
Pamiętam dokładnie czas, gdy zaczęłam się zdrowo odżywiać. Było to trzy lata temu, kiedy nagle dowiedziałam się, że mam cukrzycę ciążową. Jak to możliwe, że ta cukrzyca mnie w ogóle dopadła?? Przecież nigdy nie miałam większych problemów z utrzymaniem prawidłowej wagi. A to, że objadałam się słodyczami, jadłam dużo smażonych rzeczy, dużo wyrobów z białej mąki, czy relatywnie mało warzyw, to była zupełnie inna sprawa. Sprawa, o której wolałam nie pamiętać. Szczęśliwie dla mnie cukrzyca ciążowa była faktem. Wreszcie przyszedł taki moment, że musiałam bliżej przyjrzeć się temu, co nakładam na swój talerz. Na początku wcale nie było łatwo. Stare nawyki i uzależnienia (w tym uzależnienie od słodyczy!) nie pozwalały o sobie zapomnieć. Już wiedziałam, że lepiej unikać wyrobów z białej mąki, ciężkich i tłustych smażonych posiłków, olejów kiepskiej jakości. Wiedziałam, że warto jeść jak najmniej przetworzony pokarm (wędlina i żółty ser kiepsko wpisywały się w tą koncepcję) i postawić na warzywa, kasze i zdrowe tłuszcze. Wiedziałam to wszystko a jednak… no właśnie, gdy przychodziła pora przygotowania śniadania, czy kolacji miałam spory problem. No bo czym zastąpić kanapkę? Przecież to bardzo naturalne w naszym kraju, że gdy przychodzi poranek albo wieczór, na stole ląduje chleb, bułki, masło, wędlina i ser oraz na pocieszenie plasterek ogórka czy pomidora.
Jak się zmieniała moja nowa ‘kanapka’
Na kanapkę starałam się nakładać coraz więcej warzyw – najlepiej sezonowych. W zimie jedliśmy zatem ogórki kiszone lub kapustę kiszoną, posiekane plastry pora lub cebulę, latem zaś pomidory, ogórki, paprykę, sałatę różnego rodzaju czy inne. Wisienką na torcie była posiekana natka pietruszki, dużo natki! Zaczęłam również kupować ziarna siemienia lnianego, mielić je w zwykłym młynku do kawy (kupionym specjalnie na mielenie ziaren, bo kawy w ogóle nie piję) i potem posypywać nimi kanapkę. Czasami dodawałam również ziarna słonecznika, kiełki czy na przykład nasiona czarnuszki.
Śniadanie na ciepło? Tak, polecam!
Kolejnym odkryciem było to, że mogę w ogóle nie dodawać chleba do warzyw, ale zastąpić go czymś zdrowszym i jeszcze bardziej sycącym. Tym sposobem na moim talerzu na śniadanie i kolację obok warzyw lądowały kasze. Postawiłam na wspaniałą kaszę jaglaną, którą można nazwać królową kasz, czy kaszę gryczaną niepaloną - tę drugą moje dzieci mogą do dzisiaj jeść samą bez żadnych dodatków i niesamowicie im smakuje. Czasami zamiast kaszy gotowałam ryż, czy na przykład rośliny strączkowe (takie jak bób, soczewica czy fasola różnego rodzaju – czerwona, a ostatnio mung czy adzuki).
Nowe smaki na talerzu – pasztety wegetariańskie i pasty
Dalej jednak chcieliśmy urozmaicać posiłki czymś, co nada potrawie charakterystyczny smak. Dalej posiłkowaliśmy się żółtym serem (ale nie tym najczęściej spotykanym, ale na przykład serem kozim czy po prostu takim twardym długo dojrzewającym – nie wydawaliśmy na niego fortuny, bo kupowaliśmy go w małych ilościach).
W pewnym momencie odkryłam całe bogactwo niesamowitych pasztetów wegetariańskich! Moimi faworytami są pasztety ze strony jadlonomia.pl, które można w prosty sposób zrobić samemu w domu. Ich bazą jest kasza jaglana, zielona soczewica, duszona cebulka i różne przyprawy, dodatkiem zaś mogą być owoce suszone takie jak żurawina czy śliwka lub na przykład ogórek kiszony. Warto nauczyć się kilku przepisów, aby móc taki pasztet szybko zrobić i mieć zawsze pod ręką potrzebne składniki. Pasztet można połączyć z chlebem lub z warzywami na zimno lub ciepło, można dodać również do tego zestawu kaszę.
Odkryłam również całe mnóstwo różnych past (można je jeść z kanapką lub znowu z kaszą i warzywami, wszystko to jest kwestią przyzwyczajenia). Wiele przepisów na pastę znajdziecie również na wspomnianej wcześniej stronie. Można robić pastę na przykład z ciecierzycy czy czerwonej fasoli, ale można na przykład zrobić wspaniałą w smaku pastę z jajek (polecam samemu eksperymentować z dodatkami, my na przykład łączymy jajka ze zmielonym siemieniem i zmielonymi ziarnami słonecznika, zieloną natką pietruszki, czy olejem lnianym). Internet aż się ugina od różnych przepisów na pasty. Polecam znaleźć swoje ulubione smaki!
Teraz mogę powiedzieć, że w naszym domu coraz bardziej zacierają się różnice między śniadaniem, obiadem i kolacją. Nauczyliśmy się (i nasze dzieci!), że każdy posiłek jest okazją do tego, aby zjeść solidną porcję warzyw, kaszy czy po prostu czegoś na ciepło, co da zastrzyk niesamowitej energii.
