Reklama.
Boże Narodzenie się zbliża. Okna pomyte, firany poprane, życzenia mejlem wysłane, uszka się lepią, choinka płonie blaskiem, igły ze stroika sypią się na wycieraczkę, siano już pachnie w szafce pod opłatkiem, żelazko gorące czeka na białą bluzkę, w radio debata o sensie/bezsensie przedświątecznej bieganiny i że to przecież o ciepło rodzinne chodzi, a tu tak wszyscy gonią galopem i po co to, po co to... Taka tradycja. Dzieci roratują, dorośli gotują. Pachnie w całym domu. Święta! I u nas też nie inaczej. Więc gotujemy, pieczemy właściwie. Muffinki piernikowe robimy. Jaja, mąka, mleko, miód, korzennych przypraw moc. I oto są. Pyszności - śliczności. Ale jak się okazuje przysmak owszem smaczny, ale... do barszczu się nie umywa. Dzieci są dziwne.