Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/dziecko-dziewczyna-szcz%C4%99%C5%9Bliwy-%C5%82adny-735872/]shell2909[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url] Jak to jest z wdzięcznością dzieci wobec rodziców
Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/dziecko-dziewczyna-szcz%C4%99%C5%9Bliwy-%C5%82adny-735872/]shell2909[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url] Jak to jest z wdzięcznością dzieci wobec rodziców
REKLAMA
Wdzięczność to słowo, które długo nie budziło we mnie pozytywnych emocji. Mój tata często chciał, żebym była wdzięczna, czekał na uścisk, buziaka. Nie musiał nic mówić, ja wiedziałam, że jak nie podziękuję, będzie mu przykro. Za nową książkę, za wyjątkowy spacer, za pomoc w lekcjach. Nie, żebym miała z tego powodu jakąś traumę, ale przypomniałam to sobie, kiedy gryzłam się w język nie chcąc powiedzieć moim Dzikom w sklepie: - Hej, a kto powie dziękuję, w momencie kupienia im nowej, wymarzonej zabawki.

Nad tym” podziękuj” długo się zastanawiałam. Bo w sumie słowo „dziękuję” i jego odpowiednie używanie to przecież oznaka dobrego wychowania. Dlaczego zatem nie wymagać od własnych dzieci dziękowania za coś, co od nas dostali. Jeśli będą dziękować rodzicom, to nie zapomną podziękować innym. Przypomniała mi się scena, kiedy mama mówi do syna: - I jak synku podobało ci się przyjęcia, było fajnie, miło, tort dobry? – Tak – odpowiada chłopiec i wtedy pada: - To co powinieneś zrobić? – Dziękuję mamo za to wszystko. Zamarłam. I nadal mam mieszane uczucia.
Bo gdzie jest granica między dziękowaniem a wdzięcznością. Na ile tego dziękuję możemy wymagać, na ile oczekiwać, a gdzie zaczyna się wymuszanie?
logo
Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/p%C5%82acz-dziewczyna-young-p%C5%82aka%C4%87-2856/]PublicDomainPictures[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
– To ja tu haruję, żebyś mógł się uczyć/mogła pojechać na obóz, a Ty mi się tak odwdzięczasz?!? Kto słyszał kiedykolwiek takie słowa? A kto już zdążył je wypowiedzieć?
Decydujemy się na dziecko. Kupujemy mu ubrania, łóżeczko, wygodny wózek. Później zabawki. Spełniamy jego zachcianki, zabieramy do zoo, kina, na wakacje. I wszystko, co dla niego robimy, wynika z naszej miłości, z potrzeby uszczęśliwienia. Zatem co takiego się dzieje, że w momencie kiedy nasze dziecko nie jest już miłym przedszkolakiem, a staje się roszczeniowym i (tak tak) często nazywanym niewdzięcznym uczniem czy nastolatkiem, wyrzucamy z siebie. – No wiesz, jak możesz mi nie pomóc, tak się napracowałam, a ty się tak odwdzięczasz?
Czyżbyśmy traktowali rodzicielstwo jak operację handlową? My dajemy, ale oczekujemy czegoś w zamian? Chcemy, by doceniono nasz wysiłek, a kiedy nie dostajemy wprost komunikatu: - Tak mamo doceniam wszystko, co dla mnie robisz, dziękuję za obiad, za wczorajsze kanapki, za nową sukienkę kupioną miesiąc temu, to czujemy rozczarowanie i złość?
A może wdzięczność jest dla nas miarą rodzicielstwa? Może wymagamy wdzięczności, bo boimy się, że dziecko nie doceni kiedyś w przyszłości tego, co od nas dostało, a wtedy okaże się, że byliśmy złymi rodzicami. Pakujemy skrzętnie wszystkie dziękuję i wszelkie przejawy wdzięczności, jakby bojąc się, że jeśli tego nie usłyszmy i nie schowamy, to nasze rodzicielstwo będzie bezwartościowe?
logo
Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/osoby-rodzina-rodzice-dziecko-731514/]Unsplash[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
Mam wrażenie, że czasami wymuszamy tę wdzięczność, by zagłuszyć własne sumienie. Bo w końcu nie mogę być złym rodzicem, jeśli tyram od rana do nocy i zarabiam na kolejne dodatkowe zajęcia mojego dziecka?
A może w całym tym rozważaniu warto zadać sobie pytanie, czym wdzięczność rzeczywiście jest. Nim wypowiemy: - Jak możesz być tak niewdzięczny, za to wszystko co dla ciebie zrobiliśmy, lepiej pomyśleć, czy nauczyliśmy dziecko wdzięczności i czy sami bywamy wdzięczni . Czy dziękujemy sobie nawzajem za zrobienie porannej kawy, czy za pomoc przy wnoszeniu zakupów. Czy mówimy: - Dziękuję ci, ze jesteś. W końcu czy dziękujemy naszemu dziecku za to co nam daje, czym nas uszczęśliwia? Ono odbija się w nas jak w lustrze, obserwując nas uczy się zachowań i emocji.
logo
Fot. Pixabay/ [url=http://pixabay.com/pl/michelangelo-streszczenie-ch%C5%82opiec-71282/]PublicDomainPictures[/url] / [url= http://pixabay.com/pl/service/terms/#download_terms]CC O[/url]
Ostatnio przeczytałam, że wdzięczność jest jak sztafeta, w której pałeczka podawana jest od jednej osoby do drugiej. I okazuje się, że wdzięczność nie musi do nas wracać, może być przekazywana komuś innemu, dalej i dalej. Więc może zamiast mówić: - Ty niewdzięczniku, warto najpierw spojrzeć na swoje dziecko i na siebie, by zobaczyć czy potraficie obdarowywać innych bezinteresownie?
Psycholodzy zgodnie potwierdzają, że dzieci, które potrafią odczuwać i wyrażać wdzięczność są szczęśliwsze. Takie dzieci mają lepsze relacje z przyjaciółmi i rodziną, nie są nastawione materialistycznie do życia, a przede wszystkim są skłonne do niesienia pomocy.
Podobno poczucie wdzięczności pozwala być dobrym człowiekiem. Bo kiedy my dostajemy coś, co sprawia, że czujemy się szczęśliwi, to chcemy szczęście dawać innym.
Patrzę na moich Dzików i widzę, że są wrażliwi, potrafią być empatyczni w sposób, który mnie samą czasami zaskakuje. I dzisiaj im powiedziałam, że jestem wdzięczna za to, że są i czynią mnie szczęśliwą. Muszę o tym pamiętać, gdy przyjdzie mi, pewnie szybciej niż się spodziewam, zmierzyć się z nadmiarem testosteronu i buntem z ich strony wobec wszystkiego i wszystkich.