Jak powstała Kuchnia pełna przygód...
- Jak to, Twoje dziecko nie chce jeść warzyw?
Znajoma patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Przecież jesteś psychodietetykiem….
- To co ? chciałam odpowiedzieć, ale nie powiedziałam nic, tylko głupio się uśmiechnęłam.
Leżąc już w łóżku – powróciłam do tego komentarza, zastanawiając się dlaczego właściwie tak mnie speszył.
Przecież moje dziecko jest całkiem normalne odmawiając jedzenia niesmakujących mu warzyw. Ale wiedziałam również, że mam duży wpływ na postawę Gabrysi względem właściwego odżywiania. I powinnam pracować nad nią już od samego początku, a nie czekać z nadzieją, że kiedyś zasmakuje w warzywach i innych zdrowych produktach.
Modelowanie zachowania to jedno ( należę do osób, raczej dobrze odżywiających się), przyda się także właściwy przekaz słowny. Ponieważ jednak czysta forma dydaktyzmu zawsze mnie odstręczała, tak powstał pomysł na napisanie dla Gabrysi historyjki przygodowej, z nutą edukacji, w której bohaterowie wydadzą się mojemu dziecku znajomi. Dlatego rolę główną powierzyłam jej imienniczce, a pierwowzorem taty bohaterki został mój mąż. Muszę przyznać, że bardzo dobrze bawiłam się opisując liczne pomysły wielkiego smakosza i jego córki ( w trzecim planie jest jeszcze mama, dla tej historyjki mnie ważna) w gościnnych progach starego hotelu, gdzie toczy się akcja.
Pierwszym recenzentem opowiastki została moja koleżanka, która sama szukała wówczas sposobów, by oduczyć swoje dzieci jedzenia frytek i kotleta z kurczaka w chrupiącej panierce. Ku mojemu zaskoczeniu zachwyciła się pomysłem i jego wykonaniem i namówiła mnie, żebym podzieliła się z innymi rodzicami i ich dziećmi tą książeczką.
Ponieważ, już wówczas miałam za sobą pierwszą próbę „literacką”, ponad rok wcześniej wydałam napisaną przez siebie „Krótką bajkę o odchudzaniu z happy Endem” ,która zbierała bardzo pozytywne recenzje czytelniczek, nie czułam oporów, żeby zrobić z Kuchni pełnej przygód , większy projekt, niż historia do poduszki dla mojej córki. Aby publikacja nabrała większego rozmachu, zaprosiłam do współpracy nad jej ukończeniem zaprzyjaźnioną dietetyk, która dodała do niej merytorycznego pazura.
I tak powstała książka przygodowo – edukacyjna o dobrym odżywianiu dla dzieci i ich rodziców. Od jakiegoś czasu można nabyć jej wersję elektroniczną. Przyszedł czas, żeby stała się książką z prawdziwego zdarzenia. I w takiej formie służyła zachęcaniu dzieci do poszukiwania ich własnych kulinarnych przygód i dobrych smaków
Już dziś można przyłączyć się do wsparcia projektu – druku naszej książki na stronach crowdfundingowego programu polakpotrafi.pl