Idealny nauczyciel. Czasem uczy kochać poezję i stosować zasadę „Carpe diem" jak ten ze Stowarzyszenia Umarłych Poetów. A czasem uczy – tych najmłodszych – kochać siebie, być mądrym, uważnym i szczęśliwym. Uwierzcie, są tacy nauczyciele. Kochajmy ich też, bo zmieniają świat naszych dzieci na lepszy.
Znajomi często nie lubią nauczycieli swoich dzieci. Szczególnie ci, których dzieci nie mieszczą się w średniej. Są bardziej. Bardziej energiczne albo bardziej zamknięte w sobie. Bardziej uzdolnione w czymś, mniej w czymś innym.
Najczęstsze argumenty rodziców „Nie lubię X., bo wszystkich ustawia w szeregu. I te żenujące uwagi nie na miarę pedagoga: „Skandal. Szamocze się po klasie, jak po narkotykach". „Przewraca krzesła i krąży pomiędzy nimi jakby był obłąkany", „Zamiast tańczyć na zajęciach patrzy w przestrzeń i mówi, że marzy".
Mój syn kończy trzecią klasę. Z paniką myślę o klasie czwartej. Nie, nie dlatego, że słyszałam, że dzieci muszą uczyć się więcej i intensywniej. Jestem przestraszona, że mój syn już nigdy nie będzie miał takiej nauczycielki jak Pani, Pani A. Mogłaby być pani przykładem dla każdego nauczyciela, inspiracją dla młodych, dobrą lekcją dla starszych.
Miała Pani proste zasady i uporządkowany świat. Nie krzyczała Pani, ale wymagała porządku. Cierpliwie, ale bez nadskakiwania. Oswajała nas Pani. Rodziców XXI wieku, którzy Wiedzą Wszystko Najlepiej – postrach współczesnych nauczycieli. Nie chciałabym stać przed klasą i słyszeć tego naszego fukania, grymasów na twarzy, przewracania oczami i psychologii wtykanej zawsze, wszędzie i we wszystko.
Mogłaby być pani inspiracją dla młodych nauczycieli i dobrą lekcją dla tych już znużonych swoją pracą. Oswoiła Pani nasze dzieci, sześciolatki ze szkołą. I z życiem. Dzięki Pani i swojej pierwszej nauczycielce, wiem kim powinien być dobry nauczyciel. I jakby pięknie było gdyby wszyscy tacy byli.
Dobry (idealny?) nauczyciel: 1. Wie, że dzieci są różne. Nie chce ich ulepić w jedną masę podpisaną: „porządny uczeń". Docenia indywidualność i jeśli nie potrafi jej wzmacniać, to chociaż ją akceptuje.
2. Cierpliwie uczy równego pisania literki „a" i „k" i tych wszystkich dziwnych zawijasów po to, by dzieci miały sprawną „rękę". I nigdy nie mówi „robisz to koślawo" (a takie uwagi dostawały dzieci moich koleżanek).
2. Koloruje obrazki wspólnie z dziećmi, którym wychodzi to gorzej i nigdy nie mówi im, że jak wychodzą poza linię to znaczy, że rysują źle (a takie uwagi dostawał syn koleżanki. W końcu bał się kolorować, bo wciąż mówił: „a jak wyjdę poza linię?"). Dla niego ważny jest włożony wysiłek, a nie rezultat.
3. Potrafi zostać po godzinach, bo trzeba naszykować karmnik dla ptaków czy przygotować akwarium. Na pytanie: „Dlaczego pani to robi?" odpowiada: „W tygodniu nie mam czasu, a chcę, żeby dzieci uczyły się odpowiedzialności i dbania o kogoś".
4. Chce mu się szykować piękną dekoracje na każdą uroczystość. Wszystko po to, żeby nauczyć dzieci, że fajne święte powinny mieć piękną oprawę. I warto się starać, bo w pięknym jest po prostu pięknie i miło.
5. Wspólnie z uczniami robi prezenty na Dzień Matki, Ojca i Babci i Dziadka. Uczyć je, że nie chodzi o to, żeby powiedzieć: wszystkiego najlepszego czy zrobić coś „odwal". Warto poświęcić czas i zrobić coś wyjątkowego, bo tak właśnie okazuje się komuś miłość (dziękuję za piękną bransoletkę, którą mój syn zrobił z koralików).
6. Rozumie problemy w domu. Gdy jedno z dzieci krzyczy: „nienawidzę swojego ojca. Chcę, żeby umarł" nie wzywa rodziców i nie pyta: „Co u państwa w domu się dzieje?", „Skąd takie zachowanie?!" tylko spokojnie próbuje pomóc mamie i dziecku tak, by nie urazić uczuć żadnego.
7. Nie stosuje etykiet. „Maciek to jest rozrabiaka", „Kamil niekoleżeński". Wie, że ludzie są czasem tacy, a czasem inni. Dzieci też.
8. System motywowania dostosowuje do dziecka. Rozumie, że nie na każdego działają słowa: „popraw się". Niektórzy potrzebują słoneczek, plusów, piątek. Wtedy przychodzą do domu i już w progu krzyczą: „Muszę odrobić lekcję". Czują się docenieni, więc nie chcą zawieść. I stają się coraz lepsi.
9. Zna swoich uczniów. Wie, że K. jest bardzo aktywny, zamknięty w czterech ścianach po dłużej Nie robi więc afery, że pod koniec lekcji zaczyna rozrabiać. Rozumie, że W. często się wstydzi, nie wymusza więc na nim głównej roli w przedstawieniu. Ale zachęca i motywuje do zmiany.
10. Rozumie rodziców, ich emocje. Poświęca im czas, tłumaczy, nie ocenia.
11. Uczy zasad działania w grupie. Kiedy dzieci się kłócą i wyzywają, nie karze, nie wzywa rodziców tylko rozmawia z dziećmi. I tłumaczy, jak ta druga strona mogła się poczuć.
I milion innych rzeczy. Bajka? Nie. Właśnie taką nauczycielkę miał mój syn.
Mało o tym mówimy, ale dobry nauczyciel jest prawie tak samo potrzebny jak dobry rodzic. Wzmacnia dziecko, sprawia, że czuje się ono ważne, potrzebne bez względu na to jaki ma charakter.
Uczy trzech najważniejszych w życiu rzeczy:
– akceptacji kim się jest
– wiary w to, że można nad sobą pracować jeśli to jest potrzebne
– znajdowania swoich mocnych stron
Do dziś pamiętam moją nauczycielkę klas I-III. Miałam 10 lat, gdy powiedziała: „Kochanie, nie zwracaj uwagi, że nie umiesz prosto pisać literek. Może nigdy się tego nie nauczysz. Nie będziesz malarką, nie będziesz architektem. Ale jesteś wrażliwa, dobra i mądra. I to są twoje zalety".