To, że dzieci fokusują się na tematach fekalnych jest rozwojowo zrozumiałe. Wszystkie w wieku 2-3 lat zmierzają się z treningiem czystości czyli nauką odchodzenia od pieluch. Dla niektórych z nich (dzieci, ale częściej rodziców!) staje się to tak ambitnym celem, że w konsekwencji najmniejsi zaczynają wstrzymywać wydalanie. Niektóre z nich trafiają do lekarzy, potem psychologów i zaczyna się wspólna praca nad „luzowaniem tematu“.
Idąc za potrzebami tej grupy, na rynku pojawia się coraz więcej „pomocy naukowych“.
Po pierwsze: literatura
Jedna z pierwszych książek dla dzieci (czy może rodziców?) to „Mała książka o kupie“ z wydawnictwa Czarna Owca. Jej tematyka i zawartość merytoryczna wzbudziła w Polsce ogromne kontrowersje. Nawet wśród ekspertów pojawiały się głosy „Koszmarna“, „Ryzykowna dla samego dziecka“, „Książka tylko w obecności rodzica“. Można znaleźć tam informacje: jak się robi kupę, po co, a także czym się różni kupa człowieka od słonia. Wszystko fajnie, ale już w połowie książki, gdy zmierzamy się z dywagacjami na temat wieżowca z kupy i bąkowych szaleństw, to zastanawiam się, kto jest bardziej zainteresowany w trakcie lektury: dziecko czy rodzic?
Ciekawą pozycją jest również „Kupa. Przyrodnicza wycieczka na stronę“ Nicola Davies, której główną filozofią jest myśl „Pokaż mi swoją kupę, a powiem ci kim jesteś“. Autorka zwraca uwagę, że stolec zwierzęcia jest jednym z podstawowych źródeł informacji o nim samym. Rodzice komentują lekturę pozytywnie, narzekając tylko, że „Szkoda, że książka nie emituje zapaszków“. Hmmm, szkoda? ☺
Po drugie: kinematografia
Z pomocą przychodzą również filmy i bajki dla dzieci (znów, czy tylko dla dzieci?). Szczególną uwagę zwraca filmik na You Tube pt. „Bajka o szczęśliwej i smutnej kupie“, która w (nie)zabawny sposób tłumaczy, jak sprawić, by nasza kupa była radosna, a nie doprowadzać siebie do kupiej rozpaczy.
Prosta animacja i proste analogie z autorem przypominającym narratora z Minecrafta dla 10-latków budzą wątpliwość, do kogo skierowana jest ta edukacja.
„Kupko, kupko wyjdź do nas“ tak w refrenie rodzice kotki Izi w chińskiej bajce „Majtkoman“ nawołują ją do oddania stolca w toalecie. Kocia rodzina w szczegółowy sposób obrazuje drogę małej kotki do pozbycia się pieluchy. Melodia z refrenów „Psi, psi, psi wyjdź siusiu“ oraz „Kupko, kupko..“ spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem dorosłej części internautów. „Wreszcie wiem, co śpiewać mojej dziewczynie, gdy siedzi za długo w toalecie“, „To nasz hymn, gdy jedziemy samochodem i komuś chce się siku“.
Po trzecie: akcesoria zabawkowe
Absolutnym liderem wśród fekalnych zabawek okazuje się nowość na rynku Przytulanki Stolec i Siku.
Przypominające kolorem i kształtem kroplę siku i kupę zabawki mają za zadanie oswajać dzieci z tematem wypróżniania. Pomysł misyjny, aczkolwiek nasuwa się pytanie, jak wykorzystać przytulanki w zabawie. Wyobraźmy sobie następujący dialog:
I tak dalej. Obserwując rozwój „rynku fekalnego”, rodzi się pytanie, czym kierowana jest aż tak daleko posunięta ciekawość poznawcza autorów książek, bajek lub producentów zabawek. I czy ma to cokolwiek wspólnego z edukacją? Z tego też powodu pewnie produkty te stają się świetnym tematem do rozmów między nastolatkami.
Dorośli też nie pozostają obojętni wobec „gównianych“ gadżetów.
Powszechnie wiadomo, że to Szwedzi przodują w oswajaniu nas z tematami tabu, a jak jest u nas? Czy potrafimy się z tego śmiać czy nadal dominuje w nas obrzydzenie? Czy powyższe propozycje rynkowe to naturalny efekt otwarcia poznawczego czy jednak edukacyjne przegięcie? Dziś znajomy poważny biznesmen, śmiejąc się z faktu, że piszę o kupie, powiedział mi, że podobno w działaniach marketingowych są bardzo skuteczne w dzisiejszych czasach.
Pomyślałam: Czy dlatego, że nadal szokują nas najprostsze sprawy? Własna kupa?
- Mamo, dlaczego robimy kupę?
- Żebyś nie pękł jak balon.
- Dlaczego miałabym pęknąć?
- Bo gdybyś jadła i tego nie wydalała, to byś zrobiła się jak balon.
- Acha. A dlaczego kupa śmierdzi?
- Bo to jest jak śmietnik. To, co wydalamy to odpady, ale z jedzenia.
- Acha. A dlaczego spuszczamy wodę w toalecie?
- Aby kupa spływała do ścieków.
- To dlaczego mama Zosi nie pozwala spuszczać po sobie wody?
- Cześć Siku.
- Cześć Kupo. Co słychać?
- Dobrze. Bezproblemowo. A u ciebie?
- Ostatnio mój przyjaciel zjadł za dużo czekolady. Miałem problemy z wydostaniem się na zewnątrz.
- Oj. Współczuję. Przyjaciel ograniczył słodycze?
- Tak. Ale przesadził z mlekiem. Wymiękłem.
- Czytałeś tę książkę o kupie dla dzieciaków?
- Nie, a co to?
- Mówię Ci, genialna! Jest o puszczaniu bąków i tak dalej.
- A Ty puszczasz bąki przy swojej dziewczynie?
- Tak, spoko, ona jest specjalistką od cichaczy. A Wy nie?
- Nie, coś Ty. Jak wchodzę do toalety, to głośno włączam muzykę z telefonu.
- Dziwni jesteście.
- Kupiłabyś taką maskotkę dla dziecka?
- Nie wiem, a Ty?
- Tak głośno myślę, bo mało się o tym mówi.
- To prawda. Zawsze jest mi wstyd, gdy wstrzymuję kupę w obcym miejscu.
- A dlaczego wstrzymujesz?
- Bo lubię robić tylko u siebie w domu.
- Serio? Dlaczego tak masz?
- Nie wiem.
- Wiesz co, moja koleżanka w pracy miała podobnie. Zawsze śmieliśmy się, że biega w przerwie lunchowej do domu, bo mieszkała kilka przecznic dalej.
- Mój syn też nie robi w szkole. Zawsze jak wraca wbiega od razu do kibelka.
- Ma to po Tobie, hahaha.