Gdy mężczyzna mówi, że chce mieć dziecko, to mówi, że chce mieć syna. A gdy mówi, że mu obojętne, to – mówiąc delikatnie – żartuje. I wcale nie chodzi tylko o nazwisko i “ciągłość rodu”. Bardziej o własną wygodę, kilka przygód i – jak zwykle – o piłkę nożną. To nie znaczy, że córki są gorsze, albo – absurd – przez ojców mniej kochane. Ale ich wychowywanie w XXI wieku może przypominać mężczyznom loterię – człowiek się stara trafić, a i tak nie wiadomo, co wypadnie. No a poza tym, kiedyś córka będzie nastolatką – nie sądzę, żeby istniał na świecie mężczyzna, który rozumie nastoletnie dziewczyny.
Reklama.
Plan A jest męski
W głowie mężczyzny “plan A” jest zawsze męski. Od wieków (tysiącleci?) wątpliwości brak, a odpowiedzi są proste i szybkie jak autostrada. Dziecko = syn. Chłopak. Mężczyzna. Można nawet postawić teorię, że w XXI wieku jeszcze bardziej niż kiedyś. Bo kiedyś dziewczynkami zajmowały się matki. A teraz zajmują się nimi rodzice.
W głowie współczesnego mężczyzny pojawiają się więc wizje i alternatywy. Te najprostsze sprowadzają się do pytań, czy woli wspólnie z dzieckiem czesać różowe (albo w najlepszym przypadku błękitne) jednorożce, czy organizować wyścig samochodzikami po podłodze? Albo czy oglądać losy Przystani Elfów, czy bazy Ironmana? Odpowiedzi są oczywiste. Jeśli dodamy do tego jeszcze kwestie zainteresowania piłką nożną lub innym sportem (w wersji telewizyjnej oraz w wersji podwórkowej) to w zasadzie nie ma się nad czym zastanawiać. “To musi być syn” – myśli każdy facet. Mówi niewielu, bo trochę nie wypada.
Wychowanie syna jest prostsze
Prawda jest taka, że wychowywanie syna to sprawa dla mężczyzny znacznie prostsza. Rzeczywistość i okoliczności w ciągu ostatnich dwudziestu lat może i zmieniły się mocno, ale emocje i potrzeby pozostały te same. Tak jak hormony – one też się nie zmieniły. Testosteron jest taki sam i taką samą przyjemność z “oddawania się zajęciom wymagającym napięcia, takim jak sport i gry” odczuwać będzie i ojciec i syn.
Patrząc głębiej w duszę ojca można znaleźć jeszcze coś, znacznie bardziej skomplikowanego niż dylemat jednorożec/samochodzik, czy radość z wspólnego kopania piłki. To coś w rodzaju lekkiego strachu i niepewności. “Czy ja potrafię wychować dziewczynkę? Czy ja wiem, czego chce i potrzebuje córka? Gdzie i kiedy zaczyna się różnica w wychowaniu?”.
Ktoś zaraz powie, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby z dziewczynkami też przybijać gwoździe, grać w piłkę i oglądać Spidermana. Nic, oprócz statystyki i społecznych konwencji oraz potrzeb dziecka. A to całkiem dużo.
Wychować nastolatkę = mission: impossible
Wiele osób twierdzi, że prawdziwe wyzwania wychowawcze zaczynają się, gdy dziecko zostaje nastolatkiem. Że wcześniej, to tak naprawdę był “okres przygotowawczy”, w którym cała rodzina budowała bazę, aby jakoś przetrwać kilka lat dojrzewania młodego człowieka. Bycie ojcem chłopaka w tym wieku to bardzo trudne zadanie. Ale wiadomo przynajmniej, o co mu chodzi i czego chce. A zrozumienie nastolatki wydaje się dla mężczyzny zadaniem ekstremalnym.
Naukowcy: Dziewczynki częściej powodem kłótni
Bycie ojcem córki, niezależnie od jej wieku, to ciężkie zadanie. I chwała tym tatom, którzy potrafią je udźwignąć. Pozostali niech się cieszą, bo mają po prostu łatwiej. Na koniec jeszcze jedna statystyka. W 2009 roku w „Journal of Personality and Social Psychology” opublikowano badania, z których wynika, że na kryzys małżeński są szczególnie narażone te pary, którym niedługo po ślubie urodziła się dziewczynka. Naukowcy tłumaczyli to tym, że ojcowie mniej angażują się w opiekę nad córkami, co zwiększa liczbę konfliktów.
Pomagać w lekcjach, wozić do szkoły i uczyć jak być odpowiedzialnym to trzeba i z córką i z synem. Ale z chłopakami byliśmy kilka razy na rybach, gramy w piłkę, oglądamy te same mecze. Nie znam nikogo, kto mając córki robiłbym z nimi tak często rzeczy, na które sam ma w gruncie rzeczy ochotę. Nieraz mam wrażenie, jakbym czas się cofnął, a ja jakimś sposobem patrzę na siebie z boku. Nawet jak się kłócą i biją, to o to samo, o co ja z bratem jak byliśmy w ich wieku.
Ewa Nowak
MAGAZYN ZWIERCIADŁO
Bycie ojcem nastolatki to niewdzięczna i niestety wyjątkowo mało satysfakcjonująca rola. (...) stajesz się tarczą strzelniczą lub workiem treningowym służącym do odreagowania młodzieńczych frustracji. W dodatku sam masz problem z tym, czy traktować ją jeszcze jako małą dziewczynkę, czy już jako dorosłą kobietę. Okazywać czułość, a może trzymać się na dystans? Czytaj więcej