![Fot. Pixabay / [url=http://pixabay.com/en/swing-fun-old-summer-wooden-board-731489/]Unsplash[/url] / [url=http://pixabay.com/en/service/terms/#download_terms]CC0 Public Domain[/url]](https://m.mamadu.pl/f981fe0487d0eda8c4acef29dd5abe90,360,0,0,0.jpg)
Moja koleżanka, także w finansowej czołówce, opowiada o swoich rodzicach: - Taki jest cykl życia, że dzieci odchodzą od swoich rodziców. Psychicznie, ale też materialnie. Moim zdaniem, rodzice nie powinni nas obciążać. Muszą myśleć wcześniej jak zabezpieczyć się na starość. Z pierwszą częścią się zgadzam, co do drugiej miałabym ochotę zapytać : – A dlaczego nie uświadomiłaś rodziców wcześniej, gdy zamiast zabezpieczać się na tę starość i odkładać na konto, wysyłali Cię do szkół językowych w Anglii lub płacili za Twoje prywatne lekcje?
- Śniadania, obiady, kolację, podczas których dostawałeś najlepszy kawałek mięsa, ostatnią parówkę lub racucha z jabłkami, a rodzice udawali, że wcale nie mają ochoty.
- Twoje białe równe zęby, o które dbała Mama, wybierając między zrobieniem sobie protezy a Twoją kolejną plombą- to ostatnie. Zawsze.
- Korepetycje z matmy, bo byłeś matematycznym ignorantem, a okresowo także z chemii i fizyki. Historii i biologii uczyła Cię sama, by monitorować Twoje postępy (zawsze było wiadomo, że masz predyspozycje do sukcesu).
- Lekcje języka angielskiego, a potem francuskiego. Dwa razy w tygodniu plus szkoła. Zapewne niejeden wyjazd zagraniczny ominął Twoich rodziców w zamian za to.
- Wyjazdy, wakacje, szkoły językowe. Trzy razy Anglia zamiast zrywania truskawek w Holandii i tak jak inni nauki przy okazji. Zapytaj rodziców, jakie kraje zwiedzili w tym okresie? Żadne.
- Twoje sto par spodni, jeansy z Pewexu, t-shirty wygrzebane z lumpeksów (nie pamiętasz, jak mama okłamywała Cię, że to nowe, byś nie czuł dyskomfortu?)
- Pomarańcze i banany spod lady. Widziałeś, aby któreś z nich je jadło wtedy?
- I to, co nieprzeliczalne: Twoje dwie wizyty w szpitalu, gdy matka spała zwinięta w kłębek na podłodze; spacery z ojcem, gdy opowiadał Ci dlaczego w życiu trzeba być wytrwałym, a Ty jęczałaś „daleko jeszcze?; wakacje u dziadków, gdy dzwonili codziennie i sprawdzali, czy niczego nie potrzebujesz; i wtedy gdy ojciec walnął w ryj ojca tego chłopca, który nazwał się „gejem“; miłość, oddanie, bezpieczeństwo, Twoje nie najgorsze dzieciństwo.
Wymiana międzypokoleniowa?
Dlaczego więc tak często o tym zapominamy?
Dlaczego wybieramy własną wygodę ponad pomoc tym, którzy tak wiele nam oddali? Dlaczego nie pomagamy swoim rodzicom?
Czy naprawdę matka bogatego biznesmena powinna pracować w komisie, a ojciec na dworcu?
Czy może powinni wreszcie zacząć żyć?
Przez ostatnie dwadzieścia lat swojego życia przestać się martwić?
Harować?
Stresować?
Nadrobić lata, które poświęcili na zapewnianie dziecku bytu?
"Próbowałem tłumaczyć rodzicom, że życie to taki dziwny prezent. Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka. I próbuje się na nie zasłużyć“.