Rodzice czy obcy - czy wszyscy gramy w jednej drużynie?
Mama czyta
11 kwietnia 2015, 08:13·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 kwietnia 2015, 08:13Nie sposób oceniać według klucza, sądzić tylko wedle spisanych reguł. W roli rodzica szczególnie trudno jest zachować trzeźwość osądów - bo tam gdzie są emocje, miłość, złość, rozczarowanie i te wszystkie pokładane w dziecku nadzieje, najtrudniej jest wyważyć decyzje.
Zanim zajmiemy stanowisko ex cathedra i wygłosimy istny wykład, porozmawiajmy i pokażmy dziecku, że nawet w sytuacji pozornie bez wyjścia, możemy na siebie liczyć. Słuchamy i jesteśmy sobie wsparciem.
Taki "normalny", ale jak to?!
Umiejscowienie swojego dziecka na skali "norm", to sytuacja dziwna dla rodzica. No bo przecież, NASZE dziecko nie jest, jak "wszyscy inni"?!
W sytuacjach trudnych warto mieć punkt odniesienia - niech będą to wspólnie przyjęte w naszym domu zasady. Jednak każda sytuacja, okoliczności i człowiek jest inny, a rodzic musi w tych konfliktach pozostać mądrym sędzią. Inaczej zamiast wspólnej rozmowy otrzymamy etykietę "Jesteś niesprawiedliwy!".
Okres dorastania jest pełen buntów - i to jest normalne, tak porównywalne z innymi dziećmi - ale to z jakiego powodu emocje targają NASZYM dzieckiem, jest indywidualne. Tak to normalne, że wchodzimy w konflikty i TAK każdy konflikt jest inny, ma różne przyczyny i jest przeżywany prze Twoje dziecko i Ciebie w sposób unikalny. Emocji nie możesz już zamknąć w sztywnych ramach norm i reguł.
Wehikuł czasu
My też byliśmy dziećmi, nastolatkami. Nie mówmy - MY byliśmy inni, dzisiejsza młodzież, to... Czy już nie pamiętamy jak staliśmy po drugiej stronie barykady i wysłuchiwaliśmy tych frazesów? Dużo łatwiej będzie nam zamiast osądzać z góry, usiąść obok dziecka na miejscu obrońcy. My również czuliśmy wiele sprzecznych emocji, my również ich nie rozumieliśmy. Jeśli jako rodzice przede wszystkim okażemy wsparcie (nie zgodę na wszystko!) swoim dzieciom, uda nam się bardzo zredukować rodzinne konflikty. Każda rada rodzica jest dla dziecka bardziej wiarygodna, gdy jest prawdziwa, płynąca z ich własnego doświadczenia.
Kiedy znajdując się w impasie, usiłujemy znaleźć dobre rozwiązanie i zrozumieć, jak i dlaczego pojawiła się trudna sytuacja, musimy użyć całej naszej intelektualnej i emocjonalnej energii. Nasze dziecko, które zawsze jest naszym dopełnieniem, zdaje sobie z tego sprawę, a wiedza, że nam na nim zależy, ogromnie je wzmacnia. Osiągamy tym sposobem to, czego poszukujemy nade wszystko: Zadowalające stosunki między nim a nami.
Myślenie o naszym dziecku w kategoriach normy prowadzi do porównania go z innymi dziećmi (...) Rodzice nie mogą patrzeć klinicznie ma swoje dziecko i klasyfikować go z setkami tysięcy innych w jakieś kategorie, bo wtedy stosunki między dziećmi i rodzicami oraz opinie, jakie rodzice mają o sobie samych, ulegają zmianie.