Każdy rodzic stara się przemyśleć wybór gadżetów dla swoich dzieci. Czyta fora, przegląda rankingi, pyta znajomych.
Wielość firm i rodzajów sprzętów dla niemowląt jest przerażająco długa… Łatwo wpaść w pułapkę reklamowej paplaniny producentów. Nierzadko okazuje się, że wydaliśmy sporą sumkę pieniędzy na znaną markę i największy jej bubel, który wcale nie ułatwia nam życia z małym człowieczkiem…
Czy wybieraliście już spacerówkę? Aura jeszcze letnia, sprzyja spacerom z małą pociechą… Rodzice zastanawiają się kiedy zmienić gondolę na „doroślejszą” wersję wózka – spacerówkę…? W momencie kiedy nasza pociecha już pewnie siedzi. A kiedy to nastąpi, pojawiają się wątpliwości, jaki sprzęt wybrać…
Część rodziców korzysta z opcji wózka 2 w 1, ale nierzadko okazuje się, że o ile gondola była bardzo wygoda, to spacerówka zostawia wiele do życzenia… Inni szukają, jak już wspomniałam, najlepszej zdobyczy w Internecie, ale czy ten sposób jest bardziej efektywny? Nie wiem!
Szukając spacerówki zwracamy uwagę, na to czy są szelki, czy można je dobrze wyregulować i będą rosły wraz z naszym dzieckiem. Czy oparcie na nóżki można przesuwać, aby stopy zawsze miały prawidłowe oparcie, tak jak radzą fizjoterapeuci.
A czy nurtuje Was kierunek jazdy dziecka? Do nas czy od nas? Mnie bardzo!
Przemierzam Wraz synem nasze miasto i widzę różne rozwiązania, natomiast to co mnie zaskakuje najbardziej, to fakt, że większość z rodziców wybiera spacerówki, w których dzieci są tyłem do nich…
Wiem, wiem, zaraz odezwą się zwolennicy teorii, że dziecko ma widzieć świat i niech sobie samo ogląda… Ja przedstawię kilka argumentów za jazdą z dzieckiem zwróconym w naszą stroną, ale wybór oczywiście pozostawiam Wam…
Po pierwsze, dziecko poznaje świat naszymi oczami… To my musimy nazywać mu przestrzeń, pokazywać interesujące przedmioty, dziecku samemu bardzo trudno w całym szumie i zgiełku ulicznym poznać rzeczywistość.
Po drugie, wskazując mu przedmioty, zwierzęta itp. na spacerze, poszerzamy pole uwagi dziecka, który próbuje podążać za naszym palcem.
Po trzecie, dziecko uczy się uwspólniania uwagi, razem patrzycie w jednym kierunku, Ty pokazujesz coś ciekawego i ono może zrobić to samo, a przy okazji rozwija gest wskazywania palcem.
Po czwarte, choć może najważniejsze, dziecko uczy się mowy od nas! Patrzy na naszą twarz, układ naszych ust i dzięki rozwojowi umiejętności naśladowania, maluszek zaczyna eksperymentować z własnymi wargami. Spacer to jedna z niewielu okazji w ciągu dnia do pełnego kontaktu z naszą pociechą i nauki mowy! Razem będziecie towarzyszami i partnerami spaceru. Opowiadajcie sobie o świecie, który widzicie, to cudowne doświadczenie!
Po piąte, obserwujemy i mamy wpływ na zapobieganie zachłyśnięciu się naszego dziecka. Okolice roku, to czas kiedy nasze dziecko dostaje pierwsze przekąski do rączki. Niestety pierwsze eksperymenty z samodzielnym jedzeniem, to szybka okazja do zachłyśnięcia… Ja wolę mieć nadzór nad moim dzieckiem… Kiedy jedzie tyłem do nas, ta możliwość jest ograniczona…
Nie wiem jak Wy, ale ja zostawiam wyciszony telefon w torebce i przemierzam okolice, rozmawiając z synem… Odprężamy się oboje, delektujemy się przywilejem spaceru w środku dnia… W końcu kto z pracujących ludzi ma taką możliwość? Tylko ciężko pracujące w domu mamy! Ta chwila relaksu nam się należy!