"Jądro" i "kazusy specjalne", czyli kto jest rodziną, a kto nie
Piotr Pacewicz
18 października 2014, 12:11·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 października 2014, 12:11W odniesieniu do portalu rodzicielskiego pytanie, które postawił katolikom papież Franciszek brzmi: czy zapraszamy na MamaDu rodziny homoseksualne, zwłaszcza te, które wychowują dzieci? Czy znajdą tu „braterską przestrzeń” i „gościnny dom”? Czy też, jak chcą polscy biskupi, nie mieszczą się w katolickim „jądrze” i fora ze dwora?
Pierwsze podsumowanie kończącego się właśnie w Rzymie synodu biskupów o rodzinie (tzw. Relatio post disceptationem) idzie daleko w „ekumenicznym otwarciu” m.in. na miłość homoseksualną: Kościół musi znaleźć "braterską przestrzeń" dla homoseksualistów, być dla nich „gościnnym domem akceptując i szanując ich orientację seksualną choć – istotne podkreślenie - bez naruszania doktryny, że uleganie „skłonnościom” jest grzechem.
Dokument „szczególną uwagę kieruje na dzieci, żyjące w związkach homoseksualnych”, bo "potrzeby i prawa najmłodszych muszą być na pierwszym miejscu”.
W ostatecznym sprawozdaniu (Relatio finalis) gdzie wymagana jest większość 2/3 biskupich głosów, paragraf o "przyjęciu osób homoseksualnych" przepadł ośmioma głosami (118 za, 62 przeciw), przegrały też zapisy o komunii dla rozwodników (ale i tu wyraźna większość biskupów była za).
Nowy ton wywołał otwarty bunt katolickiej konserwy, z polskimi biskupami na czele. Jak zawsze histerycznie wyraził go w „Rzeczpospolitej” małżonek mojej sąsiadki-blogerki. Zdaniem Tomasza Terlikowskiego na synodzie głoszone są „herezje” część zawartych w dokumencie zapisów jest „sprzeczna z Pismem Świętym”. Jezus Maria na pomoc!
Cytowany na prawo i lewo przewodniczący Episkopatu abp Stanisław Gądecki uznał, że synod „odchodzi od nauczania Jana Pawła II” i widać w nim „ślady antymałżeńskiej ideologii". Gądecki zadał kluczowe pytanie: „Czy celem synodu jest duszpasterskie wsparcie rodziny w trudnościach, czy też kazusy specjalne?” I sam odpowiedział: „Naszym zadaniem jest wsparcie rodziny, a nie uderzanie w nią, eksponowanie tych trudnych sytuacji, które istnieją, ale które nie stanowią jądra samej rodziny i nie przekreślają konieczności wsparcia, które powinniśmy dać dobrym, normalnym, zwykłym rodzinom”.
Zakręcony jak chiński termos, ale kapitalny cytat! Polski hierarcha stawia na wykluczanie tych, którzy „grzeszą” („kazus specjalny”) i nie stanowią „jądra”, czyli tego co „dobre, normalne i zwykłe”. O „jądro”: się trzeba troszczyć i bronić przez „kazusami”.
Franciszek próbuje mówić językiem miłości wobec Innych ekwilibrystycznie godząc to z wezwaniem– jak głosi jego modlitwa –„żeby Synod Biskupów mógł przywrócić wszystkim świadomość sakralnego i nienaruszalnego charakteru rodziny, jej piękna w Bożym zamyśle”. Polscy biskupi stawiają wyłącznie na nienaruszalność tego piękna.
Oczywiście nie chodzi tylko o homo, „kazusów” jest więcej. Na początek synodu biskupi dostali całą listę. Jak Kościół ma traktować pary, które:
- żyją „na próbę” (ad experimentum), bez ślubu;
- „nie są otwarte na Życie” (co się tłumaczy – używają środków antykoncepcyjnych);
- rozwodników/czki;
- pary gejów i lesbijek oraz dzieci w takich związkach?
Ta lista pytań – uznana przez niektóre media za zaskakującą – jest znana od roku! Została (dokładnie ta sama) rozesłana do wszystkich diecezji w listopadzie 2013 jako tzw. ankieta Franciszka. Papież oczekiwał, że hierarchowie postawią je wiernym.
Niektórzy postawili. Episkopat Anglii i Walii powiesił je na swej stronie i wezwał do odpowiadania on line. Duszpasterstwo Lizbony zebrało 14 tys. odpowiedzi. Archidiecezja w Kolonii ogłosiła nawet podsumowanie: większość wiernych nie zna nauki Kościoła o małżeństwie i rodzinie, akceptuje rozwody i jest otwarta na wszystkie formy współżycia, od związków jednopłciowych po „rodziny patchworkowe, czyli dowolnie złożone”. Powszechne jest współżycie par przed ślubem „na próbę”, coraz częstszy równoczesny ślub kościelny i chrzest dziecka.
Może dlatego niemiecki Episkopat informował w Rzymie, że w większości jest za propozycją kard. Waltera Kaspera: jeśli rozwodnik wyraża żal i pragnie przystępować do sakramentu, należy mu to umożliwić.
Polski Episkopat odpowiedział na ankietę unikiem. Ogłosił, że „decyzje o formie konsultacji podejmą biskupi diecezjalni” i – według rozdzielnika - skierował kwestionariusze do Duszpasterskich Rad Parafialnych. Były oddolne próby dyskusji, ale zwyciężyła strategia, że „kazusami” nie należy/warto/wolno się zajmować.
Rzecz jednak w tym, że … znamy wynik konsultacji, których nie było, przynajmniej w pewnym sensie. Rok temu przełożyłem bowiem ankietę Franciszka na język socjologicznego sondażu. W próbie losowej ogromną przewagę (87 proc.) stanowili oczywiście katolicy, którzy określili się jako „wierzący”. Z tamtego sondażu TNS dla „Wyborczej” i KPH wiemy, że polscy hierarchowie nie są aż tak oderwani od narodu.
To znaczy - zależy o które „kazusy” chodzi. Dwie trzecie Polaków i Polek uważa, że nie jest grzechem używanie prezerwatywy (69 proc.), zapłodnienie in vitro (67 proc.) czy seks przed ślubem (66 proc.). Podobna większość (63 proc.) chciałaby, by Kościół dopuścił do sakramentów (komunii świętej) osoby rozwiedzione (i inne pary bez ślubu kościelnego) Za Gądeckim w tych sprawach stoi tylko (?) jedna czwarta narodu.
W sprawie osób homo jest dokładnie odwrotnie. Dwie trzecie z nas nie chce, żeby Kościół „dopuścił do sakramentów par żyjących w związkach jednopłciowych” (65 proc.), tyle samo (63 proc.) jest przeciwnych, by „objąć dzieci wychowywane przez takie pary opieką duszpasterską i przekazem wiary”. Czy nie jest to okrutne?
Dokumenty nadzwyczajnego synodu ujawniają przewagę postaw reformatorskich, ważniejsze będzie jednak, co uchwali za rok synod zwyczajny. Ale już można zapytać, czy płynący z Rzymu ton zrozumienia i miłosierdzia wzruszy zatwardziałe w homofobii polskie serca?
W odniesieniu do portalu rodzicielskiego pytanie brzmi: czy zapraszamy do Mamadu pary homoseksualne, które wychowują dzieci? Czy znajdą tu „braterską przestrzeń” i „gościnny dom”? W niedawnym badaniu Instytutu Psychologii PAN „Rodziny z wyboru w Polsce” okazało się, że geje i lesbijki żyjacy w związkach intymnych (wg szacunków milion osób!) są zaskakująco szczęśliwi, przynajmniej jak na to, jakie mają problemy np. ze służbą zdrowia czy z homofobicznym otoczeniem. Ich kłopoty rosną, gdy mają dzieci, np. tylko 24 procent nauczycieli/lek zna sytuację rodzinna dzieci z rodzin homo! Innymi słowy - trzy czwarte nie wie najważniejszej rzeczy o swych wychowankach! Tak, „rodzice z wyboru” mogliby nam opowiedzieć wiele ciekawych rzeczy.