Czy wiesz, że zostały dwa tygodnie do 1 września? - słyszę zrezygnowany głos mojej przyjaciółki. Liczę w głowie. - Hmm, 12 dni raczej - poprawiam ją i czuję jak serce zaczyna mi mocniej walić (to u mnie pierwszy symptom nadchodzącego napadu paniki). - Nie wyobrażam sobie tego - mówi podobnie jak co drugi rodzic, z którym rozmawiam (reszta zmienia temat). - Mam wrażenie, że z dnia na dzień obniża mi się nastrój, gdy o tym pomyślę - zwierza się kolega z pracy. - Nie mogę spać, jak sobie to wyobrażam - opowiada moja przyjaciółka - chyba wpadnę w depresję! Jak to możliwe, że minęły wakacje, na które czekaliśmy cały rok?!!!!
Oczami wyobraźni widzę korytarze szkolne wypełnione biało-granatowymi „mundurkami” (wiem, ten dress code już dawno jest nieaktualny: „Mamo, czy mogę iść w krótkich spodniach na rozpoczęcie roku?”, „Chcę założyć ten sweter w cekiny!”), widzę opalone buzie rodziców, które za chwilę zmienią się w podkrążone ze zmęczenia oczodoły, radosne spojrzenia, które na zebraniach zmienią się w grzmoty i elektroniczne dzienniczki, a w nich te wszystkie: „Proszę porozmawiać z J.”, „Brak poprawy”, „Dziwne okrzyki, by za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę”, „Powiedział, że nie zrobi, bo nie”, „Zapraszam na rozmowę”.
I czuję jak ogarnia mnie wielka czarna dziura rozpaczy i beznadziei, która sprawia, że chce mi się płakać albo wyć jak pies na łańcuchu. I nagle rozumiem, że do szkoły chodzi się całe życie i że to był bullshit to całe uczucie wyzwolenia, które ogarnęło mnie, gdy zdałam maturę i przysięgałam sobie „nigdy więcej!”. I że w życiu nie pomyślałabym, przywołując na świat te moje dwa ukochane potworki, że będę z nimi znów w szkole, bo przecież cała rodzina chodzi do szkoły, a nie dzieci! Czy ktoś o tym mówił na szkole rodzenia?!
I zaczynam zastanawiać się, dlaczego w klasyfikacji psychiatrycznej brakuje jednostki chorobowej zwanej „depresją przed-szkolną”. Zaglądam do spisu symptomów i odnajduje podobne objawy; na jednej ze stron (www.objawydepresji.pl) wypełniam test na depresję dr Ivana Goldberga i tworzę w swojej głowie narzędzie, które należałoby stworzyć dla wszystkich rodziców dzieci szkolnych do badania depresji przed-szkolnej.
Spróbujcie wypełnić!
Czy ostatnio robisz wolniej rzeczy niż zwykle? (Nie wiem, jak u Was, ale zorganizowanie poranka zajmuje mi co najmniej godzinę więcej! Jak ja to samo robiłam w 40 minut?!)
Czy Twoja przyszłość wydaje Ci się beznadziejna? (Do 1 września nie, ale potem? Pobudka 6.30, kanapki, śniadanie, odwożenie, przywożenie, lekcje, klasówki, zebrania- mam wyliczać dalej? To raczej wizja bez(nadziei).)
Czy masz problemy z koncentracją uwagi? (Tak! Odpoczęłam tak bardzo, że mój wskaźnik uwagi spadł o co najmniej 50%. Czytanie ze zrozumieniem to dla mnie lekcja chińskiego. Ostatnio nie umiałam wytłumaczyć synowi, skąd się biorą pioruny- może dlatego, że była 4 nad ranem?)
Czy masz wrażenie, że tracisz przyjemność z życia? (Wręcz przeciwnie! Kocham życie, hmm… raczej kocham życie w trakcie wakacji! Im bliżej września, tym mniej miłości we mnie)
Czy masz problemy z podejmowaniem decyzji? (W kwestiach pozaszkolnych- absolutnie nie! Czy mam podręczniki? Nie. Zeszyty? Kredki? Worki? Cokolwiek? Nieeee.)
Czy straciłeś zainteresowanie rzeczami, które wcześniej Cię absorbowały? (Czy straciłam zainteresowanie ukształtowaniem terenu Polski lub wojną polsko-krzyżacką? Tak! Tym, w jakim drzewie zamieszkali Staś i Nel z „W pustyni i w puszczy” Tak! Budową liścia? Kompletnie! Nie straciłam natomiast zainteresowania tym, co na wyprzedażach i tym co w kinach).
Czy jesteś niespokojny i nie możesz wypocząć? (Tak, tylko gdy pomyślę o szkole, tak tak tak!)
Czy czujesz się zmęczony? (Na myśl o nadchodzących poniedziałkach, wtorkach, środach? Jestem wycieńczona i mam anemię!)
Czy czujesz się winny? (Że nie chcę wracać do szkoły?! Nie!)
Czy śpisz gorzej? (Tak, śni mi się moja pani od matematyki z podstawówki, która miała wystające zęby z przodu i wciąż karała mnie staniem w kącie przy koszu na śmieci za rozśmieszanie klasy)
Straciłeś lub zyskałeś na wadze w ciągu ostatnich tygodni? (Tak, to drugie! Mam przynajmniej wytłumaczenie, dlaczego znów przytyłam: zajadam stres przed-szkolny. Najlepiej działają gofry z Nutellą i śliwki z czekoladą)
Czytam swój wynik: Masz objawy depresji umiarkowanej do ciężkiej. Powinieneś natychmiast skonsultować się z lekarzem. A nie mówiłam?!
A Wy jak wypadacie?
Ps. Mój syn przed chwilą: „Już nie mogę doczekać się szkoły!!!”. Ja „Żartujesz?”. On „Nie. Szkoła jest super”. Czyli jak zwykle: I kto tu ma problem: rodzic czy dziecko?