Ważna rzecz – kultura
Na początek ta panująca na placach zabaw. A raczej jej brak. Szkoda słów.
O ile mogę zrozumieć dzieci, choć też nie do końca, bo ich zachowanie to głównie naśladowanie rodziców i trochę wrodzonej przekory, na którą przymykam oko, o tyle chamstwo dorosłych jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Ludzie! Publiczny plac zabaw to miejsce dla wszystkich dzieci i ich opiekunów! Huśtawki, ławki, piaskownice nie są Waszą własnością. To nie sklep, na którego otwarciu tłoczycie się, aby okazyjnie wyrwać cokolwiek, nie przejmując się innymi klientami. Jeśli Wasze dziecko wybawiło się już na huśtawce, wytłumaczcie mu, że inne też chcą z niej skorzystać, i zaproponujcie konika, karuzelę czy małpi gaj, jeśli akurat są wolne. Dajcie szansę innym.
Tylko jak to wyegzekwować od dzieci, gdy dorośli, nawet po zwróceniu uwagi, oburzają się, że przecież byli pierwsi? Żenada.
Odkąd zostałem ojcem, zacząłem zauważać zachowania społeczne, na które wcześniej nie zwracałem uwagi. Kiedy mój synek, spacerując w parku, radośnie macha w geście pozdrowienia do ludzi siedzących na ław- ce, szlag mnie trafia, bo niektórzy z nich ostentacyjnie go olewają. Nie podnoszą wzroku albo dziwnie patrzą. Mam wrażenie, że najchętniej schowaliby się za książką czy gazetą, żeby tylko pozostać niezauważeni. O ironio, jeśli już nawiązują kontakt wzrokowy, to raczej z potępieniem gapią się na mnie.
Na szczęście to rzadkość. Większość mimo wszystko wychodzi z założenia, że odwzajemnienie uśmiechu malucha czy uprzejmy gest kosztują niewiele. Niektórzy nawet odpowiadają: „Cześć!”, „Hej!”, „Pa, pa!”. Żal tylko, że traktują to w kategoriach opłaca się lub nie opłaca. Nie opłaca się być miłym, co mnie to ob- chodzi, co ja z tego będę miał? Jak to co? Pomyślcie tylko – oto Wasze dziecko właśnie się socjalizuje. Korzystając z Waszego przykładu, uczy się reakcji na bodźce, odwzajemniania emocji. Ale i inni ludzie, mimo że nie wychowują dzieci (w tym kontekście: na szczęście), także mają wpływ na jego rozwój.
To powinno dać Wam do myślenia
Zastanawiam się czasem, jak gruboskórnym trzeba być, żeby nie uczyć małego człowieka właściwych zachowań. Nie ustąpić miejsca w komunikacji matce z dzieckiem czy kobie- cie w ciąży, która zziajana wsiada do autobusu czy tramwaju. Wierzcie mi, to zjawisko dość powszechne. Zastanówcie się lepiej, czy naprawdę jesteście aż tak zmęczeni, by narażać taką kobietę na poważne konsekwencje w razie wypadku? Nawet nie chcę pisać jakie... Wyjmij, człowieku, słuchawki z uszu, opuść książkę czy gazetę, którymi się zasłaniasz, i zaproponuj zamianę miejsc! Ciąża to nie choroba, więc nie chodzi nawet o komfort podróży, tylko o bezpieczeństwo, które przecież tak ważne jest, gdy w grę wchodzą Wa s i bliscy! Być może w takiej sytuacji znajdzie się kiedyś i Wasza partnerka.
Na szczęście chamskie zachowania prezentuje mniejszość, nie dość, że pozbawiona kultury, to jeszcze taktu. Jednak reszta, zwłaszcza ludzie starsi, reaguje empatycznie. Zapewne dzięki życiowemu doświadczeniu. Przeżyła i widziała wystarczająco dużo. Weźcie z niej przykład i pokażcie światu, że myślenie nie boli.
*Fragment pochodzi z książki "Jak być fajnym tatą i nie zwariować" Michała Będźmirowskiego, wydawnictwa Edipresse Polska. Wkrótce kolejne rozdziały.