Jeśli zajmowanie się dzieckiem to praca ok. 18 godzin na dobę, czyli 10 godzin więcej niż zwyczajowo na etacie, w ramach którego przypada 26 dni urlopu wypoczynkowego w roku, to niech „urlopem" macierzyńskim będą odpowiednio dodatkowe, pełnopłatne 32 dni wolnego!
Ale oczywiście my, niezmobilizowane, pogodzone z losem, umęczone i niezorganizowane, nigdy nie damy rady takiej inicjatywy (choćby tej pierwszej) wprowadzić w życie. To nie dziwmy się też, że potem się dziwią, że my książek na urlopie nie czytamy! No bo kto na urlopie nie czyta książek!?













