Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/szko%C5%82a-ucze%C5%84-pisanie-matematyka-649391/]Miloslav_Ofukany[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url] Czy szkoła dla sześciolatkó to samo zło?
Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/szko%C5%82a-ucze%C5%84-pisanie-matematyka-649391/]Miloslav_Ofukany[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url] Czy szkoła dla sześciolatkó to samo zło?

Nie do końca rozumiem rodziców, którzy ciskają gromy na reformę edukacji, zgodnie z którą sześciolatki zaczynają swoją edukację w szkole.

REKLAMA
Mam porównanie, jeden Dzik założył tornister w wieku siedmiu lat, drugi będąc o rok młodszym. Urodził się w pierwszej połowie roku i został objęty obowiązkiem szkolnym już w tym roku. Nie było o czym właściwie dyskutować. A raczej, to my nie dyskutowaliśmy.
Obserwowałam protesty rodziców, słuchałam argumentów jednej i drugiej strony. Nigdy nie opowiedziałam się po żadnej z nich. Postanowiłam za to sięgnąć po własny rozum. Spojrzałam na mojego Sześciolatka, przyjrzałam się składowym dojrzałości szkolnej, porównałam uczciwie możliwości Dzika z wymogami zawartymi w testach badających zdolność do podjęcia nauki w szkole. Ostatecznie z ciężki sercem stwierdziłam, że nie ma żadnych przeciwwskazań, by Dzika odraczać, by udowadniać, że jest niedojrzały, skoro zgodnie z wszelkimi wytycznym jest. I koniec kropka.
logo
Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/inteligentne-dziecko-m%C4%85dry-187696/]RondellMelling[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
Ciężkie serce miałam dlatego, że Starszy poszedł do szkoły rok wcześniej, ale jako siedmiolatek. Pochodzi z rocznika, kiedy to rodzice mogli sami decydować, czy posyłać dziecko w wieku sześciu czy siedmiu lat do tej placówki.
Wtedy postanowiliśmy, że Starszy Dzik spędzi dłuższy czas w przedszkolu, skoro ma taką możliwość. I choć widać było w drugiej połowie roku, że już nudzi się, to mimo wszystko obserwując go miałam świadomość, że przez ten rok osiągnął większą dojrzałość emocjonalną. Czułam, że siedem lat to właściwy moment na podjęcie nauki, że przedszkole było dla niego już zbyt ciasne, nie pozwalało mu rozwinąć skrzydeł. Poszedł do pierwszej klasy potrafiąc dłużej się skupić, głodny nauczenia się czegoś zupełnie nowego, z ciekawością i otwartością na zmiany.
Kiedy młodszy był jeszcze w przedszkolu, sąsiadka przyniosła mi petycję. Zbierała podpisy, by nasze dzieci nie musiały iść do szkoły jako sześciolatki. Nie miałam poczucia, że muszę zareagować. Skąd taka panika przed szkolną ławką? Czy naprawdę nasze dzieci nie są w stanie sprostać wymogom określającym gotowość szkolną? Warto szczerze odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Usłyszałam niedawno, jak psycholog opowiadała, że podczas spotkań z rodzicami robi eksperyment. Rozdaje im testy do rozwiązania, w których pytania dotyczą umiejętności ich dziecka. Rodzicie skwapliwie wypełniają rubryczki, ale gdy psycholog po kilkunastu minutach mówi: - O przepraszam Państwa, zapomniałam powiedzieć, że to jest test odzwierciedlający dojrzałość szkolną waszych dzieci, nagle rodzice zaczynają wykreślać swoje odpowiedzi twierdząc, że jednak się pomylili i ich niespełna sześcioletnie dziecko nie potrafi powiedzieć, gdzie mieszka lub wykonać pięciu skoków na jednej nodze.
Nie ukrywam, że trochę mnie to śmieszy, bo z jednej strony lubimy chwalić się umiejętnościami naszych dzieci, często wymagamy od nich więcej niż potrafią zrobić, ale w przypadku wizji szkoły czynimy z nich dzieciaczki niezdolne decydować o sobie w jakiejkolwiek dziedzinie.
logo
Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/szko%C5%82a-nauczyciel-ucze%C5%84-649390/]Misloav_Ofukany[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
Oczywiście, że dziecko dziecku nierówne. Że jedno idąc do szkoły będzie umiało czytać, a inne ledwo głoskować, że dziewczynka będzie pięknie odwzorowywać szlaczki, a chłopiec będzie świetni liczył, ale manualnie kiepsko sobie radził. Tak naprawdę na różnice nie ma wpływu wiek dziecka, na ich rodzaj tak, ale nie na występowanie w ogóle. W każdym wieku dzieci wychodzą z umiejętnościami ukształtowanymi na różnym poziomie. Nauczyciele przyznają, że w większości przypadków zacierają się one w ciągu roku szkolnego, niezależnie czy klasę stanowią siedmio – czy sześciolatki.
I tak, oczywiście, że bym chciała, żeby mój młodszy Dzik jeszcze bawił się w przedszkolu z kolegami, zwłaszcza, gdy we wrześniu zakładał tornister, a w październiku ślęczał nad pisownią literek denerwując się, że nie są takie ładne, jakby chciał.
Jednak dziś z perspektywy kończącego się niemal roku szkolnego jestem z niego bardzo dumna. Nie stracił nic ze swojej dziecięcości. Nadal gania po drzewach, rzuca ubrania, gdzie popadnie, ale z chęcią siada do lekcji, cieszy się z własnych sukcesów. I stało się to, czego chyba obawia się część rodziców, trochę wydoroślał. Jednak czy to wpływ szkoły, cz może wieku? Pewnie jedno i drugie odegrało swoją niebagatelną rolę. Szkoła nałożyła na mojego Dzika obowiązki, ale nie zabrała mu dzieciństwa, nie zmieniła w chłopca w sztywnym kołnierzyku, który nagle przestał się uśmiechać. Wręcz przeciwnie, stał się bardziej pewny siebie, zobaczył jak wiele potrafi, na jak dużo go stać.
Chodzi do najzwyklejszej państwowej szkoły, gdzie w przestronnej i jasnej klasie można posiedzieć na dywanie, gdzie korzystają z tablicy interaktywnej, na której czasami oglądają bajki, gdzie bierze udział w konkursach i gdzie młoda wychowawczyni choć początkowo surowo oceniająca osiągnięcia swoich podopiecznych, potrafi dostrzec, co działa motywująco na dzieci.
logo
Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/szko%C5%82a-ucze%C5%84-rysunek-649389/]Miloslav_Ofukany[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
Rozumiem strach rodziców, którzy chcieliby, by ich dziecko było szczęśliwe, by jak najpóźniej dosięgnął je stres i niezdrowa rywalizacja. Ale czy chowanie pod kloszem i oddalanie od tego, co i tak się wydarzy, nie dzieje się z krzywdą dla dziecka. Nie mówmy przy nim: - Co za głupi pomysł, żeby sześciolatki szły do szkoły. One sobie przecież nie dadzą rady, szkoły nie są przystosowane, nauczyciele niewykształceni, bo ten sześciolatek właśnie tak o sobie będzie myślał: - Mam sześć lat i szkoła nie jest dla mnie, nie dam rady.
Zamiast takich rozmów, zabierzcie swoje dziecko do szkoły, obejrzyjcie klasę, porozmawiajcie wspólnie z dyrektorem, przyszłą wychowawczynią. Wybierzcie szkołę, w której wasze cele – czyli nauka przez zabawę, a nie ocenianie, będą tożsame z celami placówki. Wspierajcie swoje sześciolatki, mówcie im, że są mądre i zdolne, a szkoła to przygoda i wyzwanie, któremu wiecie, że sprostają. Bo tak będzie. Naprawdę.