Najważniejsze jednak jest to jaką bliskość dają, zafascynowało mnie poznawanie świata razem z moim synem. Obserwowanie jego reakcji
i możliwość przytulenia się w każdej chwili. Wspólne spacery a nawet robienie zakupów stały się dla niego niesamowitą przygodą. Dzięki temu, że był blisko mnie czuł się bezpieczny, nie narażałam go na stres ani nadmiar bodźców.
Teraz powoli wkracza w wiek chustowych starszaków, ale my nie rzucamy chust w kąt i nosimy się dalej. Mam nadzieje, że moimi opowieściami
o chustowym stylu życia zarażę chociaż jedną mamę albo jednego tatę
i zachęcę do noszenia swojej pociechy.