2 naczelne błędy rodzicielstwa. Zastanów się, czy sama je popełniasz!
KoBBieciarnia
27 maja 2016, 13:59·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 maja 2016, 13:59 "(Nie) słuchanie"? Jak to? Słuchamy przecież codziennie męża, żony, dzieci, szefa, kolegów itd.
Czy aby na pewno? Słuchanie nie równa się słyszeniu...
Świetnie obrazującym przykładem słyszenia, ale nie wysłuchania, jest fragment o zupce pomidorowej z filmu " Dzień Świra", wyreżyserowanego przez Marka Koterskiego.
Obejrzałam tę scenę już kilkukrotnie i za każdym razem, kiedy widzę przebieg wizyty "symbolicznego syna" u "symbolicznej matki" jestem coraz bardziej przejęta i trzymam za siebie kciuki. Obyśmy ja i moi dwaj synowie, nigdy nie musieli uczestniczyć w tym podobnych scenach... Wizyty Adasia u matki, która z założenia winna pozostawać mu osobą bliską, ba - najbliższą, jeszcze kilka lat temu wydawały mi się prześmieszne. Kiedy jednak po czasie, wgryzłam się w temat relacji międzyludzkich, komunikacji i aktywnego słuchania* patrzę na nie, z zupełnie innej perspektywy. Dziś, opisany wyżej obraz "relacji rodzinnej jest dla mnie, co najmniej bolesny.
Dlaczego? Filmowej matce głównego bohatera, znerwicowanego Adasia Miauczyńskiego nie można odmówić brawurowej gry aktorskiej. Reżyser strzelił w dziesiątkę obsadzając ją w tej roli i przedstawiając przy jej udziale błędy rodzicielskie w (nie)słuchaniu właśnie. Zwłaszcza w sytuacjach, w których dziecko dotyka problem, a dysonans pomiędzy jego słowami i odbiorem rodzica, przedstawia się w tak dobitny i bezlitosny sposób jak zobrazował to Koterski.
Błąd pierwszy (nie) słuchania. Wypytywanie, zadawanie pytań.
Jak to? - rodzi się pytanie. Jak mam się czegoś dowiedzieć nie pytając?
Bardzo prosto. Wystarczy uważnie i aktywnie słuchać. Wypytując dziecko, rodzice tworzą często wyraźną barierę. Osobiście, kiedy zdarza mi się miewać problemy, bywam rozemocjonowana; chcę coś opowiedzieć, zrzucić z siebie balast. Wypytywanie mnie o szczegóły powoduje wówczas, że czuję się wybita z rytmu opowiadania. Mam wrażenie, że osoba która stoi naprzeciwko mnie, nie słucha w rzeczywistości tego, co mówię, bo skupia się na zadawaniu pytań. Zadaje mi pytania nie dlatego, aby lepiej mnie zrozumieć, ale żeby samej dowiedzieć się więcej.
I tu tkwi właśnie sedno problemu wypytywania. Kiedy słuchamy osoby, która przedstawia nam swój problem, uwagę winniśmy skupić właśnie na niej. Pytania powodują, że uwaga przenosi się na osobę pytającą z opowiadającej. Tylko 100% koncentracji na dziecku mającym problem, da mu poczucie wysłuchania i akceptacji.
Błąd drugi (nie) słuchania. Dawanie rad.
Znów się ciśnie...
- Ale jak to?
- Posiadamy wiedzę, jako rodzice, osoby bardziej doświadczone, przeżyliśmy przecież nie jedno!
- Z nie jednego pieca chleb jedliśmy itd.
Bywa, że dziecko przeżywa problem, jest sfrustrowane, zmartwione, wylęknione, zmieszane, nieszczęśliwe czy niezadowolone - w takiej sytuacji to, że rodzice udzielą mu informacji, przedstawią fakty i swoje złote rady, może stać się przyczyną zakończenia rozmowy i zerwania komunikacji. Może wywołać opór i zahamować usiłowanie dziecka, aby uporać się z własnym problemem." ** Oto tylko nieliczne spośród niezamierzonych efektów dawania rad:
1. Dzieci (niektórzy dorośli także) nie są skłonne do przyjmowania logicznych argumentów, gdy są podniecone i muszą najpierw rozeznać się w swych emocjach.
2. Często dzieci wiedzą już to, co im objawiamy jako wielką mądrość życiową. Nie chcą słuchać tego co już wiedzą.
3. Często rodzice narzucają swoje rady, zanim zrozumieją, w czym leży problem dziecka. Wtedy ich pomoc jest niestosowna i myląca.
4. Pouczenia i wykłady dają często dzieciom poczucie zależności, bycia pod opieką. Dzieci odbierają je jako komunikat, którego istota brzmi następująco: "Nie masz pojęcia, tylko ja wiem to, co trzeba. Jestem mądrzejszy od ciebie.". Taki komunikat rzadko kiedy bywa dobrze przyjęty.
5. Gdy któryś z rodziców udziela swej rady dziecku, mającemu jakiś problem, włącza się jako uczestnik tego problemu. Jego przesłanie wtedy brzmi: "Bez mojej pomocy nie potrafisz rozwiązać tego problemu....Przeszkadzamy w ten sposób dziecku podjąć odpowiedzialność za rozwiązanie problemu i przez to stać się niezależnym" **
Wymieniłam tylko dwa, naczelne błędy z dwunastu, które zdarza nam się popełniać w trakcie prostej z pozoru czynności "słuchania" naszych dzieci i innych osób. W "dobrym słuchaniu" tkwi ogromny potencjał rozwiązywania problemów. Popełnianie błędów powoduje za to szereg negatywnych dla dziecka konsekwencji (o czym szerzej w książce Thomasa Gordona "Wychowanie bez porażek"). Aby jednak słuchać aktywnie, trzeba nam porzucić stare schematy i otworzyć się na nowe... Czego wam serdecznie życzę.
* Aktywne słuchanie - termin określający wsłuchiwanie (odzwierciedlanie) się w emocje dziecka, które ma na celu upuścić dziecku emocji i dać poczucie akceptacji i zrozumienia.
** Cytat z książki Thomasa Gordona "Wychowanie bez porażek w praktyce" Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1993