
REKLAMA
Kiedy wróciłam do domu wzięłam sobie za punkt honoru wychowanie dziecka zgodnie z zaleceniami prof. Jagody Cieszyńskiej (z racji zawodu jaki sprawuję i hopla na punkcie Metody Krakowskiej). Czyli: zero telewizji, zero radia i muzycznych zabawek, oduczanie od ssania smoczka w drugiej połowie pierwszego roku życia i przyzwyczajanie do picia z kubka od 7 miesiąca. Stymulacja wzrokowa już w pierwszym miesiącu, nauka samodzielnego spania w łóżeczku… Chustowanie i śpiewanie piosenek. Mały w zaskakującym tempie (w zaskakującym dla nas) pokonywał kamienie milowe – w punk pojawiło się sztywne trzymanie główki, pełzanie, siadanie, raczkowanie, ostatnio kilkusekundowe, samodzielne stanie. Od drugiego miesiąca życia pokazywałam mu specjalne książeczki, a ponieważ w domu nie było innych obrazów (telewizji i smartfonów), szybko zainteresował się książeczkami. W punkt pojawiło się także rozkoszne gaworzenie, reagowanie na imię…
Matka wariatka, pomyśleliście? Poczekajcie…
Wszystkie moje zabawy z małym bardzo posuwały jego rozwój do przodu, co oczywiście było (i jest) na plus, ale brak towarzystwa (choćby w postaci prezentera telewizji śniadaniowej), ciągłe ścieranie wylanego soku z kubeczka 360˚, ciągłe bycie mamą idealną, w pełni czułą na potrzeby dziecka, doprowadziło mnie na skraj rozpaczy. Dodatkowo jako terapeutka wiedziałam, jakie są pierwsze objawy zaburzeń rozwojowych, takich jak autyzm. Więc każdego dnia wnikliwie przypatrywałam się mojemu małemu chłopcu, czy aby nie występują u niego fiksacje wzrokowe, manieryzmy ruchowe… Obłęd! Zbyt długie przypatrywanie się obrazkowi przez syna, powodowało u mnie napady paniki, czy to już autyzm??? Kiedy zaczął intensywnie przyglądać się światu i skupiał się na naśladowaniu pierwszych czynności, śmiesznie poruszał rączką, jakby machał w miejscu… Śmiesznie dla innych, nie dla mnie! Na szczęście mam oparcie w zdroworozsądkowym partnerze, który łagodził moje napady strachu o zdrowie syna i zwyczajnie, intuicyjnie pokazywał mu świat.
Moja postawa była skrajna. Potęgowana pracą z niepełnosprawnymi dziećmi. Niemniej jednak, chciałabym Was wyczulić na pewne symptomy, które powinny pojawić się u Waszych dzieci podczas pierwszych miesięcy życia. Dużo pisze się o rozwoju fizycznym niemowląt, a ja mam wrażenie, że zapomina się o rozwoju psychicznym (poznawczym) i społecznym dziecka? Oczywiście zalecam umiar w diagnozie własnych pociech, aby nie dostać rozstroju nerwowego jak ja! P.S. już mi lepiej! :-)
Moja postawa była skrajna. Potęgowana pracą z niepełnosprawnymi dziećmi. Niemniej jednak, chciałabym Was wyczulić na pewne symptomy, które powinny pojawić się u Waszych dzieci podczas pierwszych miesięcy życia. Dużo pisze się o rozwoju fizycznym niemowląt, a ja mam wrażenie, że zapomina się o rozwoju psychicznym (poznawczym) i społecznym dziecka? Oczywiście zalecam umiar w diagnozie własnych pociech, aby nie dostać rozstroju nerwowego jak ja! P.S. już mi lepiej! :-)
Już w 4 – 5 miesiącu życia* dziecko powinno zareagować mimiką na twarz dorosłego, tym samym patrzeć na twarz innej osoby. Powinien pojawić się uśmiech na widok bliskich lub niepokój, gdy mamy nie ma zbyt długo. Powinno pojawić się zainteresowanie przedmiotami na stole, manipulowanie grzechotką i poszukiwanie źródła dźwięku.
6 -7 miesiąc życia to przede wszystkim doskonalenie manipulowania przedmiotami, ocenianie odległości do przedmiotu, śledzenie wzrokiem za spadającą zabawką. I gaworzenie samonaśladowcze.
8 – 9 miesiąc to przede wszystkim zabawa w wyrzucanie przedmiotów z wózka, łóżeczka…(ku radosze rodziców rzecz jasna). Jest to okres wzmożonej komunikacji dziecka z otoczeniem. Powinno ono zacząć używać palca wskazującego do sygnalizowania różnych potrzeb (np. zainteresowania się danym przedmiotem), szukania wzrokiem odpowiedzi na pytanie np. gdzie pies? (lub inna dobrze znana dziecku osoba/przedmiot). To także etap uwspólniania uwagi z dorosłym – utrzymywanie wspólnego pola uwagi np. podczas oglądania książeczki. Dziecko powinno już na tym etapie wyciągać ręce do znanych mu osób oraz rozpocząć pierwsze czynności naśladowcze. Pierwsze zabawy oparte na dialogu – np. branie i dawanie zabawki. Zaprzestanie płaczu na wskutek zainteresowania przedmiotem lub osobą.
10 – 11 miesiąc – przeglądanie kartek w książeczce, wskazywanie palcem na znane postacie, coraz bardziej rozbudowane zabawy manipulacyjne, doskonalenie umiejętności wskazywania palcem, rozumienie przekazów mimiki, reagowanie na własne imię!!!
*Źródło informacji: Cieszyńska J., Wczesna diagnoza i terapia zaburzeń autystycznych. Metoda Krakowska, Kraków 2011.
6 -7 miesiąc życia to przede wszystkim doskonalenie manipulowania przedmiotami, ocenianie odległości do przedmiotu, śledzenie wzrokiem za spadającą zabawką. I gaworzenie samonaśladowcze.
8 – 9 miesiąc to przede wszystkim zabawa w wyrzucanie przedmiotów z wózka, łóżeczka…(ku radosze rodziców rzecz jasna). Jest to okres wzmożonej komunikacji dziecka z otoczeniem. Powinno ono zacząć używać palca wskazującego do sygnalizowania różnych potrzeb (np. zainteresowania się danym przedmiotem), szukania wzrokiem odpowiedzi na pytanie np. gdzie pies? (lub inna dobrze znana dziecku osoba/przedmiot). To także etap uwspólniania uwagi z dorosłym – utrzymywanie wspólnego pola uwagi np. podczas oglądania książeczki. Dziecko powinno już na tym etapie wyciągać ręce do znanych mu osób oraz rozpocząć pierwsze czynności naśladowcze. Pierwsze zabawy oparte na dialogu – np. branie i dawanie zabawki. Zaprzestanie płaczu na wskutek zainteresowania przedmiotem lub osobą.
10 – 11 miesiąc – przeglądanie kartek w książeczce, wskazywanie palcem na znane postacie, coraz bardziej rozbudowane zabawy manipulacyjne, doskonalenie umiejętności wskazywania palcem, rozumienie przekazów mimiki, reagowanie na własne imię!!!
*Źródło informacji: Cieszyńska J., Wczesna diagnoza i terapia zaburzeń autystycznych. Metoda Krakowska, Kraków 2011.
To jedynie niektóre wybrane przeze mnie umiejętności. Moim zdaniem bardzo ważne, gdyż ich brak niepokoi rodziców w późniejszym czasie, np. w wieku 3 lat, kiedy to dziecko dalej nie mówi, nie reaguje na własne imię i nie wykazuje zainteresowania osobami z otoczenia. Wyłapanie braku tych umiejętności w odpowiednim czasie i wczesna terapia może dać dziecku szanse na pełne „wyzdrowienie”.
Może czasem warto być matką wariatką i chuchać na zimne?
Pewnie czas i syn mnie osądzi :-)
Może czasem warto być matką wariatką i chuchać na zimne?
Pewnie czas i syn mnie osądzi :-)