
Jeśli jednak sami nie doświadczyliśmy, na czym polega dobre „ojcowanie” – a dotyczy to wielu z nas – jak możemy zamienić dobre intencje w czyny? Co zrobić, skoro nigdy nie wyposażono nas w odpowiednie „oprogramowanie”? Najlepiej przebywać z innymi mężczyznami, uczyć się z ich doświadczeń, podpatrywać, co warto naśladować, a czego lepiej nie powtarzać!
Zaplanuj, że będziesz obecny przy porodzie – i zrealizuj ten plan. Wybierz się na zajęcia szkoły rodzenia, zwłaszcza te przeznaczone specjalnie dla ojców – są coraz częściej organizowane. Od samego początku włączaj się w opiekę nad niemowlęciem. Wyspecjalizuj się w czymś. Na przykład kąpiel: trzeba bardzo uważać, żeby nie upuścić takiego małego, śliskiego stworka, ale to naprawdę przyjemne chwile, a w dodatku pomagasz w obowiązkach. To najistotniejszy okres w budowie relacji.
Wymagania wielkich korporacji i małych firm bywają wrogami rodziny. Ojcowie często stwierdzają, że jedynym rozwiązaniem jest akceptacja niższych zarobków w zamian za większą ilość czasu z rodziną. Następnym razem, kiedy otrzymasz propozycję „awansu”, z którym łączy się wydłużenie czasu pracy i więcej nocy spędzanych z dala od domu, poważnie rozważ, czy nie powiedzieć szefowi: „Moje dzieci są dla mnie najważniejsze”.
Niektórzy mężczyźni obawiają się, że przytulając syna, zmienią go w „mięczaka”. Tymczasem jest raczej na odwrót. Gdy ojciec okazuje synowi miłość i dokazuje razem z nim, więź między nimi jest silniejsza. Taki chłopiec w większym stopniu chce naśladować rodzica i czuje się swobodniej w męskim towarzystwie.
Zdejmij z dzieci „presję osiągnięć”: Kiedy razem w coś gracie, nie wprowadzaj atmosfery zbytniej rywalizacji ani nie zmieniaj się w surowego trenera. Pamiętaj o śmiechu i wygłupianiu się. Zapisz syna na jedne (albo najwyżej na dwa) zajęcia sportowe lub inne, aby miał czas po prostu sobie „pobyć”. Przestańcie wszędzie gonić, a zamiast tego znajdźcie czas na spacery, gry i rozmowy.
Masz decydujący głos nie dlatego, że jesteś większy i groźniejszy, ale dlatego, że myślisz jasno, jesteś skupiony i masz doświadczenie. Słuchaj dzieci i bierz pod uwagę ich uczucia. Wasza sytuacja wciąż się zmienia.
Na początku całkowicie kontrolujesz niemowlę i kilkulatka, ale z dwudziestojednoletnim synem, który w restauracji sam za siebie płaci, jesteście już na równej stopie. Rozmawiaj z partnerką o wszystkim, co się dzieje: „Jak sobie radzimy? Co powinniśmy zmienić?”.