Moja przyjaciółka dzwoni do mnie i opowiada: „Zabrakło mi w tym miesiącu na zapłacenie 200 złotych za korepetycje z matematyki Filipa. Wiesz, miałam duży rachunek za gaz z zimowego okresu i wymiana aparatu na zęby wykończyła nas finansowo. Dzwonię więc do Niego (ojca) i proszę, by dołożył. Wiem, że ma. Wiem, że to dla niego żaden problem i co słyszę? Że od tego mam alimenty (1200zł!) Że sobie nie życzy takich nieplanowanych wydatków. Że ma inne zobowiązania. I że, najważniejsze, bym zapamiętała, on nie jest maszynką do robienia pieniędzy. Odkładam słuchawkę. Pożyczam od mamy.“
Ja też odkładam słuchawkę i myślę. Ile razy w ciągu ostatnich miesięcy usłyszałam określenie „Nie jestem maszynką do robienia pieniędzy"? Co najmniej kilka. Dosłownie.
W większości przypadków padało to wobec ex-żony, matki (jego) biologicznych dzieci na prośbę o: a) dołożenie do prezentu na urodziny, b) wpłacenie za obiady w szkole, c) kupienie butów na zimę, d) złożenie się na obóz wakacyjny, e) suplementy diety, f) buty korki dla bramkarza, g) tapetę do pokoju z Violettą.
Nie. NIE. Od tego są alimenty. I byłoby to całkowicie zasadne, gdyby nie fakt, ile one wynoszą w stosunku do potrzeb dziecka. I w stosunku do zarobków Ojca. I że nie chodzi o formalność, ale zwyczajny odruch serca. Dodam: Ojca wobec własnego Dziecka. Dlaczego więc NIE? Bo wielu Panów (zebrałam te powody z opowieści Byłych):
1.Jest przekonanych, że dając pieniądze matce dziecka- de facto JĄ UTRZYMUJE. JĄ BYŁĄ. I że ona będzie „głodzić“ to dziecko, a sobie kupi nowe buty. Pójdzie na imprezę, wyda na kino i wino, a dziecko nie dostanie nic.
2.Dając pieniądze Byłej, DAJE JE NOWEMU PARTNEROWI (jeśli jest). I nieważne, że ten partner zarabia, kupuje jego synowi gry, buty i czapkę, ale na pewno ta suma X alimentów to jest na ich wspólne zachcianki.
3.Wierzy, że ten, załóżmy, tysiąc, który wpada na jej konto TO CONAJMNIEJ PIĘĆ TYSIĘCY ALBO DZIESIĘĆ, które pozwolą Byłej zapłacić za kredyt, rachunki, ubrania, jedzenie: dziecka i całej rodziny i krewnych.
4.Ma nadzieję, że nie dając Byłej, ZROBI JEJ NA ZŁOŚĆ. Bo zasłużyła. Bo to głupia baba. Bo ma głupiego partnera. I jeszcze głupszą matkę.
5.Chce dać Byłej komunikat „Jak będziesz zachowywać się tak, jak chcę, to cię wynagrodzę. NA RAZIE NIE ZASŁUŻYŁAŚ“.
6. A poza tym Ona mu to dziecko zabrała, więc NIECH SOBIE ZA NIE PŁACI. To dziecko to oczywiście Jego dziecko.
7.I do tego wszystkie On MA NOWĄ RODZINĘ. I ta rodzina ma swoje potrzeby. I te potrzeby są na pierwszym miejscu.
Moja przyjaciółka kończy swoją opowieść: „I wiesz, co widzę wieczorem na jego FB (koleżanka mi robi screenshota)? Cztery bilety na Sri Lankę dla jego nowej rodziny. Dla niego, dla niej i dla jej dwójki dzieci. A mój syn nie pójdzie na korki z matmy, bo jego ojciec nie jest maszynką do robienia pieniędzy“.
Więc w imieniu Przyjaciółki i innym kobiet w podobnej sytuacji: drogi Panie, Który Nie Jesteś Maszynką Do Robienia Pieniędzy: leć na tę Sri Lankę i wypoczywaj w 5-gwiazdkowym hotelu, popijając drinka z palemką, ale koniecznie przeczytaj list od swojej Byłej Żony, obecnej Matki Swojego Dziecka:
„Drogi K.,
Chcę Ci podziękować za te lata spędzone razem, gdy mówiłeś mi, że jestem miłością Twojego życia i spełnieniem Twoich marzeń;
Za to, że tak bardzo chciałeś, abym to ja była matką Twoich dzieci, bo, cytuję, trudno byłoby Ci znaleźć lepszą;
Gdy kupowałeś mi te piękne prezenty, aby poprawić mi nastrój lub świętować nasze rocznice;
Gdy kupowaliśmy nasze mieszkanie i upierałeś się, aby było większe, by nasze dzieci miały przestronne pokoje, bo ich komfort jest dla Ciebie najważniejszy;
Gdy rozmawialiśmy, że trzeba odłożyć pieniądze na dobrą Uczelnię, by je odpowiednio wykształcić;
Gdy podkreślałeś, jakie są podobne do Ciebie, szczególnie analityczne myślenie syna, które było moją słabą stroną;
Gdy zmienialiśmy auta na rodzinne, bo przecież zarabiasz i stać Cię i chcesz, aby nam zawsze było wygodnie;
Gdy mówiłeś mi „Musisz inwestować w swój wygląd, nie żałuj na to pieniędzy“, bo lubiłeś mnie widzieć zadbaną;
Gdy urodziła się nasza córka, a Ty powiedziałeś, że teraz to już jesteśmy idealną rodziną i założyłeś dzieciom fundusze inwestycyjne;
Gdy oboje zdecydowaliśmy, że dzieci muszą uczyć się dwóch języków i uprawiać sporty;
Gdy namawiałeś mnie, żebym zrezygnowała z tej marnej pracy, bo dzieci mnie potrzebują, a Ciebie stać;
Gdy chwaliłeś się, że masz piękną, mądrą żonę, która jest najlepszą matką na świecie;
I gdy chodziliśmy do Kościoła, by za to wszystko podziękować.
Więc ja Ci DZIĘKUJĘ. I wierz mi, nie poproszę już nigdy o żadne dwieście złotych, bo to było nie na miejscu i taki wygłup z mojej strony. Zapomniałam, że to, co było dla nas jasne kiedyś: nasze wartości, nasz wspólny cud, jakim są dzieci i potrzeba, by o nie dbać zamieniło się teraz w komunikat o maszynce do robienia pieniędzy. A ja, miłość życia, przyjaciel Twój przez 15 lat, matka Twoich dzieci - jestem Obcym, który stoi w okienku w banku i wyciąga swoje zachłanne łapy po pieniądze, które mi się nie należą.
Wypoczywaj więc i ciesz się wakacjami, mój Drogi Ukochany Były Mężu. A jak będziesz kiedyś przejeżdżał obok naszego małego mieszkania, w który teraz żyjemy, to nie zapomnij zabrać albumów z naszych wakacyjnych zagranicznych wyjazdów, bo nie mieszczą nam się w 40 metrach.
Do zobaczenia, J."
PS: Komunikat ten jest do wszystkich Panów, którzy mają pieniądze i 200 złotych nie stanowi dla nich żadnego problemu, a ich Byłe to fajne kobiety, dobre matki, które są na co dzień maszynkami do obsługiwania ich dzieci, ale na to nie narzekają.