Mąż koleżanki ma romans. Chce odejść. Koleżanka na granicy obłędu. Dzieci, dom, marzenia. Mamy po trzydzieści parę lat. Spośród wszystkich przyjaciółek byłam jedyna, która długo mówiła: „walcz o niego".
Większości, nam kobiet zdarzyło się walczyć o mężczyznę. Podobnie jest w drugą stronę. Czasem, gdy kogoś kochamy, nie potrafimy dać mu odejść. Ale chyba każda z nas wie, że są jakieś (powinny być) granice tej walki. I nawet nie chodzi o klasę czy godność, ale zwyczajne ratowanie siebie przed autodestrukcją. I przed groteską.
Wczoraj, razem z innymi koleżankami, próbowałyśmy postawić wspólną przyjaciółkę do pionu. Wytłumaczyć, że musi już odpuścić. Bo już nie możemy patrzeć na jej upokorzenia. I choć zawsze łatwiej jest radzić niż żyć, gdy on (ale też przecież ona) chce odejść, przestaje kochać– warto trzymać się kilku zasad.
Czyli o tym, jak NIE WALCZYĆ o mężczyznę (o kobietę w sumie też)
1. Jeśli odkryjesz, że on cię zdradza, a jesteś gotowa wybaczyć, zależy ci na tym związku – nie dawaj swojemu partnerowi bez końca szans. Prawda jest taka, że im więcej szans dajemy, tym on czuje się bezpieczniej i spokojniej. I może sobie dalej zdradzać. Przychodzi moment, kiedy trzeba powiedzieć. „Decyduj". I niech ten moment nadejdzie szybciej, niż później. Po „decyduj" nie ma odraczania terminów i kolejnego „decyduj". Umieraj z bólu i bądź konsekwentna. Przeżyjesz.
2. Nie proś.
Albo poproś tylko raz. Nie ma nic złego w tym, że próbujesz przekonać faceta do ratowania związku. Każdy z nas czasem się gubi, czasem nie wie. Też kiedyś zostałam, bo ktoś prosił. Może niejedna osoba z nas została. Ale jeśli usłyszysz po raz kolejny „nie", przestań to robić. On wie co robi. I żadne bieganie za kimś, łzy i proszenia tego nie zmienią. Wręcz przeciwnie. Więc nie proś. Ci co chcą, zostają. Nieproszeni.
3. Nie udawaj, że nie chodzi ci o miłość
Moja przyjaciółka wspomina. „On ze mną kończy, a ja stoję przed nim zaryczana i proszę: „Ale przyjaciółmi będziemy, obiecaj?". Inna zapewniała eks: „Nie przeszkadza mi twoja nowa dziewczyna, ale jak się rozstaniecie, to będziemy mogli uprawiać seks bez zobowiązań, prawda?".
Wiele z nas zrobi wszystko, żeby zachować jakikolwiek kontakt z ukochaną osobą. On/ona nie chce nam już dawać miłości, więc prosimy o cokolwiek. „Zostańmy przyjaciółmi", „To może tylko seks?". Auć. Nie mówmy rzeczy, w które nie wierzymy. Nie przekonujmy się, że skoro nie możemy wziąć wszystkiego, weźmiemy coś na jego (jej zasadach) To głupie, ale naprawdę zasługujemy na więcej. Szczególnie od kogoś, od kogo chcielibyśmy wszystko:).
4. Nie pisz listów i maili
Jedna z moich przyjaciółek pokazywała wczoraj listy do swojego byłego partnera. Popłakałyśmy się ze śmiechu. Jeden z maili zaczynał się tak. „Dziękuję Ci za to wszystko, co było piękne, co mi dałeś. Pożegnaj ode mnie Punię, Twój śliczny smerfowy domek i mój ulubiony kubek z motylkami". List pisała kobieta 35 plus. Dziś mówi: „Nie wierzę, że mogłam być tak żenująca. Nawiasem mówiąc przez dwa lata dostałam od tego faceta kupę stresu i bukiet stokrotek. Chwalił się wtedy, że u niego na rynku są najtańsze kwiaty".
Nie pisz do niego, do niej. Po co? Po co ktoś, kto cię skrzywdził ma wiedzieć o twoich uczuciach i czytać o tym, co się z tobą dzieje. Przecież wszystko już zostało powiedziane. Po co mielić? Od tego masz innych bliskich ludzi.
5. Nie graj ofiary
Nie, to nie żart. Czasem próbujemy zatrzymać kogoś na litość. Jedna z koleżanek wspomina, co wyrabiała, żeby zatrzymać męża. „Zaczęłam mieć problem z oczami, nagadałam, że mam złe wyniki cytologii". Inna próbowała popełnić samobójstwo, najadła się tabletek, wylądowała w szpitalu. To są oczywiście skrajne przypadki. Ale w ogóle nie powinniśmy bawić się w takie rzeczy.
6. Nie śledź go/ jej
Wszystkie kolacje z jedną z moich przyjaciółek kończyły się tak samo. Po wypiciu butelki wina, wchodziłyśmy na profil jej byłego. Analizowała jego zdjęcia, z kim i gdzie się oznacza. Przyjaciółka nie jest nastolatką, tylko poważną kobietą sukcesu. Zraniona miłość i procenty robiły z nas małe dziewczynki. „Ale po co ci to?" pytałam. „Muszęęęę wiedzieć!".
Śledzenie może mieć różne formy. Jeżdżenie pod dom (naprawdę znam ludzi grubo po 30-tce, którym zdarzyło się robić takie rzeczy), czytanie maili (bo się zna hasło), wypytywanie znajomych, sprawdzanie, kiedy dana osoba była aktywna na Facebooku. Jednym słowem niechęć do pochowania trupa i nadzieja, że on może trupem jeszcze nie jest. Po co to?
7. Nie epatuj nowym, szczęśliwym życiem
Szczególnie jeśli go nie masz. Od byłego partnera tak naprawdę najlepiej się po prostu odciąć. Wszystko inne jest zwyczajnie w świecie teatrem. I on (ona) po prostu to wiedzą.
8. Nie każ zwracać rzeczy ( u starszych: nie walcz o każdą wspólną rzecz)
Do mojej przyjaciółki były partner pisał: „oddaj laptopa, którego ci kupiłem", „Jesteś mi winna 30 tysięcy". Dostawała maile ze skrupulatnie obliczonymi wydatkami. Auć. Inna zdradzona znajoma wyniosła z domu każdy drobiazg, wykręciła nawet kran w zlewie. Po co ta złość? Moja mama wyszła kiedyś z domu. I zostawiła wszystko. Dziś mówi, że za to jest sobie wdzięczna. Że potrafiła zachować klasę. Czas leczy rany, wspomnienie złości zostaje. Nie polecam zachowania mojej mamy ( klasa i godność to jej drugie imię, nawet kosztem siebie) – ale nie ma piękniejszego słowa niż „puszczać". Za nim zaraz jest wolność.
9. Nie niszcz go/ jej
Nie mów o nim źle, nie obrażaj jego nowej partnerki, nie opowiadaj o jego błędach w łóżku publicznie. O tym czego ci nie dawał, co zabrał, jakie popełniał błędy. Popełniał, jak my wszyscy. Zemsta jest bardzo niszcząca i prędzej czy później obraca się przeciwko nam. Po prostu.
10. Pogódź się z tym.
Moja bliska koleżanka mieszka w związku z mężczyzną, który od miesięcy nie uprawia z nią seksu, nie dba i całym sobą pokazuje: „To się skończyło". Dlaczego tkwimy w takich układach? Czasem ktoś od nas dawno odszedł, choć wciąż jest obok. Czasem warto przestać pytać: „Ale czy mnie kochasz?", gdy coś całym sobą pokazuje, że już nie kocha.
PS. Autorki „poradnika" przerobiły wszystkie wyżej wymienione sytuacje. Dlatego w ogóle się wypowiadają. I wiedzą na 100 procent – ten kto chce, zostaje. Kto nie chce – i tak odejdzie. I całe szczęście. :)
Jedynym wyjątkiem jest sytuacja, kiedy walczymy o kogoś, bo sami wcześniej go skrzywdziliśmy.