Pewna Mama, internetowe smaczki i Walentynki
Gosia Ohme
14 lutego 2015, 20:22·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 lutego 2015, 20:22"Kochać samego siebie - to początek romansu na całe życie." Oskar Wilde. Dziś Walentynki. Wpis z dedykacją dla Pewnej Mamy :-)
Po pierwsze raport z BB.
Postanowiła zostać jeszcze dwa tygodnie. Hurra. (Powód? Przez tydzień chorowała i nie zdążyła ogarnąć mi chałupy). Za to przeziębiona BB jest do ogarnięcia przez mnie (mniejsza liczba słów na minutę, szybsze zasypianie). Jej obraz powoli ulega deziluzji zwierząt i dzieci. Jamnik wrócił na górę (my tam śpimy), a dzieci coraz częściej proszą, bym to ja zrobiła kanapki do szkoły (BB daje za dużo masła i zawija bylejak w sreberka). Matka wraca do łask.
Po drugie biznes Jurka
Sprawa z zarabianiem przez mojego syna pieniędzy na nowy model telefonu wymknęła się spod kontroli. Codziennie dostaję wyliczenie, co zrobił (mam wrażenie, że śmiecie są wynoszone zanim kosz się napełni do połowy), a worek od odkurzacza muszę zmieniać co dwa dni (może powinnam to też dopisać do wyceny?). Apogeum nastąpiło wczoraj wieczorem, gdy leżeliśmy wszyscy razem na łóżku i graliśmy w karty. Klara zapytała, gdzie jest jamniczek, a ja na to, że na dole u BB. Powiedziałam żeby ktoś poszedł po psa, a Klara na to, żeby Jurek zszedł „za dychę“. „A jak nie obudzisz Babci, to dorzucę ci pięć zeta“ –Supernianiu przybywaj (oddam za taxi pod Warszawę). Jesteśmy w trakcie renegocjacji warunków naszej umowy ☺
Po trzecie Walentynki
Aby mieć je z kim spędzić, buduję relację wewnątrzrodzinne z Mamą Pewnego Pana. Umawiamy się na rodzinny wieczór z dziećmi. Zabieram swoją dwójkę i jedziemy. Zapominam strzelić wychowawczą gadkę w windzie. Rzucam tylko „zachowujcie się“ (taki tekst o niczym). Więc się zachowali. Ona rzuciła się w wir zabawy z dziewczynami, a on (co oczywiście rozumiem) wzruszył ramionami na propozycję zabawy w pokaz mody. „Żenła“- skomentował i zasiadł na fotelu z dorosłymi, wlepiając nos w Ipada. Upomniany przez mnie za kakofonię (jazgot dobiegający z tableta), założył słuchawki, co wkurzyło mnie jeszcze bardziej (nie jest sam!). Widząc moją minę, Pewien Pan postanowił przejąć sprawy w swoje ręce. Zaproponował, byśmy wszyscy (łącznie z jego Mamą- miłą, elegancką Panią w pięknej sukience) obejrzeli wspólnie jego „filmiki“. Zajęta malowaniem dziewczyn do pokazu mody, nie oponowałam. Zapomniałam, że oprócz dowcipów o Jasiu, ukrytej prawdy, szkoły i innych paradokumentów, może tam się znaleźć kilka młodzieżowych "smaczków".
Dzięki znajomości nowoczesnych technologii Pewnego Pana (co niezmiernie imponowało Synowi) podłączyli się ze sprzętem do 60-calowego ekranu, który wyemitował pierwszy "smaczek". Pan Leopolod, Stach czy też Gerard (z nerwów nie pamiętam) walił w klawiaturę i klął po niemiecku. Pani Mama wlepiła wzrok w oszołoma, ale na szczęście nie rozumiała (do momentu, gdy nie pojawiły się polskie napisy). Cay zestaw soczystych przekleństw ze wstawka k... w co drugim zdaniu. Zanim wróciłam z malowania, Pani Mama purpurowa z zażenowania (to moja projekcja), ale na pewno skonsternowana z uwagą śledziła werbalne i niewerbalne poczynania Pana Leopolda. Poprosiłam o zaprzestanie projekcji filmu, a Syn na pocieszenie poprosił o słodycz. Na co znienacka odezwała się Pani Mama „Słodycz jest w szafce kurwa“. I wtedy ją pokochałam.
Syn oniemiał i podziękował, a następnie przyciszonym głosem poprosił o szklankę wody.
Wymiana sms‘owa dziś rano:
Ja: „Co słychać“
Pewien Pan: „Dzięki, dobrze, co u Was?“
Ja: ok. Jak Mama?
PP: Uważa, że dzieci dziś szybko dojrzewają.. i pyta, czy nie chcesz założyć filtrów do Internetu.
Hihi!
Ja: „A skąd ona wie o filtrach?“
PP: Ona wie wszystko. I, uważaj, co piszesz. Czyta Twojego bloga.
Kochani, dziś Walentynki. Bądźcie dziś miłośnie nastawieni. Do życia, świata, innych ludzi. Do siebie. Oskar Wilde ma rację, ze sobą mamy najdłuższy romans (i najbardziej burzliwy!). Mój nieofiltrowany Syn zawsze przed snem mówi „Życie mnie kocha“. Nauczyłam go tego. Życie go kocha i kocha Ciebie, jeśli i Ty je kochasz. Bądźmy dziś dla siebie dobrzy.
Całusy z drogi do Krakowa. Jest piękne słońce, prawie 10 stopni i koncert Ennio Morricone. Znacie „Lady Caliph“? Dla Was ode mnie dziś z serca. Zawsze, gdy słucham, myślę „Jak można cię Życie nie kochać?“
PS. Piszę z drogi i błędnik mi szaleje. Chce mi się wymiotować. Mam nadzieję, że nie popsuję innym wzniosłych chwil ☺
PSS. Do mojej przyjaciółki: Nie płacz po Rozbuchanym Ego. Nie był wart. Nie umie kochać.