
Noszę się z napisaniem tego tekstu od jakiegoś czasu i cały czas go odkładałam, bo trudno podłożyć przysłowiowe kukułcze jajo we własnym gnieździe… Ale prawda jest taka, że nie lubię kobiet, a najgorsze, że kiedy już myślę – ooo nie mam racji, to zaraz pojawi się taka, która potwierdza moje spostrzeżenia. I nie łudźcie się. Nie będzie tu nic odkrywczego
REKLAMA
Pozoranctwo
Kobiety budują fałszywy obraz swojej codzienności. Rzadko przyznają się przed inną, że mają dosyć, że nie mają siły, że najchętniej rzuciłyby wszystko w cholerę, a męża wykopały (dosłownie) w kosmos. O co to, to nie. Bo ta druga mogłaby pomyśleć: No tej to się w głowie poprzewracało, albo jeszcze gorzej, bo powiedzieć: Wiesz, a ja zapisałam się na jogę/upiekłam mężowi pyszny tort na urodziny/odłożyłam kasę na ten super płaszcz.
Kobiety budują fałszywy obraz swojej codzienności. Rzadko przyznają się przed inną, że mają dosyć, że nie mają siły, że najchętniej rzuciłyby wszystko w cholerę, a męża wykopały (dosłownie) w kosmos. O co to, to nie. Bo ta druga mogłaby pomyśleć: No tej to się w głowie poprzewracało, albo jeszcze gorzej, bo powiedzieć: Wiesz, a ja zapisałam się na jogę/upiekłam mężowi pyszny tort na urodziny/odłożyłam kasę na ten super płaszcz.
Mogłaby jeszcze szepnąć wspólnej koleżance: Ty, a wiesz, że Z. ma problem? Wyobrażasz sobie siedzi w dresach i nawet nie chce się jej tyłka do fryzjera ruszyć. Jak tak dalej pójdzie, to ten jej mąż faktycznie pójdzie w cholerę, ale nie w kosmos tylko do innej.
Co więcej, od takich kobiet odsuwają się, żeby czasem ich nie dotknął ten „straszny” stan. I chociaż same od tygodnia mają z mężem „ciche dni”, syn pobił się w szkole, a córka pyskuje i trzaska drzwiami, szefowa poniża na niemal każdym kroku, to przecież nie powiedzą tego głośno. Musi być pięknie i szczęśliwie. A najczęstszym potwierdzeniem na to szczęście jest wytykanie innym błędów, zachowań i mówienie: A widziałaś, ta jej córka - jaka bezczelna. Brrrrr.
Fałszywość
Celowo nie napisałam plotkowanie. Bo plotkuje każdy, ja też. Co innego plotkowanie, a obgadywanie. Czy za plecami innych koleżanek mówicie wszystko to, co powiedziałybyście obgadywanej patrząc jej w twarz? Te zdjęcia uśmiechniętych kobiet, które trzymają się w jednej grupie, które mówią, że jedna za drugą poszłaby w ogień, a na boku wyśmiewają z jedną inną, a z tamtą następną. Widziałaś, co ona dzisiaj ubrała?!? Też wymyśliła, chociaż pięć minut wcześniej mówiły: Świetną masz tę sukienkę, super wyglądasz. A ten żart – żenujący, chociaż nie przeszkadzało to nam zalewać się łzami, kiedy go opowiedziała. Umniejszamy wartość koleżanek w oczach innych kobiet. Co więcej, zamiast powiedzieć: Kurcze, źle ci w tych spodniach, to nieeee. Kobieta drugiej kobiecie powie: Jasne, możesz włożyć te portki, a na wspólną imprezę ubierze się tak, żeby wyglądać lepiej.
Celowo nie napisałam plotkowanie. Bo plotkuje każdy, ja też. Co innego plotkowanie, a obgadywanie. Czy za plecami innych koleżanek mówicie wszystko to, co powiedziałybyście obgadywanej patrząc jej w twarz? Te zdjęcia uśmiechniętych kobiet, które trzymają się w jednej grupie, które mówią, że jedna za drugą poszłaby w ogień, a na boku wyśmiewają z jedną inną, a z tamtą następną. Widziałaś, co ona dzisiaj ubrała?!? Też wymyśliła, chociaż pięć minut wcześniej mówiły: Świetną masz tę sukienkę, super wyglądasz. A ten żart – żenujący, chociaż nie przeszkadzało to nam zalewać się łzami, kiedy go opowiedziała. Umniejszamy wartość koleżanek w oczach innych kobiet. Co więcej, zamiast powiedzieć: Kurcze, źle ci w tych spodniach, to nieeee. Kobieta drugiej kobiecie powie: Jasne, możesz włożyć te portki, a na wspólną imprezę ubierze się tak, żeby wyglądać lepiej.
Zawiść
W której też zawiera się zazdrość. Tyle tylko, że to nie ta: Kurcze zazdroszczę ci, że masz tyle samozaparcia, że wstajesz rano i biegasz/pieczesz bułki na śniadanie/idziesz na basen/tak pięknie wyglądasz. O niee, kobiety powiedzą, że zazdroszczą cycków (większych bądź mniejszych), włosów (kręconych lub prostych), bo to są rzeczy, których nigdy nie osiągną w sposób naturalny, tylko i wyłącznie odrobiną swoich chęci. Pomyślą: ja pierdzielę, na basen rano, że jej się chce, głupia.
W której też zawiera się zazdrość. Tyle tylko, że to nie ta: Kurcze zazdroszczę ci, że masz tyle samozaparcia, że wstajesz rano i biegasz/pieczesz bułki na śniadanie/idziesz na basen/tak pięknie wyglądasz. O niee, kobiety powiedzą, że zazdroszczą cycków (większych bądź mniejszych), włosów (kręconych lub prostych), bo to są rzeczy, których nigdy nie osiągną w sposób naturalny, tylko i wyłącznie odrobiną swoich chęci. Pomyślą: ja pierdzielę, na basen rano, że jej się chce, głupia.
A w pracy, kto jest najgorszym szefem? W moim przypadku zawsze była to kobieta, bo jesteś ładniejsza (kwestia gustów i wielkości własnych kompleksów), bo masz przystojniejszego męża (jak wcześniej), bo zgnoję cię, żeby podnieść swoją własną wartość. Kiedy dzwoni koleżanka i mówi: Aaaa, wiesz mam nowe auto, to bardzo rzadko usłyszy: Kurde, super, bardzo się cieszę, wiem, że o takim marzyłaś. Częściej komentarzem są skotłowane myśli: A ciekawe skąd miała kasę, remont łazienki by sobie lepiej zrobiła, a auto sobie kupuje. Wrrrrrrrrrrrr
Bierność
Oczywiście to punkt, który też w dużym stopniu dotyka mężczyzn. Ale to kobiety są mistrzyniami narzekania i nic z tym nierobienia. O matko, ale mam gruby tyłek. Nienawidzę swojej pracy, brzuch boli mnie na samą myśl o tym, że znowu muszę tam iść. Wszystko opiera się o zasadę: jest mi źle, ale tego nie zmienię. Po co gadanie? Masz gruby tyłek, nie stosujesz diety, nie ruszasz się – ok, twój gruby tyłek najwidoczniej Tobie wcale nie przeszkadza i uwierz nie przeszkadza też innym. Nie zmieniasz pracy, nie szukasz nowej, słowem nie robisz nic, więc może ona jednak ci się podoba, wystarczająco zarabiasz, masz świetny zespół w biurze/sklepie/zakładzie.
Oczywiście to punkt, który też w dużym stopniu dotyka mężczyzn. Ale to kobiety są mistrzyniami narzekania i nic z tym nierobienia. O matko, ale mam gruby tyłek. Nienawidzę swojej pracy, brzuch boli mnie na samą myśl o tym, że znowu muszę tam iść. Wszystko opiera się o zasadę: jest mi źle, ale tego nie zmienię. Po co gadanie? Masz gruby tyłek, nie stosujesz diety, nie ruszasz się – ok, twój gruby tyłek najwidoczniej Tobie wcale nie przeszkadza i uwierz nie przeszkadza też innym. Nie zmieniasz pracy, nie szukasz nowej, słowem nie robisz nic, więc może ona jednak ci się podoba, wystarczająco zarabiasz, masz świetny zespół w biurze/sklepie/zakładzie.
Jak na hasło: Zmień to, słyszę: Ale to nie jest takie łatwe, to krew mnie zalewa, jeśli wiem, że nie podjęte zostały żadne konkretne sensowne próby. A na propozycję pomocy dostajesz w twarz: No Tobie to łatwo mówić … Aaaaaaaaaaaaaaaaa
Brak dystansu
Do siebie, do pierdół codzienności, do banalnych sytuacji. Brak luzu, olania pewnych rzeczy tak po prostu. Ty wiesz, że dzisiaj baba w sklepie bezczelnie wepchnęła się przede mnie w kolejkę i to determinuje pól dnia, bo baba była gruba, bo kupowała ohydny pasztet, bo pewnie jej mąż żłopie piwo przez telewizorem, a dzieci to pewnie zero kultury po mamie. RETY. Naprawdę to takie ważne, że trzeba psuć sobie i innym nastrój tą pasjonującą historię. Co to zmienia? No wepchnęła się i co? Tylko o niej świadczy. Koniec. Kropka. I ten brak dystansu do siebie, co powiązane jest z tym, co poniżej. No wiesz, wyglądasz dziś, jakbyś miała marzanną w pierwszy dzień wiosny zostać – i już koniec, jak mogłaś zażartować?!?
Do siebie, do pierdół codzienności, do banalnych sytuacji. Brak luzu, olania pewnych rzeczy tak po prostu. Ty wiesz, że dzisiaj baba w sklepie bezczelnie wepchnęła się przede mnie w kolejkę i to determinuje pól dnia, bo baba była gruba, bo kupowała ohydny pasztet, bo pewnie jej mąż żłopie piwo przez telewizorem, a dzieci to pewnie zero kultury po mamie. RETY. Naprawdę to takie ważne, że trzeba psuć sobie i innym nastrój tą pasjonującą historię. Co to zmienia? No wepchnęła się i co? Tylko o niej świadczy. Koniec. Kropka. I ten brak dystansu do siebie, co powiązane jest z tym, co poniżej. No wiesz, wyglądasz dziś, jakbyś miała marzanną w pierwszy dzień wiosny zostać – i już koniec, jak mogłaś zażartować?!?
Nie pomyślałaś nigdy, że Twój syn przypomina czasami Prosiaczka (skąd inąd bardzo przez wszystkich lubianego) z Kubusia Puchatka? Nie, nie usłyszmy: – A wiesz, masz rację, czasami jest taki nieporadny. Mama prędzej zawinie się z placu zabaw pod pretekstem: Przypomniało mi się, że obiad miałam szybciej zrobić.
Brak poczucia humoru
Brak dystansu, to często brak poczucia humoru. Oczywiście nie wszystkich muszą śmieszyć te same dowcipy. Nie muszą też być mistrzami ciętej riposty, ale na litość boską umiejętność żartowania z samych siebie to naprawdę nic złego. Jeśli ktoś żartuje z kobiety i jest to inna kobieta, która ma poczucie humoru i dystans do siebie i świata w ogóle, to następuje święte oburzenie. Pada: I Ty kobieto (Brutusie) przeciwko mnie? A przecież nikt nie miał nic złego na myśli, nie chciał wyśmiać, pomniejszyć wartość, tylko zwyczajnie w świecie pośmiać się ze swoich wad, ułomności. No tak, ale zapomniałam kobieta nie ma ułomności.
Smutne jest to, że pod tym tekstem pewnie też wpiszą się kobiety bez dystansu i poczucia humoru.
Brak dystansu, to często brak poczucia humoru. Oczywiście nie wszystkich muszą śmieszyć te same dowcipy. Nie muszą też być mistrzami ciętej riposty, ale na litość boską umiejętność żartowania z samych siebie to naprawdę nic złego. Jeśli ktoś żartuje z kobiety i jest to inna kobieta, która ma poczucie humoru i dystans do siebie i świata w ogóle, to następuje święte oburzenie. Pada: I Ty kobieto (Brutusie) przeciwko mnie? A przecież nikt nie miał nic złego na myśli, nie chciał wyśmiać, pomniejszyć wartość, tylko zwyczajnie w świecie pośmiać się ze swoich wad, ułomności. No tak, ale zapomniałam kobieta nie ma ułomności.
Smutne jest to, że pod tym tekstem pewnie też wpiszą się kobiety bez dystansu i poczucia humoru.
Oburzone faktem – że jak tak można i co za kobiety w swoim życiu spotykam. Że one mają masę przyjaciółek, którym daleko jest do tych przedstawionych przeze mnie. Czy aby na pewno? Solidarność jajników? A jesteśmy zawsze solidarne, czy tylko wtedy gdy trzeba obalić wspólnego wroga, ośmieszyć go?
Wiem też, że nie ma kobiet idealnych. Że są te którym naprawdę się nie chce, które się obrażają, strzelają fochy, obgadują koleżanki. Ale wśró nich znam też te, które potrafią się do tego przyznać, powiedzieć o tym, poprosić o pomoc. Które żartując mówią: Uwierzysz, znowu jestem na diecie, ciekawe jak długo wytrzymam. Wyjątki. Te lubię. Bardzo. I na szczęście je znam.
