Szkoła zmienia się cały czas. Inaczej wyglądała, gdy byłam dzieckiem, inaczej gdy chodzili do niej moi synowie. Teraz też jest inna. Nowe podręczniki, pomoce naukowe, inna metodyka i zakres programu. Inny jest poziom wiedzy i umiejętności, z jaką współczesne dzieci rozpoczynają naukę. Dawną szkołę od dzisiejszej dzielą lata świetlne. Pojawiły się bowiem zupełnie nowe wyzwania i problemy.
Reklama.
Aby jeszcze bardziej to wszystko zagmatwać i poplątać, obraz szkoły zmienia się różnie w zależności od perspektywy z jakiej nań patrzymy.
Inaczej widzi zmiany w szkolnictwie nauczyciel, rodzic czy uczeń.
Różne jest postrzeganie ze strony uczelni, która do zawodu pedagoga przygotowuje, czy szukającego sensacji dziennikarza, bądź często szukającego oszczędności na edukacji organu prowadzącego, czyli samorządu.
Szkoły się przebudowuje, remontuje tak, aby były osobne wejścia, stawia się szafki, przystosowuje do nowych potrzeb i standardów. Unowocześnia. Ale szkoła to przecież znacznie więcej niż budynek. Szkoła to przede wszystkim nauczyciele, uczniowie i ich rodzice.
Od wielu lat prowadzę w całej Polsce wykłady, warsztaty i szkolenia dla wszystkich tych grup. Mówię o autorytecie, o motywowaniu. O tym, jak wzajemnie sobie zaufać i uwierzyć, że wszyscy zainteresowani są w jednej drużynie. Wspólnie tworzą zespół mający jeden cel: przygotowanie do dorosłego, samodzielnego życia w świecie przyszłości. Nie w tym, który otacza nas obecnie, a tym bardziej nie w tym, który znaliśmy jako dzieci. Najważniejszym celem jest nauczyć życia w społeczeństwie za lat … kilkanaście.
Jaki powinien być nauczyciel?
Postrzegam ten zawód jako misję, która ma sprawić, że dzieci będą chciały chodzić do szkoły. Do miejsca, w którym mogą dowiadywać się nowych, interesujących ich rzeczy. Gdzie będą spotykać mądrych dorosłych, gotowych odpowiadać na nurtujące ich pytania i pokazywać drogę do zadawania nowych.
To jest zawód społeczny i przeznaczony dla osób, które nie mają problemów w relacjach z innymi. Nauczyciel powinien więc lubić ludzi, być na nich otwarty. W tym zawodzie trzeba umieć myśleć o dobru innych.
Tak właśnie pojmuję bycie nauczycielem, mistrzem, tym, który pozwala podopiecznym otworzyć nowe drzwi i pojąć to, co się za nimi znajduje. To zawód dla wybranych.
Młodzi ludzie powinni iść do szkoły z przekonaniem, że tam jest najfajniej, bo Pani/Pan jest mądry, dobry i sprawiedliwy, wszystko potrafi im wytłumaczyć, opowiedzieć, przy tym zaciekawić i zachwycić. Spotykam wiele fantastycznych osób, które tak właśnie postrzegają swoją pracę – jako misję, odpowiedzialność, cel życiowy.
Większość nauczycieli świetnie pracuje. Zmieniają metody pracy w zależności od potrzeb i predyspozycji poszczególnych uczniów i grupy.
Znam nauczycieli - mistrzów, którzy wprowadzają dzieci w nowy, fascynujący świat, opowiadają im w fascynujący sposób o ważnych rzeczach, pobudzają do myślenia i działania.
Aby z pełną świadomością zdecydować się na zostanie nauczycielem, trzeba być po trosze wariatem. Piszę tu również o sobie – bo sama kiedyś dokonałam takiego wyboru. Decydować się iść uczyć w szkole, wiedząc, że będzie trudno, że nie zrobi się na tym majątku, że będzie trzeba często poświęcać swój prywatny czas i że nie należy oczekiwać w zamian szacunku czy słów pochwały.
Do zawodu powinni trafiać ludzie, którzy są tego świadomi i mimo to dokonują takiego wyboru. Ludzie z dystansem do siebie i do świata.
Znam wielu naprawdę doskonałych nauczycieli i pamiętam straszne postaci z własnej edukacji, którzy zamiast uczyć, jak myśleć i zamiast kreatywności wspierali sztampowość: literka, ćwiczenie, praca domowa. Uczyli metodą paznokciową „odtąd- dotąd”. Nadal można ich spotkać. Nie krytykuję i nie potępiam więc wszystkich. Tylko jednostki, które chyba źle przemyślały wybór zawodu. Ale każdy wie, że taka „łyżka dziegciu” potrafi zepsuć beczkę miodu. Właśnie dlatego kwestię naboru do zawodu uważam za najważniejszą.
Obyś cudze dzieci uczył
Jest takie powiedzenie “obyś cudze dzieci uczył” i ja przez wiele lat – jako nastolatka - myślałam, że chodzi w nim o to, że trzeba być wyjątkowo wspaniałym człowiekiem, żeby pozwolili cudze dzieci uczyć, że to powiedzenie jest niczym błogosławieństwo, życzenie wszystkiego najlepszego.
Gdy dowiedziałam się, że sens jest zupełnie inny, byłam bardzo rozczarowana i mam wrażenie, że w tym zawiera się wszystko, że jeśli to powiedzenie ma taki właśnie sens, przekleństwa “oby ci było w życiu tak źle, żebyś musiał cudze dzieci uczyć”, to czasem tak właśnie podchodzą do tego niektórzy ludzie, mówiąc sobie “jeśli mi się nie uda osiągnąć tego, co chcę, to ostatecznie będę uczył dzieci”.
Ci, którzy zaczynają „karierę” z takim podejściem, nigdy nie osiągną satysfakcji z pracy, będą mieli poczucie zmarnowanych szans, a to nie będzie dobre ani dla nich, dla ich uczniów i w sumie dla wszystkich nas.
Co dalej?
Powinniśmy zrobić wszystko, by zmienić i udoskonalić formy kształcenia nauczycieli. Brakuje niekiedy nowoczesnej wiedzy i znajomości nowoczesnych narzędzi czy metod. Nie chodzi tu o metody nauczania, bo pod tym względem nauczyciele kształceni są nieźle, ale o metody rozładowywania napięć, samowiedzę, samoakceptację czy umiejętności przyznawania się do błędu i budowania autorytetu. Te dwie ostatnie sprawy są bardzo ważne.
Na wykładach pytam nauczycieli, np. co robią dla własnego, indywidualnego rozwoju? „Kto w ostatnim miesiącu był w kinie, teatrze? (i nie mam na myśli wycieczki z uczniami). „Kto przeczytał książkę?” (także książkę dla dzieci, ale nowo wydaną). Wcale nie podnosi się wtedy las rąk.
Tymczasem nauczyciel musi być ciekawym człowiekiem – i to na dwa sposoby. Ciekawym świata i ciekawym poprzez swoje wnętrze, czyli tym co ma do przekazania. Jeżeli nauczycielka nie wie, co fascynuje jej kilku- czy kilkunastoletnich uczniów, bo szkoda jej czasu, żeby obejrzeć głupie jej zdaniem kreskówki albo zajrzeć do Internetu, by zobaczyć, w jakie gry dzieci grają, gdy nie czyta tego, co dzieci, nie wie wiele o ich świecie, zainteresowaniach, to porozumienie z uczniami będzie trudne.
I to jest moim zdaniem jeden z dramatów współczesnej polskiej oświaty. Brak platformy komunikacji
Nauczyciel vs. Rodzic
Nauczyciele muszą być także przygotowani do tego, żeby stać się sprzymierzeńcami rodziców i zachęcić ich do tego samego. Bardzo wielu nauczycieli ustawia się w opozycji do rodzica, zamiast przeciągnąć go na swoją stronę i skierować potencjał na współpracę dla dobra dziecka. Oczywiście rodzic może pewnych rzeczy nie rozumieć, może i powinien zadawać pytania, które nauczycielowi wydadzą się irytujące, ale jeśli będzie on cierpliwie odpowiadał, to w domu rodzic będzie efektywniej pracował z dzieckiem, uzupełniając niejako edukację szkolną.
Bycie nauczycielem to bardzo ciężki i niebywale odpowiedzialny zawód
Praca nauczyciela obfituje w stresujące sytuacje. Wypalenie zawodowe i nawarstwiająca frustracja odbija się niekorzystnie na ich samych i oczywiście na uczniach.
Uważam, że płatny urlop dla poratowania zdrowia powinien być wręcz obowiązkowy i to raz na kilka lat. Po roku, albo nauczyciel zatęskni za pracą i dziećmi albo dojdzie do wniosku, że wcale mu jej nie brakuje i że może nie jest to praca dla niego.
Kadra pedagogiczna powinna być otoczona dobrą opieką psychologów, którzy wspieraliby ich, prowadzili superwizję czy zajęcia wspomagające radzenie sobie z trudnymi sytuacjami czy agresją uczniów, bo tego dzisiejsi nauczyciele często nie są uczeni. Nikt im nie mówi, co zrobić, gdy uczeń odezwie się ordynarnie, często też nie są przygotowani do pracy z dzieckiem nadpobudliwym lub agresywnym.
Bycie nauczycielem to bardzo ciężki i niebywale odpowiedzialny zawód, a budowanie autorytetu to ciężka praca, w pewnym sensie syzyfowa, bo gdy się go zbuduje, to przychodzą nowi uczniowie – i trzeba zaczynać od nowa, bo to co wypracowaliśmy wcale nie musi pasować.
Nauczyciel może się załamać, poddać, uznać, że nic mu się nie udaje, ani praca z dziećmi, ani z rodzicami. Nauczyciel, który straci wiarę w siebie i chęć do pracy, nie przekaże swoim uczniom tego, co najważniejsze, czyli przekonania, że zdobywanie wiedzy to wspaniała, fantastyczna przygoda.
Nauczyciele, Rodzice, Uczniowie - piszcie o swoich doświadczeniach na skrzynkę kontakt@mamadu.pl