Noszenie w chuście budzi sporo kontrowersji, zwłaszcza zimą.
Faktycznie, kiedy bąbel rośnie i przestaje się mieścić pod naszą kurtką, pojawia się obawa czy aby maluch nam nie zmarznie, zwłaszcza jego nóżki.
Z drugiej strony, właśnie zimą chustonoszenie jest największym dobrodziejstwem, kiedy nie trzeba przedzierać się wózkiem przez śnieżne zaspy, czy można iść ze starszym dzieckiem w góry na sanki, a małe w tym czasie kołysać na piersi. I właśnie tu pojawia się miejsce dla mabibowych tulisiów, czyli ocieplaczy na chustę/nosidło.
Socjolog, Doradca Noszenia Dzieci w chustach i nosidłach miękkich ClauWi® po kursie zaawansowanym.
Tulisie to produkt multifunkcyjny ale o tym później. Zacznijmy od tego, że jest dopasowany do dziecka – są trzy rozmiary: bobas, średniak i starszak. Pierwszego można używać od drugiego dnia życia :) , ostatni powinien starczyć nawet dla 4-latka (do ok. rozmiaru 104-110). Tym bardziej, że każdy rozmiar można jeszcze nieco wyregulować. Służy do tego gumka w górnej krawędzi oraz druga wciągnięta po obwodzie. Dzięki nim ocieplacz może być bardziej zwarty – jak kokon, a kiedy gumki poluzujemy, to nieco zwiększa się jego objętość i pojemność.
Wszystkie wersje posiadają w standardzie baaardzo obszerny kaptur. Pomieści główkę opatuloną w czapę i kaptur z kurteczki. W tym sezonie kaptur został dodatkowo poszerzony, dzięki czemu np. jeśli dzidziuś zaśnie nam na piersi i nie chcemy żeby mu wiało w twarz, jesteśmy w stanie zupełnie go zakryć (i przygotować się na masę uprzejmych pytań i sugestii, że dziecko się dusi ;)).
Jest to produkt dwustronny, a o tym jak będzie wyglądała każda ze stron decyduje klient. Wersja najbardziej podstawowa to polar po obu stronach (a pomiędzy cienkie docieplenie). I ta wersja spokojnie starczy na każdą, nawet najbardziej mroźną zimę. Potem po prostu zaczyna się kombinowanie z różnymi materiałami, co głównie ma wpływ na wygląd. Możemy więc użyć: dresówki zwykłej, dresówki pikowane (zyskujemy wtedy nieco elegancki styl), polaru minky, polaru we wzory, mikrofibry, futerka, itd.
Wszystkie powyższe spokojnie ogrzeją malucha nawet przy 15-stopniowym mrozie i sypiącym śniegu. Ale jeśli jesteśmy prawdziwymi obieżyświatami i zamierzamy dużo spacerować także w niepogodę powinniśmy się zastanowić nad wersją nieprzemakalną. Wprawdzie podczas słabego deszczu naszemu dziecku nic nie grozi w wersjach dresowo-polarowych, ale te ocieplacze chłoną wilgoć i potem wymagają suszenia. Tutaj lepiej sprawdzą się opcje PUL-owe. Materiał PUL używany jest do produkcji pieluszek wielorazowych: oddycha, jednocześnie jest nieprzemakalny, a przy tym chroni od wiatru. Można go połączyć z wszystkimi wymienionymi wyżej materiałami. Ale największą funkcjonalność uzyskujemy jeśli zrobimy z niego wersję docieplaną.
Tuliś docieplany właściwie jest odzieżą całoroczną. PUL łączymy z cienką flanelą, zyskując w ten sposób ocieplacz, który sprawdzi się świetnie wiosną czy jesienią po prostu jako płaszcz przeciwdeszczowy dla noszonego dziecka, nawet w ciepłe dni. Idealne ochroni malucha przed halnym w górach, a może się okazać, że użyjemy go nawet w lecie np. nad polskim morzem, które w lipcu potrafi nas uraczyć 15 stopniami i silnym wiatrem, przy takiej pogodzie kilkumiesięczny berbeć będzie miał pod takim ocieplaczem jak w raju. Jeśli lubimy dużo podróżować bardzo ważne będą dla nas gabaryty tej wersji - po zwinięciu jest niewiele większy od etui na okulary. Zmieści się w każdej damskiej torebce, czy bocznej kieszeni plecaka.
A co z zimą? Jak to co? Ciepło! :P Do ocieplacza szyte jest docieplenie, najczęściej z polaru, który dookoła zostaje wyposażony w rzep. Jednocześnie na wewnętrznej stronie ocieplacza (tej z flanelą) naszyta zostaje najdelikatniejsza na rynku, a przy tym bardzo mocna, taśma pętelkowa (która nie ma możliwości podrażnić malucha, nawet jeśli będzie w chuście na golasa i nałożymy na niego ocieplacz). Po sklejeniu tych dwóch elementów z ocieplacza robi się prawdziwy grubas, któremu żadne mrozy i śniegi niestraszne!
Wersję nieprzemakalną można zrobić także z bawełny laminowanej – wykonuje się z niej płaszcze przeciwdeszczowe.
Jedyny minus opisanej wyżej wersji, to że nie jest dwustronna jak pozostałe. Dwustronność tracimy także wtedy gdy chcemy opcję z kompatybilną bluzą. Wtedy bowiem na ocieplacz muszą zostać naszyte dwa zamki, do których doczepia się bluzę. Teoretycznie możemy tulisia obrócić tak, że zamki będę od wewnątrz, ale mogą wtedy przeszkadzać dzidziusiowi.
Ocieplacz połączony z bluzą zamienia się w prawdziwą farelkę. Nie ma mowy, żeby malcowi było zimno, żeby jakaś część jego ciała została odsłonięta czy zawiana. Cieplutko jest także dorosłemu kangurowi, który na bluzę połączoną z ocieplaczem może założyć jeszcze kurtkę i nigdzie bokami nie będzie mu zawiewać. Dołem też nie, gdyż bluza ma w dolnym ściągaczu stopery, a po obwodzie wciągnięta jest gumka, dzięki czemu dowolnie dopasowujemy szerokość bluzy.
Zamki przy bluzie oraz ocieplaczu są tzw. dwusuwakami, to znaczy otwierają się zarówno od góry, jak i od dołu. To rozwiązanie docenimy za każdym razem kiedy będziemy chcieli gdzieś usiąść. Nie musimy wtedy wypinać bluzy, czy ściągać ocieplacza, po prostu rozpinamy tyle ile trzeba od dołu i zarówno mamie/tacie, jak i dziecku jest wygodnie, nic nie ciągnie, nie gniecie, nie uwiera.
Bluzę można oczywiście nosić zupełnie niezależnie od ocieplacza. Można wziąć wersję ocieplaną, z kapturem/bez, z kieszeniami lub nie, dowolną aplikacją, itd. Tak samo oddzielnie można nosić ocieplacz. Jest on bowiem montowany na kilka sposób: do bluzy, bezpośrednio do nosidła/chusty (służą do tego specjalne boczne gumki, który oplatamy wokół ramiączka i zahaczamy o guzik), do dołączanego w zestawie komina. To ostatnie rozwiązanie jest o tyle fajne, że osoba nosząca ma zagwarantowaną osłonę szyi i dekoltu. Osłonięte ma także ręce, gdyż tuliś posiada kieszonkę, która może służyć jako ocieplacz na ręce – jednocześnie możemy tulić małego kangurka i dbać o to, żeby nie zamarzły nam górne kończyny :P
Czym mabibowe tulisie różnią się od tradycyjnych bluz dla dwojga dostępnych na rynku? Tym, że są hiper praktyczne!
Po 1. Można ich używać zarówno jeśli nosimy na brzuchu, jak i w momencie kiedy starszaka przerzucamy na plecy.
Po 2. Bluzę (o ile zakupimy wersję z bluzą) możemy wykorzystywać niezależnie od ocieplacza.
Po 3. Ocieplacz świetnie sprawdza się jako osłonka na fotelik samochodowy, czy nawet do wózka!
Po 4. Po rozprostowaniu ocieplacz może służyć jako kocyk, czy w ekstremalnych sytuacjach przewijak :D
Ja się w nich zakochałam!