu, ponieważ jego 'dieta' uszkadzała m.in. nerki), kapuśniakiem i inne absurdalne, jednoskładnikowe diety cud, mogą Wam zruinować zdrowie. Typowa 'dieta' rozpisana na kolejne dni jest fajna przez 2 tygodnie, może miesiąc. Potem staje się kulą u nogi (choćby przy próbie zjedzenia czegoś poza domem) i prędzej czy później zwyczajnie rzucicie ją w kąt. Jedzenie to przemyślane i świadome dostarczanie Waszemu organizmowi WIELU składników, których potrzebuje, dostosowane do wieku, płci i aktywności, zarówno zawodowej jak i sportowej. Jeszcze raz przeczytajcie ostatnie zdanie. A potem jeszcze 10 razy. Bez tego nie pójdziecie dalej...
A więc o to w tym chodzi? Wiele osób nie wie co to jest zapotrzebowanie kaloryczne, w jaki sposób liczy się wartośc energetyczną składników zawartych w posiłkach i dlaczego jest to tak ważne? Pokażę Wam najprostszą metodę na uzmysłowienie sobie tego, czy w swoim żywieniu (na poziomie ogólnym) popełniacie błędy. Sam takie błędy, niestety, popełniałem, ale po bardzo głębokiej analizie pewnych procesów, przeczytaniu tony artykułów, kilku mądrych książek i zebraniu własnych obserwacji, mogę się z Wami podzielić prostym patentem na początek (nie od razu Rzym zbudowano, to raz, a dwa tabele podają Wam ogólne informacje, każdy człowiek jest inny, pamiętajcie o tym, nie ma jednego, idealnego rozwiązania, musicie słuchać swojego organizmu, zawsze):
1) sprawdzcie swoje BMI, być może Wasza waga jest odpowiednia do wzrostu oraz płci, a być może wszystkie dzwony w mieście biją na alarm?
http://potreningu.pl/kalkulatory/bmi
2) sprawdzcie swoje zapotrzebowanie energetyczne (BMR) uzależniając je od poziomu swojej codziennej aktywności. Wynik pokaże jakie macie dzienne zapotrzebowanie kaloryczne; dodatkowo otrzymacie podział na podstawowe składniki i ich proporcje w codziennym jedzeniu; na początku zwróćcie uwagę głównie na kalorie, na białko, węglowodany i tłuszcz przyjdzie czas
http://potreningu.pl/kalkulatory/bmr
3) rozpiszcie, UCZCIWIE, swoich pięć posiłków z ostatnich kilku dni (śniadanie, drugie śniadanie, lunch, obiad, kolacja) wpisując absolutnie WSZYSTKIE półprodukty, których użyliście do ich przygotowania, wyniki mogą Was solidnie zaskoczyć!!! Sprawdzcie, czy poza kaloriami zgadzają się Wam także poziomy b, w i t (pkt. 2)
http://www.tabele-kalorii.pl/
4) jeśli chcecie sprawdzić jeszcze inne produkty spożywcze i jeszcze bardziej się zaskoczyć, to polecam tę stronę:
http://www.ilewazy.pl/
Ogólny (podkreślam OGÓLNY) mechanizm jest dość prosty: jeśli dziennie dostarczacie swojemu organizmowi więcej kalorii, niż potrzebujecie, siedzicie przy biurku, używacie głównie windy, a jedyna Wasza aktywność po pracy to zmienianie kanałów przy pomocy pilota i zagryzanie chipsów, to muszę Was zmartwić: przytyjecie; jeśli kalorii dostarczycie mniej, niż wynosi zapotrzebowanie, to schudniecie (podkreślam, że nie jest to proces dla zapaleńców, którym wszystko się nudzi po tygodniu; efekty pracy są widoczne po kilku tygodniach, czasami po kilku miesiącach). Dokładając do tego aktywność fizyczną musicie dodać także trochę więcej kalorii (przed i po wysiłku także trzeba jeść, wieczorne ćwiczenia na macie i odpuszczenie kolacji to zwykła lekkomyślność). Deficyt kalorii na zdrowym poziomie nie powinien przekroczyć 300 kcal dziennie (różnica pomiędzy zapotrzebowaniem w zwykłe dni oraz w dni, w których jesteście aktywni minus to, co zjecie danego dnia). Tempo Waszego gubienia zbędnych kilogramów powinno przebiegać powoli (maksymalnie 0,5 kg tygodniowo). Większy spadek wagi jest obciążeniem do organizmu i jest zwyczajnie niewskazany.
Pamiętajcie: żeby żyć trzeba jeść, ale nie jeść cokolwiek albo popijać sałatę wodą. Trzeba jeść mądrze i z rozwagą. Po jakimś czasie wejdzie Wam to w krew, dosłownie i w przenośni