Reklama.
Ja ostatnio miałam okazję obserwować na moim własnym dziecku, jak działa ten mechanizm. Chcecie "posłuchać"? Zacznę więc od początku.
Gabrysia całą drogę z przedszkola, opowiadała podekscytowana o wędrownikach (dosłowny cytat), którzy objeździli pół świata. O pustyni, na której jest strasznie gorąco, trzeba pić dużo wody i zakładać długą spódnicę ( mimo upału), o dżungli, w której żyją dzikie zwierzęta, więc trzeba mieć zawsze strzelbę przy sobie, do obrony itd.
- Wiesz, ja też bym chciała być wędrownikiem - powiedziała Gabrysia
- Tak, a dlaczego? - zapytałam. Co najbardziej utkwiło Ci w pamięci, z tego spotkania?
- To, że Amelka jest tylko parę lat ode mnie starsza, wiesz ona nie chodzi do szkoły, tylko rodzice ją uczą sami, podczas tych wszystkich wypraw.
- A kto to jest Amelka ?- zdziwiłam się
- To córka wędrowników, wędruje razem z nimi. To musi być super fajne.
- Może kiedyś, też będziesz wędrować, ale na razie trzeba się do tego dokładnie przygotować - powiedziałam poważnie.
- Tak wiem, muszę kupić sobie mapę świata, taką prawdziwą, rozkładaną na całą podłogę, albo globus...
Nasza rozmowa trwała jeszcze przez jakiś czas, a jej konkluzja była taka, że w sobotę idziemy na poszukiwanie niezbędnej literatury, która będzie wstępem do wędrowania po świecie. Myślicie, że rano Gabrysia nie pamiętała o swoich planach, wręcz przeciwnie, przy śniadaniu zaprezentowała listę potrzebnych rzeczy. Umówiłysmy się, że na początek kupimy globus i latarkę czołówkę. I kupiłyśmy. Minęło od tego czasu już kilka tygodni, a zapał Gabrysi do wędrowania nie mija. Oprócz wędrówek palcem po globusie, wędruje z plecakiem ( kolejny zakup) i w czołówce, po najbliższej okolicy.
W między czasie wędrownicy, byli już dwa razy w przedszkolu z jeszcze ciekawszymi opowieściami. Imię Amelki wypowiadane jest przez moją córkę, przynajmniej kilka razy dziennie. Na ostatnim spotkaniu dziewczynka opowiadała o higienie w podróży i o tym, czym grozi jej brak, szczególnie w bardzo ciepłych krajach. Od tego momentu Gabrysia ( mimo, że nie zmieniła strefy geograficznej) zaczęła 3 razy częściej myć ręce itp.
Bardzo cieszę się z nowego hobby mojego dziecka, zastanawiam się, jak duży wpływ na jej przemianę ma Amelka. Dziewczynka nieco starsza ( zawsze punkt odniesienia dla sześciolatki) ale nie za bardzo ( można się z nią utożsamić), opowiada o przygodach, które sama przeżyła ( Gabrysia też by, tak chciała). Co by było, gdyby traperzy przyszli bez dziecka i przekazywali swoje doświadczenia z perspektywy człowieka dorosłego. Pewnie byłoby ciekawie, ale czy mieliby, taki wpływ na postawę Gabrysi.
- Ale, ale ty tu miałaś pisać o tym, jak zachęcić dziecko do dobrego odżywiania - odezwał się głos krytyka . A piszesz o jakiś wędrownikach ( co to za nazwa w ogóle).
- Właśnie robię ważny wstęp do dalszych rozważań - zgasiłam, czepiającą się moją drugą naturę.
Pewnie już się domyślacie, co będę chciała napisać dalej. Rodzice wędrowcy dobrze wiedzieli, co robią zapraszając córkę do objazdów po przedszkolach i szkołach. Ich mała wędrowniczka była wspaniałym modelem, do naśladowania dla innych dzieci. I nie chodzi tylko o chęć przeżycia przygody. Chociaż przygoda, też ma znaczenie. Ze spotkań, Gabrysia przyniosła, także zapał do częstszego mycia rąk, czytania książek i picia wody, zamiast słodkich napojów. Genialny pomysł, genialne wykonanie.
Nie od dziś wiadomo, że połączenie edukacji ( w tym żywieniowej) z przygodą i atrakcyjnym bohaterem ( z którym może się utożsamiać dziecko) daje mieszankę, która ma szansę wpłynąć na jego postawę.
Czy nasza książka ( Kuchnia pełna przygód) ma szansę zrobić tę dobrą robotę. Spełnia wiele warunków. Jest przygoda ( a nawet tajemnica, którą trzeba rozwikłać), są wakacje ( a więc czas, kiedy może się zdarzyć absolutnie wszystko), jest sympatyczna mała bohaterka ( z którą można się tożsamić, lub pragnąć być taką, jak ona), no i jest przekaz edukacyjny. Jak on brzmi w skrócie?
Poszukiwanie własnych kulinarnych gustów, nowych i przede wszystkim zdrowych smaków, to fantastyczna przygoda. Ci, którzy ich poszukują, spędzają atrakcyjne czas, Ci którzy jedzą śmieciowe jedzenie są okropnie nudni. I wiele innych ważnych wniosków, które wyciągają dzieci ( przetestowane na nich). Macie szansę przyczynić się do tego, że książka ta, trafi w szeleszczącej formie ( bo na razie jest tylko ebookiem) do rąk młodych poszukiwaczy, także dobrego smaku.
logo
projekt