Uśmiechnij się! Siadamy do stołu
Magda Gendźwiłł
31 października 2014, 17:47·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 31 października 2014, 17:47- Co masz?
- Książkę o dobrym, wspólnym jedzeniu.
- O, to też sobie kupię, bo moja Kasia to nic nie chce jeść i nie wiem, jak ją zmusić.
- To kup ją koniecznie.
Książka Jespera Juula to wspaniała narracja pokazująca czym są wspólne posiłki i jak mocno odzwierciedlają relacje w rodzinie. Stół staje się miejscem spotkania domowników, którzy zasiadają do niego z całym bagażem swoich emocji i doświadczeń. Duński pedagog definiuje dobry posiłek jako „wyważoną mieszankę dobrych potraw, troski, zaangażowania, bliskich relacji z ludźmi, estetyki, radości dla zmysłów i nieprzewidywalnych uczuć i nastrojów”. Podkreśla szczególnie niemierzalną wartość posiłków przygotowywanych w domu, przez różnych członków rodziny. Nie daje jednej recepty na sukces, ale pokazuje jak wiele konfliktów rodzi się i rozwija wokół stołu.
Wielu rodziców często boi się wspólnych posiłków, bo każde wspólne biesiadowanie kończy się wielką walką o opróżnienie talerza. Dzieci odmawiają jedzenia przygotowanych dań zwykle wtedy, kiedy nie są głodne lub coś im po prostu nie smakuje. Juul podkreśla dość mocno niezależność dzieci i przypomina, że większość ich zachowań wcale nie jest skierowana przeciwko rodzicom. Reakcje dzieci są prawdziwe i nie wynikają z chęci manipulowania rodzicami. A właśnie w rozmowach o Tadkach-Niejadkach ten argument pojawia się najczęściej: dziecko nie chce jeść, bo robi mi na złość. Juul radzi, żeby dać dziecku wolną rękę, jednocześnie prawdziwie akceptując jego wybór. Jak słusznie zauważa, nie ma ludzi, którzy przez całe życie uparcie odmawiają jedzenia, ale są ludzie, którzy uparcie odmawiają zjedzenia np. nieapetycznie wyglądającej owsianki.
Najważniejszą, jak mi się wydaje, lekcją z książki Juula jest ta o niekwestionowanym przywództwie rodziców. Rodzice odpowiadają za dobrą atmosferę w domu, rodzice odpowiadają za dobre żywienie swoich dzieci, rodzice odpowiadają za wartości, które się wyznaje w danej rodzinie, w końcu to rodzice odpowiadają za sprawne zarządzanie potencjalnie konfliktowymi sytuacjami. Prościej – rodzice powinni jasno sprecyzować swoje oczekiwania i dać dzieciom przestrzeń. Przytoczę tutaj przykład z książki. Przedszkolak siada rano do stołu i prosi o jogurt truskawkowy, którego akurat w domu nie ma. W sytuacji idealnej mama mówi „wiem, że chcesz jogurt truskawkowy. Nie mamy go w domu. Czy wolisz zjeść owsiankę czy jogurt malinowy”. Po tym stwierdzeniu mama czeka na reakcję dziecka, akceptuje ewentualne niezadowolenie i pozostawia mu wybór – owsianka, jogurt malinowy, a może nic. Jednocześnie nie tłumaczy się, nie przeprasza, ale czeka, aż przedszkolak zrozumie sytuację. Chodzi o to, żeby nie kazać dziecku być przywódcą myśląc według schematu „dam Ci, co zechcesz, bylebyś zjadł i dał mi spokój”. Bo właśnie ten pozorny wybór i zagubienie sprawiają, że dziecko chce więcej i więcej (skoro nie ma płatków, to chcę płatki czekoladowe i może jeszcze te pyszne wafelki od babci).
Z książki Juula nie dowiemy się jak wychować małego smakosza, nie nauczymy się zmuszać dzieci do jedzenia, nie staniemy się idealni. Ale dzięki tej książce jako rodzice dostaniemy niesamowity zastrzyk motywacji do bycia wystarczająco dobrym rodzicem, mądrym i kochającym przywódcą. Zrozumiemy, że przy stole spotykają się różni ludzie, którzy bardzo się kochają i dynamika ich relacji czasem wywołuje konstruktywne konflikty. Przede wszystkim jednak, zachwycimy się swoją rodziną na nowo.
Jesper Juul Uśmiechnij się! Siadamy do stołu Wydawnictwo MiND, 2011